Jesteście w ciężkim treningu, co widać na boisku, ale mimo to mecz ze Słowenią nie miał chyba tak wyglądać?

Marcin Janusz: Spodziewaliśmy się, że nie będziemy w najlepszej formie i fizyka będzie trochę odstawała od normy. To jest normalne na tym etapie przygotowań. Oczywiście, nie chcieliśmy zakończyć meczu takim wynikiem, bo nasza forma to jedna sprawa, a umiejętność gry, kiedy coś nie funkcjonuje na najwyższym poziomie, to druga. Takie trudniejsze momenty na pewno na przestrzeni całego turnieju przyjdą. Nawet jeżeli jest się w najwyższej formie, to w turnieju zawsze się zdarzy jakiś słabszy mecz. Teraz mamy czas zdecydowanie cięższej pracy na siłowni, niżeli gry siatkarskiej, ale to też nie może być wytłumaczenie. Na pewno trzeba wyciągnąć wnioski po tym meczu, bo co prawda to jest mecz sparingowy, ale próbujemy tu nowych rozwiązań.

Przeciwnicy zdecydowali lepiej prezentowali się w elemencie bloku, odrzucili Was od siatki…

Słowenia jest zespołem, który nie ma słabych zawodników w bloku. Może Ropret jest trochę niższy, ale nadal jest to zawodnik, który świetnie blokuje. Ciężko powiedzieć kwestią czego to było. Mieliśmy dłuższą przerwę w meczach, momentami walczyliśmy sami ze sobą. Oczywiście, dobry blok rywali to jedno, ale gdzieś brak asekuracji, czy praca naszego bloku, to drugie. Oczywiście fizyka przyjdzie z czasem, ale my chcemy być zespołem, nawet jeżeli tej fizyki nie ma.

Porażka nie musi dziwić, ale styl chyba mimo wszystko pozostawia wiele do życzenia?

Trener nas uczulał i my jesteśmy doświadczeni, takie ciężkie przygotowywania już do turniejów przechodziliśmy. Może nie zawsze wiąże się to z grą przed pełną halą publiczności, czy w obecności telewizji, ale mamy świadomość, na jakim etapie przygotowań jesteśmy i jak wyglądamy. Na pewno trzeba zachować czujność. Oczywiście chcemy zagrać i postaramy się to zrobić, jak najlepiej, ale jednak trzeba pamiętać, że najlepsza forma ma przyjść na mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie.

Jubileuszowy Memoriał i pierwszy raz tak mocno i równo obsadzony. Dla Was to ważne, że na tym etapie przygotowań możecie grac test-mecze z tymi najmocniejszymi rywalami?

Bardzo dużo dają nam takie mecze z tak dobrymi rywalami. Oczywiście, oni też są w trakcie przygotowań do głównych turniejów, ale są to drużyny, które nie odpuszczą i tym sprytem swoim, czy techniczną grą będą chcieli wygrywać. Słowenia w meczu z nami fizycznie wyglądała naprawdę dobrze i to trzeba im oddać. Po Francuzach i Włochach spodziewam się, że będzie w ich grze więcej technicznej siatkówki, której my chcemy się przeciwstawić. Fizyka to jedno, a takie sprytne i cierpliwe granie, to drugie. My do tego stylu gry chcemy się dostosować.

Czy te sparingi służą Wam do szukania, testowania nowych zagrań, rozwiązań?

Szukamy nowych rozwiązań. Mimo wygrania VNL mamy sporo rzeczy do poprawienia. Jednak na pewno trudniej jest szukać nowych rozwiązań, kiedy się niżej skacze i wolniej biega, bo to może być złudne. Niemniej wiemy, na jakim etapie jesteśmy, wiemy jakie elementy mimo zwycięstwa w Lidze Narodów chcemy poprawić i na tym się skupiamy. W meczu ze Słowenią te elementy, które chcemy poprawić, nad którymi pracujemy, wyglądały średnio i to jest chyba największy minus tej porażki. To był jednak pierwszy mecz i wierzę, że z meczu na meczu będzie coraz lepiej, a my będziemy lepszą drużyną.

Jesteście w trakcie trwania ciężkiej siłowni. Jutro “na śniadanie” znowu siłownia, wieczorem kolejny mecz. Czujecie trud tych przygotowań?

Okresy przygotowawcze, to nie są łatwe momenty. Grania w siatkówkę jest mało, treningu jest dużo, ale każdy z nas ufa sztabowi szkoleniowemu. Jesteśmy smutni, że przegrywamy przed własną publicznością w nie najlepszym stylu, ale to był pierwszy mecz. Najważniejsze będą Mistrzostwa Europy i kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich.

z Krakowa Emilia Kotarska