Któż się spodziewał, że ten tydzień przyniesie nam tyle emocji, tyle niespodzianek – dla jednych miłych, dla innych nieprzyjemnych. Kasia Grzyb po raz kolejny dzieli się z nami kłopotami dnia codziennego, śmiesznymi pytaniami Dzieciaków i porażkami, które są wpisane w życie każdego sportowca. Zapraszam do lektury!

Witajcie moi Drodzy!

W tym tygodniu jest o czym pisać! Mogę rozwinąć się w tematyce siatkarskiej. Działo się! W poniedziałek o 18.00 był mecz w Bydgoszczy. Oglądałam transmisję razem z dziećmi. Michaś standardowo przez całe spotkanie grał w siatkówkę balonem, a Lenka chciała się bawić. Lepiłyśmy figurki z ciastoliny, a potem grałyśmy w warcaby – niech żyje moja podzielność uwagi! W drugim secie meczu, kiedy tylko zobaczyłam Wojtka na boisku – od razu się ożywiłam. To dla mnie stresujący moment – mąż wchodzi na zmianę za kolegę i musi pokazać się z jak najlepszej strony i oczywiście, starać się pomóc drużynie. To taka chwila prawdy. Mimo tego, że przegraliśmy ten mecz, jestem dumna z Wojtka. Dał naprawdę dobrą zmianę – 100% w ataku! 🙂 I tym sposobem spełnił życzenie fana, który prosił o „powtórkę z rozrywki” – czyli o ponowną 100% skuteczność, jaką Wojtek miał w inauguracyjnym meczu z Olsztynem. 🙂 To spotkanie budziło dużo kontrowersji – kontrowersyjne były niektóre decyzje sędziów i zachowanie, kłótnie zawodników. Tyle niezdrowych emocji, tyle niepotrzebnych nerwów. Kochani siatkarze! Peace and love! 🙂

Ja i dzieci chcieliśmy obejrzeć ten mecz do końca. Szybko przygotowałam kolację, co chwilę kursując z kuchni do salonu – musiałam zerkać na przebieg spotkania. 😉 Kiedy zjedliśmy, natychmiast pobiegliśmy do łazienki. Zrobiłam dzieciom ekspresową kąpiel i po upływie 7 minut byliśmy z powrotem przed telewizorem, kibicując Resovii. 🙂 Siatkówka górą! W ostatnim secie, któryś z naszych zawodników zepsuł dosyć ważną zagrywkę. Ja skomentowałam to głośno: „Ale zepsuł piłkę!”. Na co moja Lenka mówi: „I co, ma już nową piłkę? A jak ją zepsuł?”. 🙂 Z mojej strony- pełna konsternacja… I oczywiście śmiech! 🙂

Dziecięce pytania często są zabawne, ale czasami potrafią też być zaskakujące oraz niestosowne. 🙂 Kilka dni temu Michaś wprowadził mnie w nie lada zakłopotanie. Kiedy jechaliśmy do szkoły, zadał mi pytanie: „Mamo, a co to znaczy uprawiać seks?”. 🙂 Możecie sobie tylko wyobrazić moją minę i zmieszanie w tym momencie. W głowie od razu miałam mętlik – jakiej udzielić mu odpowiedzi, żeby zaspokoić jego ciekawość, ale równocześnie nie uświadamiać go całkowicie (przypominam, że Michaś jeszcze nie skończył ośmiu lat!). Nie wiem, czy dobrze zrobiłam (musiałabym skonsultować to z Supernianią lub innym psychologiem dziecięcym), ale powiedziałam mu, że „uprawiać seks” to zwrot, który dotyczy dorosłych i oznacza przytulanie, całowanie się i jeszcze inne „takie rzeczy”, o których w chwili obecnej nie mogę mu opowiedzieć, bo jest za mały. 🙂 Michaś uśmiechnął się pod nosem, ale jeszcze dalej dociekał, co mam na myśli, mówiąc „takie inne rzeczy” i spytał czy chodzi mi o przeklinanie. 🙂 Rozbawił mnie tym skojarzeniem! Wytłumaczyłam mu, że nie to miałam na myśli i zapewniłam, że jak będzie ,to mu to szczegółowo wyjaśnię. Jak sądzicie, dałam radę? 😉 Dzięki Bogu synek był usatysfakcjonowany taką odpowiedzią i chwilowo kamień spadł mi z serca – do następnej trudnej rozmowy. 😉

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved. „Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!

