W finale Pucharu Polski mierzyły się ekipy Trefla Gdańsk i PGE Skry Bełchatów. Zdecydowane zwycięstwo w trzech setach odnieśli podopieczni Andrei Anastasiego.

Trefl Gdańsk rozpoczął spotkanie od punktowego bloku, chwilę później asem serwisowym popisał się Piotr Nowakowski, 2:2. Obie drużyny grały nerwowo, raz po raz popełniając proste błędy, 6:6. Pierwszą dwupunktową przewagę uzyskali podopieczni Andrei Anastasiego, 8:10. W tej części seta bardzo dobrze gdańszczanie grali blokiem, 11:13. Przy stanie 12:15 o czas poprosił Roberto Piazza. Krótka przerwa pomogła bełchatowskiej ekipa, która świetnie czytała rozegranie Sandersa, dzięki czemu mogła stawiać punktowe bloki, 16:17. Zdenerwowany dużą stratą punktową w jednym ustawieniu szkoleniowiec Trefla poprosił o czas. Po przerwie gdańszczanie zrobili przejście i ponownie odskoczyli na trzy punkty, 19:22. Szalpuk wybił piłkę po bloku, dając tym samym swojej drużynie piłkę setową. Jednak przy stanie 20:24 o drugi czas poprosił trener bełchatowian. Na nic to się zdało, bowiem skuteczna kiwka Schulza daje zwycięstwo w pierwszym secie Treflowi Gdańsk, 21:25.

Drugi set rozpoczął się od dwupunktowego prowadzenia Trefla Gdańsk, 2:4. Gdy przewaga gdańskich lwów wzrosła do trzech „oczek” o czas poprosił szkoleniowiec Skry, 3:6. Wskazówki trenera przydały się zawodnikom, bo od razu po przerwie doprowadzili do remisu, 6:6. Jednak gdańszczanie szybko otrząsnęli się po stracie trzech punktów i ponownie odskoczyli rywalom, 9:11. Asem serwisowym popisał się w tej części meczu Mateusz Mika, 9:12. Bełchatowianie wyraźnie mieli problem z przyjęciem zagrywki rywali, co znacznie utrudniało im grę, 11:14. Przy stanie 11:15 po przekroczeniu linii w ataku Mariusza Wlazłego o czas poprosił trener Skry. Bełchatowianie, mimo walki, nie potrafili dogonić rywali na mniej niż dwa punkty, 17:19. Nawet atomowe serwisy Mariusza Wlazłego nie osłabiły dobrego przyjęcia Trefla, 17:20. Atak ze środka Nowakowskiego dał gdańszczanom piłkę setową, 21:24. Przy stanie o czas 22:24 o czas poprosił Andrea Anastasi. Daniel McDonnell powtórzył wyczyn swojego kolegi i gdańskie lwy zbliżyły się do zwycięstwa w całym meczu, 22:25.

W trzecim secie gdańszczanie od razu podkręcili tempo i uzyskali przewagę trzech punktów, 1:4. O czas w tym momencie poprosił szkoleniowiec Skry. Bełchatowianie zaczęli odrabiać straty, a asem serwisowym popisał się Srećko Lisinac, 5:5. Po dwóch skutecznych blokach Trefla i asie serwisowym gdańszczanie prowadzili ponownie trzema punktami, 8:11. Gdy zawodnicy z Bełchatowa odrobili straty, szkoleniowiec z Gdańska poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami, 13:13. Bełchatowianie wyraźnie pobudzeni, zaczęli stawiać na siatce większy opór, 16:16. Asem serwisowym popisał się Mariusz Wlazły i Skra objęła prowadzenie, 17:16. Po chwili jednak Niemiec również zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki, 17:18. Trefl kończył nieprawdopodobne piłki, gdańszczanom wychodziło dosłownie wszystko 20:23. O czas poprosił jeszcze Roberto Piazza. Dotknięcie siatki kończy ten mecz, 22:25.

 

Niedziela – 28.01.2018 – godz. 14.45

PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 0:3 (21:25, 22:25, 22:25)

Składy zespołów:

PGE Skra Bełchatów: Mariusz Wlazły, Srećko Lisinac, Marcin Janusz, Karol Kłos, Bartosz Bednorz, Milad Ebadipour, Kacper Piechocki (l) oraz Nikolay Penchev, Patryk Czarnowski

Trefl Gdańsk: Piotr Nowakowski, TJ Sanders, Damian Schulz, Daniel McDonnell, Mateusz Mika, Fabian Majcherski (l) oraz Patryk Niemiec, