Biało-czerwoni wygrali wszystkie spotkania XVIII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, nie tracąc żadnego seta. Po meczu z Azerbejdżanem otrzymali symboliczne pałeczki, które przekazali im mistrzowie olimpijscy z Montrealu. W Krakowie mieliśmy okazję porozmawiać z Kamilem Semeniukiem, który do Tokio jedzie spełnić swoje dziecięce marzenia.

Ten sezon jest dla Ciebie niezwykle udany. Wygranie TAURON Pucharu Polski i historyczny sukces w Lidze Mistrzów zaowocował tym, że znalazłeś się w wąskim gronie dwunastu zawodników na Igrzyska Olimpijskie. Na dobre już zdążyłeś zadomowić się w kadrze?

Kamil Semeniuk: Myślę, że tak, zadomowiłem się w kadrze. Zaliczyłem debiut w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera i mogłem zaprezentować się w biało-czerwonej koszulce w oficjalnym meczu reprezentacji w Polsce przed naszymi wspaniałymi kibicami. Dawno nie mieliśmy okazji grać przy wypełnionych trybunach. To jest fantastyczne uczucie, zwłaszcza kiedy grasz w narodowych barwach. Cieszę się, że pomimo takich rywali (Azerbejdżan, Egipt i Norwegia – przyp. red.) na tegorocznym Memoriale, kibice przyszli na halę, by spędzić z nami czas.

Niestety, podczas Igrzysk Olimpijskich, zabraknie kibiców. Wracacie znów do meczów przy pustych trybunach, tak jak miało to miejsce w bańce w Rimini. To będzie miało znaczenie przy rozgrywaniu spotkań?

Niestety, dotarły do nas informacje o tym, że nawet lokalni kibice nie będą mogli uczestniczyć w Igrzyskach Olimpijskich. Ubolewamy na tym, bo jednak takie wydarzenie, jak igrzyska, bez kibiców to nie to samo. Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę z panującej na świecie pandemii koronawirusa, więc pomimo pustych trybun nasz cel się nie zmienia. Lecimy do Japonii bić się o medale.

Mecz z Azerbejdżanem to taki przysłowiowy siatkarski trening?

Rzeczywiście, można to określić mianem cięższego treningu. Nie ujmując nic reprezentacji Azerbejdżanu, możemy być im wdzięczni, że w tak krótkim czasie, udało im się zastąpić drużynę Tunezji i przylecieć do Krakowa. Chwała im za to, bo mogliśmy w ten sposób rozegrać pełny turniej.

Każdy sparing jest więcej wart niż gra treningowa?

Na pewno tak, zwłaszcza na ostatniej prostej przygotowań do Igrzysk Olimpijskich. Wiemy, jakie drużyny brały udział w tegorocznym Memoriale, ale cieszymy się, że mogliśmy zagrać dla naszej publiczności i poczuć ponownie wspaniałą atmosferę, tworzoną przez najlepszych kibiców na świecie.

Czujesz już atmosferę Igrzysk Olimpijskich?

Stopniowo z każdym wydarzeniem, którego doświadczamy, jesteśmy coraz bardziej skoncentrowani i odczuwamy, że igrzyska zbliżają się wielkimi krokami. Zanim wjedziemy do wioski olimpijskiej, będziemy mieć jeszcze chwilę na przygotowanie ostatecznej formy, a potem 24 lipca będziemy bić się z Iranem.

Co będzie najważniejsze przed Igrzyskami Olimpijskimi i w trakcie ich trwania?

Na pewno kwestie zdrowotne. Oby udało nam się pozostać w pełnym zdrowiu, bez żadnej kontuzji. Nie da się ukryć, że Liga Narodów odbiła się na naszych organizmach. Aczkolwiek mieliśmy sporo czasu na regenerację. Przed Memoriałem przygotowywaliśmy się w Spale. W Krakowie mogliśmy natomiast poczuć namiastkę normalności w postaci gry przed polską publicznością.

rozmawiała Emilia Kotarska