Sobota. Mecz w Rzeszowie – Resovia kontra AZS Częstochowa. Ten dzień zakończył się niepomyślnie dla wszystkich fanów Mistrza Polski oraz dla moich znajomych, którzy chwilowo stracili swój status „szczęśliwych znajomych” (co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu ich uwielbiam). Ala i Łukasz, mimo tego że przyszli na mecz zdeterminowani, by znów przynieść szczęście, byli profesjonalnie przygotowani (mieli szalik w barwach Resovii 😉 ) oraz kibicowali ze wszystkich sił (czego dowodem były ich obolałe ręce 😉 ) , nie daliśmy rady wygrać. Mecz był emocjonujący i wyrównany, co było dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Mieliśmy nadzieję na jednostronne widowisko z wynikiem 3:0 dla naszego klubu. Na boisku po stronie Resovii były ciągłe roszady, rotacje – w pewnym momencie już się pogubiłam. 😉 Akademicy mieli tego dnia dużo szczęścia, wykorzystali nasze słabości, walczyli do końca i zasłużyli na zwycięstwo. A ich radość po meczu! W końcu pokonali Mistrza Polski i zdobyli dwa punkty w tabeli. My natomiast nie rozpatrujemy naszego wyniku w kategoriach zdobycia jednego punktu, ale utraty dwóch punktów! Zatem nie mamy powodów do radości po zakończeniu tej kolejki. 🙁 Michaś po przegranym meczu miał standardowo „mokre oczy” i mega chrypę. Ze względu na jego problemy z krtanią przed przyjazdem na halę prosiłam go, żeby nie krzyczał, nie ganiał i postarał się kibicować statecznie i bezgłośnie. 😉 Wiem, że to dla niego niewykonalne, ale chciałam chociaż trochę uchronić jego gardło. Michał kibicował przy samym boisku, a kiedy przybiegał do mnie napić się wody, słyszałam jak jego głos stopniowo zanika. Dalej prosiłam o rozwagę w kibicowaniu, na co on mówił błagalnym tonem: „Mamo, proszę! Mogę chociaż trochę krzyczeć? Tylko troszeczkę!”. 🙂 W konsekwencji Michaś dzisiaj mówi niskim i chrypiącym głosem -jak mały Barry White. 😉 Natomiast Lenka podczas meczu chyba zajadała stres, ponieważ skonsumowała całego hot doga, czekoladowego obwarzanka, batona i krakersy! Nie pomyślcie sobie, że ja sama ją tym nakarmiłam. Dzieci po prostu są bardzo kulturalne i dzielą się swoim prowiantem, a ona zawsze chętnie się częstuje. 🙂

Po meczu wszyscy opuszczaliśmy halę smutni i zawiedzeni. Mój kolega, który jak już mówiłam, chwilowo stracił swój status „szczęśliwego”, czyli przynoszącego szczęście, nie mógł dojść do siebie po przegranej. To był przecież jego pierwszy przegrany mecz! A jak sam powiedział – nie lubi przegrywać! Łukaszu, nikt nie lubi przegrywać, ale takie są uroki siatkówki. Czasami potrafi być nieprzewidywalna. Poza tym to gra, w której reguły wpisane są również porażki. Najważniejsze, żeby za długo ich nie rozpamiętywać, tylko wyciągnąć z nich lekcje i iść do przodu. Teraz przed nami mecz Ligi Mistrzów z włoskim zespołem Cuneo. Nie czas na użalanie się, walczymy dalej! Trzymajcie kciuki za wygraną Resovii w środowym spotkaniu!

Miłego i spokojnego Święta Niepodległości!

Ps. Lenka już od tygodnia ćwiczy śpiewanie hymnu narodowego. 🙂 A ja idę przygotować flagę Polski. Niech powiewa na wietrze przed naszym domem. „Bądź dumny! Wywieś flagę!”

Polecamy link do „Emocjanów wybranych” Kasi Grzyb 🙂
Emocjany wybrane

 

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie EK