Reprezentacja Polski zwyciężyła w XVIII Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Wczoraj siatkarze i sztab szkoleniowy złożyli uroczyste olimpijskie ślubowanie, a dzisiaj ruszyli w daleką podróż do Japonii. Przed wylotem rozmawialiśmy z Michałem Kubiakiem, kapitanem Biało-czerwonych, który podkreśla, że jedzie do Tokio spełnić swoje marzenia.

Po długiej przerwie w końcu kibice wrócili do hal. Podczas XVIII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera mogliście sobie przypomnieć, jak to było grać przy dopingu. Ten widok cieszy i mobilizuje?

Michał Kubiak: To, co się dzieje przy okazji każdego meczu reprezentacji, to jest coś niesamowitego. Nawet na taki mecz jak ten, z Azerbejdżanem, kibice potrafili się zmobilizować i przyjść do hali. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.

Mistrzowie olimpijscy przekazywali Wam, tegorocznym olimpijczykom, symboliczne nagrody. To spotkanie z mistrzami olimpijskimi uświadamia Wam, podkreśla jakoś bardziej rangę turnieju, na jaki jedziecie?

To była sympatyczna ceremonia. Należy podkreślić tutaj zasługi tych ludzi, którzy przed laty zdobywali olimpijski medal i inne tytuły. Oni są dla nas inspiracją i chcemy powtórzyć ich sukces. A czy podkreśla rangę igrzysk? Chyba tak. Na pewno Igrzyska Olimpijskie są najtrudniejszym turniejem pod względem psychologicznym, bo fizycznym już nie. Gra się tak naprawdę tylko osiem spotkań – mam nadzieję, że my zagramy osiem. Tak naprawdę można zdobyć medal, mając więcej porażek niż zwycięstw. Oczywiście, my chcemy wygrywać wszystko. Zobaczymy co przyniesie los.

Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych zawodników. Co teraz na finiszu przygotowań do Igrzysk Olimpijskich będzie najważniejsze dla Was?

Spokój! Cieszę się, że na dziesięć dni przed rozpoczęciem igrzysk jedziemy już do Japonii. Tam będziemy mieli czas, aby doszlifować jeszcze te wszystkie rzeczy, które nie funkcjonują, czy też funkcjonują nieco słabiej. Będzie czas, by na spokojnie i z pełną determinacją przystąpić do turnieju olimpijskiego.

Teraz potrzebny jest spokój, jednak chyba jakaś ekscytacja udziałem w Igrzyskach Olimpijskich już się pojawia?

Te igrzyska będą naprawdę wyjątkowe. Organizatorzy robią wszystko, aby były w jak najlepszym porządku sanitarnym i w ogóle mogły się odbyć. My zrobimy wszystko, aby te igrzyska były dla nas wyjątkowe z wiadomego, sportowego względu i tego się trzymamy.

Znasz Japonię, bo grasz tam na co dzień. Czego od strony organizacyjnej można spodziewać si po Japończykach?

Trudno jest mi wyrokować. Nie wiemy do końca jaka jest sytuacja. Nie zawsze to, co przekazują media o Japonii jest prawdziwe. Nie wiemy, nie jesteśmy tam na co dzień. Jak ja byłem w tym kraju przez ostatnie dziewięć miesięcy, to wszystko wyglądało w miarę normalnie i życie płynęło normalnie.

Mówiłeś o ośmiu meczach na Igrzyskach – grupowe, ćwierćfinał, półfinał, finał. Jednak najważniejszy będzie ten szósty, taki mały finał?

Na pewno, jeżeli nie wygramy szóstego, to nie będzie siódmego i ósmego. Musimy podejść do tego na spokojnie, nie narzucając sobie dodatkowej presji. Musimy zagrać najlepiej jak potrafimy i wygrać ćwierćfinał.

Możliwe jest wstrzelenie się z formą tak, by jej szczyt przyszedł właśnie na te najważniejsze mecze?

