PGE Skra Bełchatów przegrała z Cucine Lube Civitanova w pierwszym meczu 1/12 Ligi Mistrzów. Podopieczni Roberto Piazzy prowadzili w Atlas Arenie już 2:0, ale w trzeciej partii Włosi się obudzili i kolejne odsłony należały już do nich. Biancorossi triumfowali po tie-breaku i to oni są w lepszej sytuacji przed rewanżem, który w przyszły czwartek odbędzie się w Civitanovej Marche. 

Mecz lepiej otworzyli mistrzowie Włoch, którzy na samym starcie wyszli na uzyskali niewielka przewagę (3:1). Nie trwała ona jednak długo, bo chwilę później po kontrze bełchatowianie wyrównali (3:3). Obie ekipy psuły bardzo dużo zagrywek i co chwila zmieniały się na prowadzeniu. Później przez pewien czas jednopunktową zaliczkę miała Skra, a po dobrym ataku i zagrywce Mariusza Wlazłego żółto-czarni prowadzili 13:10. O czas poprosił wtedy Giampaolo Medei. Na przerwę techniczną bełchatowianie schodzili z rezultatem 16:14, ale rywale wyrównali dzięki punktowej zagrywce Tsvetana Sokolova. Po dłuższym czasie, gdy piłkę w aut posłał Milad Ebadipour, na prowadzenie wyszło Lube (22:21) i czas wykorzystał trener Piazza. Irańczyk zrehabilitował się chwilę później – zaserwował asa i na tablicy widniał rezultat 24:23. Punkt zdobył wtedy Taylor Sander i o losach seta rozstrzygała gra na przewagi, w której lepiej poradziła sobie Skra. W ostatneij akcji zablokowany został Osmany Juantorena i wicemistrzowie Polski wygrali 27:25.

Na początku drugiego starcia obraz gry zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Najpierw punkt zagrywką zdobył Wlazły (3:2), a po chwili dobrym serwisem odpowiedział Taylor Sander i po wykorzystaniu przez Micah Christensona piłki przechodzącej było 5:4 dla Włochów. Następnie skuteczny atak zanotował Srecko Lisinac, a zablokowany został Sokolov i to Skra znów wyszła na prowadzenie (7:5). Chwilę później asa serwisowego posłał Juantorena i na tablicy widniał remis 7:7, ale na przerwę techniczną z jednopunktową przewagą schodzili żółto-czarni. Po czasie bełchatowianie odskoczyli na dwa “oczka” i przez dłuższy moment, często i skutecznie grając środkiem, utrzymywali tę zaliczkę. Kilka minut później błąd popełnił Bartosz Bednorz i było 15:15, a po chwili, wygrywając długą akcję, na prowadzenie wyszło Lube (17:16). Włosi zablokowali Bednorza i o przerwę poprosił Roberto Piazza, ale Biancorossi powiększali zaliczkę (20:17). W końcówce podopieczni Giampaolo Medei popełnili jednak wiele błędów i ponownie oglądaliśmy grę na przewagi. Po bloku na Sokolovie znów zwycięsko wyszła z niej Skra, tym razem wygrywając 28:26.

W trzecią partię ze sportową złością weszło Lube, które rozpoczęło od prowadzenia 3:1. Błąd w przyjęciu popełnili wtedy bełchatowianie i przy stanie 4:1 o czas od razu poprosił Roberto Piazza. Siatkarze z Civitanovej cały czas powiększali jednak swoją przewagę. Dobrze radził sobie wprowadzony na boisko Jiri Kovar, a Osmany Juantorena zaczął grać na swoim poziomie i na pierwszy techniczny time-out Włosi schodzili z wynikiem 8:4. Na tym jednak nie koniec. Bełchatowianie kompletnie się pogubili i nie mogli odnaleźć dobrego rytmu gry z poprzednich partii. Po kolejnych popełnianych błędach wicemistrzowie Polski przegrywali już 13:7. Szkoleniowiec Skry dał wtedy szansę kilku zmiennikom, ale Lube nie zwalniało tempa i nadal powiększało i tak już pokaźną zaliczkę. Do tego świetne zagrywki dołożył jeszcze Tsvetan Sokolov i było już 18:9. Bełchatowianie zdobyli wtedy dwa „oczka”, ale kolejnego asa posłał Kovar (20:11). Podopieczni Giampaolo Medei rozbijali Skrę w najlepsze i ostatecznie rozgromili żółto-czarnych 25:13.

Czwartego seta z wysokiego „C” rozpoczęli rozpędzeni mistrzowie Włoch. Po kilku mocnych zagrywkach Juantoreny prowadzili 4:1 i przerwę wykorzystał Roberto Piazza. Kilka akcji później Kubańczyk z włoskim paszportem wykorzystał kontrę swojego zespołu i Lube wygrywało 8:4. Biancorossi nakręcali się kolejnymi zdobytymi punktami i utrzymywali czteropunktową przewagę, a po skutecznym ataku Davide Candellaro i błędzie Lisinaca prowadzili już 14:8. O sześć „oczek” lepsi od Skry podopieczni Giampaolo Medei byli też na drugiej przerwie technicznej (16:10). Mijały kolejne akcje, a bełchatowianie nadal nie mogli znaleźć recepty na rozpędzonych rywali. Po asie Ebadipoura żółto-czarni mieli szansę zbliżyć się do Lube na cztery punkty, ale kontrę skutecznie zakończył Tsvetan Sokolov (21:15). Chwilę później, po punktowej zagrywce Lisinaca, zrobiło się 22:18 i o czas poprosił trener przyjezdnych. W końcówce gra Skry uległa zdecydowanej poprawie, ale ostatecznie to Lube wygrało 25:22 i doprowadziło do tie-breaka.

Decydująca odsłona rozpoczęła się blokiem punktowym na Lisinacu i asem Christensona, dzięki czemu Lube prowadziło 2:0. Bełchatowianie niedługo później wyrównali po wykorzystanej kontrze i było 4:4. Goście od razu wrócili jednak do dwupunktowej przewagi, zatrzymując na lewym skrzydle Milada Ebadipoura (6:4). Po asie serwisowym Juantoreny Włosi prowadzili już trzema punktami i przerwę wykorzystał trener wicemistrzów Polski. Przy stanie 11:9 przyjmujący Lube posłał piłkę w aut, ale żółto-czarni dotknęli siatki. Chwilę później przyjezdni postawili potrójny blok i wynik brzmiałby już 13:9, ale oni również popełnili ten błąd. Po asie serwisowym Tsvetana Sokolova Biancorossi prowadzili 14:10 i mieli w zanadrzu cztery piłki meczowe. Wykorzystali już pierwszą – zablokowany został Mariusz Wlazły i Lube wygrało 15:10.

PGE Skra Bełchatów – Cucine Lube Civitanova 2:3 (27:25, 28:26, 13:25, 22:25, 10:15)

Składy zespołów:

PGE Skra: Srećko Lisinac (17), Mariusz Wlazły (19), Karol Kłos (6), Bartosz Bednorz (16), Milad Ebadipour (9), Grzegorz Łomacz, Kacper Piechocki (L) oraz Marcin Janusz, Patryk Czarnowski, Nikolay Penchev (4)

Cucine Lube: Tsvetan Sokolov (27), Taylor Sander (6), Osmany Juantorena (14), Dragan Stankovic (12), Micah Christenson (5), Enrico Cester (3), Jenia Grebennikov (L) oraz Davide Candellaro (6), Jiri Kovar (6), Tsimafei Zhukouski

fot: CEV