We wczorajszym wygranym meczu z Francją, podczas XX Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, na pozycji libero zagrał Jakub Popiwczak. Jak czuł się podczas tego spotkania na boisku i jak ocenia aktualną formę Biało-czerwonych? Sprawdźcie sami.
Atmosfera na trybunach w meczu przeciwko Francji była wspaniała, odnieśliście pierwsze zwycięstwo, ale chyba najważniejsza była dla Ciebie możliwość gry?

Jakub Popiwczak: Fajnie jest zagrać i być na boisku w takich okolicznościach, kiedy podczas turnieju towarzyskiego hala wypełnia się w stu procentach. To świetne uczucie.

Można powiedzieć, że szybko odreagowaliście porażkę ze Słowenią?

Na pewno po meczu ze Słowenią, w którym nas zbili mimo, że jest to turniej towarzyski i tak naprawdę przyjechaliśmy tutaj szlifować swoją formę, a nie być w jej szczycie, to na pewno była to bardzo bolesna lekcja. W meczu z Francją wyszliśmy na nowo. Wiedzieliśmy, co chcemy grać i jak chcemy grać. Myślę, że całkiem nieźle to wyglądało.

Ty miałeś to szczęście, że dzisiaj byłeś na boisku.

W naszej reprezentacji, to rzeczywiście jest szczęście. Chociaż na mojej pozycji jest nas tylko dwóch w rywalizacji, gorzej mają na przyjęciu, gdzie jest ich pięciu i nie wiadomo jak trener zamiesza (śmiech). Zawsze mówimy, że w naszej reprezentacji wybór jest ogromny i trener niejednokrotnie ma pewnie ból głowy, na kogo postawić. My natomiast jak dostajemy szansę gry, to staramy się grać najlepiej, jak potrafimy. Czasami wychodzi to lepiej, a czasami gorzej.

Zagrałeś bardzo dobry mecz. Jesteś z siebie zadowolony?

Tak, chociaż wiadomo, że zawsze można coś zrobić lepiej. Tutaj zaczęło się od przyjęcia kilku piłek, później podbiłem jeszcze kilka w obronie, a wiadomo, że jak się dobrze wejdzie w mecz, to wtedy łatwiej się gra. Pojawia się uśmiech na twarzy i jakościowo też jest lepiej.

Jakościowo w meczu z Francją wyglądaliście dużo lepiej niż podczas spotkania ze Słowenią. Zapytany o to Bartek Kurek powiedział mi, że to kwestia rywala i to Słoweńcy nie pozwolili Wam wczoraj na zbyt wiele. Zgodzisz się z nim?

Mieliśmy odprawę z trenerem i oglądaliśmy fragmenty meczu ze Słowenią. Trener powiedział, że jest O.K., Słoweńcy grali świetnie, ale my mamy wszystko ku temu, aby grać na tym samym poziomie, albo i lepiej. Dlatego nie było użalania się, tylko w meczu z Francją wyszliśmy i zagraliśmy lepiej. Staramy się pokazać jak najlepiej te elementy, nad którymi ostatnio pracujemy. Myślę, że w meczu z Francją, te małe rzeczy wyglądały rzeczywiście lepiej.

Natomiast Karol Kłos śmiał się, że zagraliście lepiej, bo rano mieliście jeszcze siłownię.

Tak, rano mieliśmy siłownię i trochę się rozruszaliśmy. Przed meczem ze Słowenią jej nie było i chyba to trochę zawiodło (śmiech).

z Krakowa Emilia Kotarska