Przyszła niedziela, a wraz z nią czas na spotkanie z rodzinką Grzyb. Co ciekawego porabiali w tym tygodniu? Jak kibicowali Resovii w meczu z ZAKSĄ? Dlaczego lubią jeść grzybki? 😉 Zapraszam do ciekawej lektury!

Witam ponownie.

Dla wszystkich fanów Resovii najciekawszym dniem tego tygodnia był, oczywiście, piątek. Dla mnie ten dzień zaczął się bardzo wcześnie – o 6.30 zadzwonił budzik i zabrałam się do roboty. Poranne ogarnięcie całego towarzystwa (syn, córcia i pies) to czasami „mission impossible” 🙂 Po rozwiezieniu dzieci do placówek opiekuńczych (szkoła, przedszkole) i zrobieniu zakupów, przyszła chwila na upragnioną kawę i słodycz. 🙂 To stały punkt mojego dnia, bez którego ciężko mi się obyć. Potem już idzie mi z górki – robię obiad, jadę po Michała do szkoły, po odrobieniu lekcji i zjedzeniu obiadu jedziemy po Lenkę do przedszkola, krótko potem są jej zajęcia z tenisa, po niej zajęcia na korcie ma Michaś i tak o 18.30 cała ekipa jest w domu. Kolacja i szybka kąpiel zsynchronizowana ze śpiewaniem resoviackich piosenek przez Michałka (wyobraźcie sobie, że można nawet myć zęby i równolegle śpiewać!) i w gotowości siadamy przed telewizorem w oczekiwaniu na mecz Resovii z ZAKSĄ. Nawet Lena postanowiła, że trochę z nami obejrzy to spotkanie. Faktycznie było to „trochę”, ponieważ już w połowie pierwszego seta oparła główkę o moje ramię i zasnęła w pozycji siedzącej. 😉 Niestety, Wojtek, mimo tego że wyszedł w pierwszym składzie, szybko opuścił boisko, nie zdążywszy się nawet rozegrać. 🙁

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved. „Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!

Przyznaję się uczciwie, że kiepska ze mnie fanka. Mówiąc szczerze, gdyby mój mąż nie był siatkarzem, to w ogóle nie interesowałabym się tą dziedziną sportu (ale też lojalnie- żadną inną). Oczywiście teraz jestem fanką,ale w szczególności fanką mojego męża. 😉 I wyobraźcie sobie, że gdy on schodzi z boiska,a ja nie mogę go dłużej oglądać w akcji, a przy tym będąc bardzo zmęczona po wielce intensywnym dniu, po prostu przysypiam. Może pozazdrościłam Lence, że „odpłynęła w ramiona Orfeusza”. 🙂 Moje powieki stały się tak ciężkie i naprawdę walczyłam, żeby na dobre nie zasnąć przed telewizorem. Pomagał mi w tym Michaś, który co chwilę wolał do mnie: „Mamo! Nie śpij!”. Pod koniec trzeciego seta rozbudziłam się, kiedy synek zaczął się irytować i ze łzami w oczach żalić na sędziów, którzy podobno źle ocenili sytuację i przyznali punkt naszemu rywalowi w decydującym momencie spotkania. ZAKSA prowadzi 2:1, zegar pokazuje godzinę 22- postanowiłam wysłać Michała do łóżka. I ostatniego seta oglądałam już tylko w towarzystwie naszej drzemiącej suczki Gai. 🙂 Bardzo podobała mi się gra Jochena- to była naprawdę dobra zmiana, ale niestety mimo tego mecz zakończył się przegraną Resovii. 🙁

Wojtek wrócił do domu ok 4.30 nad ranem. Michał wstał tuż po 7 i pierwsze zdanie jakie wypowiedział po obudzeniu się to: „Mamo, jaki był wynik meczu?”. 🙂 Oczywiście był zawiedziony porażką naszej drużyny, ale zbiera już siły i powtarza wszystkie przyśpiewki, żeby kibicować Resovii w kolejnym meczu ligowym, który za tydzień odbędzie się w Rzeszowie.

Na zakończenie mam dla Was małą anegdotkę. Ostatnio był u nas kolega z klasy Michała, jedliśmy obiad i poczęstowałam go naszą zupą pieczarkową. Okazało się, że kolega nie lubi pieczarek i było mu przykro, że musi odmówić. Ja chcąc go pocieszyć, mówiłam, że nie wszyscy muszą lubić to warzywo, ale że my Grzyby lubimy jeść grzyby 🙂 Na co on odpowiedział: „To Wy jesteście trochę tacy „kanibale” (i żeby pokazać mi tę przenośnię nakreślił cudzysłów palcami w powietrzu)” :-))) Ale te współczesne ośmiolatki są błyskotliwe! 🙂

Życzę Wam kochani udanej niedzieli i pozdrawiam cieplutko!
Kasia Grzyb

Polecamy link do „Emocjanów wybranych” Kasi Grzyb 🙂
Emocjany wybrane

 

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie EK