Co mam powiedzieć? Nawet jak nie wycyrklujemy dokładnie, to co mamy się położyć? Nie. Trzeba grać najlepiej jak się potrafi. Wszyscy tak mówią i doszukują się formy, szczytu, wszędzie tylko słychać „forma” i „forma”. Tak naprawdę zawsze wychodzimy na boisko po to, by wygrywać. Nawet jak pójdzie nieco słabiej, bo czasami mimo dobrej formy, takie mecze też się zdarzają, to trzeba zrobić wszystko, aby ten ćwierćfinał wygrać. To będzie najważniejszy mecz, to każdy wie.

Doświadczenie z porażek poprzednich, przegranych, ćwierćfinałów są przydatne?

Z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. Więcej zawsze jest wniosków po porażkach niż po zwycięstwach.

Czy jako kapitan czujesz się odpowiedzialny za cała kadrę?

Czuję się pewnie przed wylotem na te igrzyska. Nigdy nie było tak długich przygotowań do żadnego turnieju. Zaczynamy obecnie trzeci miesiąc przygotowań. Moim zdaniem, będziemy dobrze przygotowani. A czy ja czuję się odpowiedzialny? Kapitan powinien czuć się odpowiedzialny. Czuję się odpowiedzialny!

Długie przygotowania za Wami. Jakie wypracowaliście schematy na przełamanie rutyny w turnieju, który podobnie jak VNL, rozgrywany będzie z zachowaniem wszelkich obostrzeń sanitarnych?

Póki co to nawet nie wiemy na co tam na miejscu pozwolą nam organizatorzy i jak to wszystko będzie wyglądało. Będziemy tam dziewięć dni przed rozpoczęciem igrzysk i z tego co wiem, to też mamy tam być w jakiejś „mini-bańce”. Chcielibyśmy żyć w miarę normalnie i korzystać z uroków Japonii. Nawet nie mówię tu o zwiedzaniu, ale o możliwości wyjścia, na przykład do restauracji na jakiś obiad, czy kolację, żeby móc odciąć myśli tylko o tym, że jedziemy tam grać. Chcemy grać jak najlepiej, ale nie chcemy sami sobie narzucać jakiejś wielkiej, dodatkowej presji.

Ceremonia otwarcia również będzie inna niż poprzednie. Wielka strata?

Chyba najbardziej żałuje Bartek Kurek, bo na dwóch poprzednich igrzyskach na których był, to zawsze coś go bolało – to ząb, to ucho (śmiech). Nigdy nie był na otwarciu. Ja byłem na dwóch. Jednak my nie jedziemy tam, by uczestniczyć w otwarciu igrzysk. Naszym celem jest na teraz ćwierćfinał i tego się trzymamy.

Jesteś gwiazdą siatkówki w Japonii. Jest to dla Ciebie jakieś wyróżnienie, że to właśnie Ty będziesz „gwiazdą” polskiej kadry?

Wyróżnienie to nie. Zdaję sobie sprawę, że to na mnie będzie ciążyła większa presja i oczekiwania będą względem mojej osoby większe. Jednak ja już w kadrze gram nasty rok i nie robi na mnie wrażenia presja. Profesjonalny sportowiec, a ja za takiego się uważam, musi się liczyć z presją, że ona towarzyszy nam na każdym kroku. Jeżeli presji nie ma, to oznacza, że nie grasz o najwyższe cele. My jesteśmy ekipą, która gra zawsze o najwyższe cele i to jest fajne.

Zaskoczony jesteś decyzją, że jednak igrzyska odbędą się bez kibiców, nawet tych japońskich?

Nie mnie to oceniać. Takie decyzje podejmują ludzie, którzy znają się na chorobach zakaźnych. Ja jestem człowiekiem, który tam jedzie spełnić swoje marzenia. Oczywiście, lepiej byłoby grać z kibicami, jednak jeśli ich nie będzie, to nasz cel i tak się nie zmienia.

rozmawiała Emilia Kotarska