– W tym sezonie w PlusLidze każdy zespół może być niebezpieczny. Mamy dobre drużyny, dobrych zawodników i możemy dużo zmienić. – powiedział po wczorajszym meczu atakujący rzeszowskiej drużyny.

W trzeciej kolejce siatkarskiej ekstraklasy PGE Skra Bełchatów podejmowała we własnej hali Asseco Resovię Rzeszów. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 na korzyść drużyny z Rzeszowa. – Myślę, że zagraliśmy dobry mecz. W porównaniu do naszych poprzednich spotkań wykonaliśmy krok do przodu. To jest nasz cel na cały sezon, aby wykonywać kolejne małe kroki i zmierzać przed siebie. Miałem nadzieję, że uda nam się stworzyć dobre widowisko dla kibiców i tak było. Myślę, że zespół z Bełchatowa mógł zagrać dzisiaj lepiej, jednak cieszy nas osiągnięty tutaj wynik. Zrobiliśmy dzisiaj dużo dobrych rzeczy, jednak wciąż mamy obszary, które należy udoskonalać. Teraz jesteśmy szczęśliwi, ale sezon jest naprawdę długi, więc wszystko przed nami. – powiedział Jochen Schops.

Rzeszowianie przełamali passę i zdołali pokonać bełchatowski zespół w Hali Energia już w fazie zasadniczej zapisując tym samym na swoim koncie cenne trzy punkty. – W tym sezonie każdy punkt jest na wagę złota. Chcemy zgromadzić tak dużo punktów, jak to tylko możliwe i fakt, że tutaj mieliśmy możliwość na ich komplet jest dla nas bardzo ważny. Jednak myślę, że to te „małe” mecze będą tutaj miały największe znaczenie, bo jeśli w nich poniesiesz porażkę będzie ona znacznie bardziej bolesna.

W czwartym secie gospodarze osiągnęli pięciopunktową przewagę nad drużyną gości. Rzeszowianie nie stracili koncentracji i skutecznie odbudowali straty, by zakończyć mecz w czwartej partii. – Jeśli na boisku czujesz strach to przegrywasz. Nikt nie miał żadnych obaw, że ten set nie jest już do uratowania. Drużyna z Bełchatowa zaczęła tę partię naprawdę dobrze. Bardzo mocno zagrywali wywierając przy tym na nas dużą presję. My popełniliśmy za dużo niepotrzebnych błędów, więc oni bardzo szybko powiększyli swoją przewagę. Jednak z drugiej strony było to dobre, bo u nas wszyscy od razu zaczęli reagować, ale nie agresywnie, a z dużym spokojem. Nikt nie krzyczał „Co teraz zrobimy?!”. Gromadziliśmy na swoim koncie małe punkty, aż w końcu udało nam się ich złapać. Moment wyrównania stanu wyniku był dla nas dodatkowym bodźcem.

Jak przyznaje gracz błędy pojawiające się w grze drużyny z Podkarpacia są skutkiem zbyt krótkiego okresu pracy całej drużyny, która w komplecie zgromadziła się dopiero przed rozpoczęciem rozgrywek. – Wciąż szukamy koordynacji i wyczucia pomiędzy zawodnikami. Thomas trenuje z nami dopiero od tygodnia. W Bełchatowie również część drużyny dołączyła znacznie później. Podobnie jak u nas wszyscy razem trenują od jakichś dwóch tygodni. Niektórzy po okresie reprezentacyjnym mogli wrócić nieco bardziej zmęczeni. Każdy będzie się rozwijał w swoim tempie i zobaczymy jak obie drużyny będą kontynuowały fazę zasadniczą.

Jak atakujący z Niemiec odnosi się do nowego systemu rozgrywek? – Nie tworzyliśmy tego systemu. Teraz realizujemy to, co zostało przed nami postawione. Ten sezon jest trudny, ponieważ zaczął się bardzo późno i dodatkowo w styczniu jest przerwa, a jednak rozgrywki muszą skończyć się na przełomie kwietnia i maja. Nie ma zbyt wiele czasu, więc nowa formuła rozgrywek była tutaj potrzebna. Myślę, że ten system jest dobry, ponieważ wszystkie drużyny mają te same szanse i te same warunki gry. Wszyscy muszą pracować nad presją, ponieważ każda drużyna i każdy zawodnik odczuwa ją tak samo, nie ważne, czy to zespół z Bełchatowa, Gdańska, czy Częstochowy. Nie do nas należy tutaj ocena, czy system jest to dobry, czy zły system. Teraz musimy skupić się na meczach, grać tak dobrze, jak to możliwe, a po zakończonym sezonie będzie czas na wnioski.

Kolejnym rywalem Asseco Resovi będzie Jastrzębski Węgiel. – W tym sezonie w PlusLidze każdy zespół może być niebezpieczny. Mamy dobre drużyny, dobrych zawodników i możemy dużo zmienić. Ogólny poziom polskich rozgrywek znacznie wzrósł. W tym roku każda drużyna może stanowić duże zagrożenie. Musimy wyjść na boisko i zagrać 100% swoich możliwości, bo jeśli będziemy klasyfikować drużyny i stwierdzimy, że na jakiegoś rywala 80% może być wystarczająco to sytuacja może stać się dla nas bardzo niebezpieczna.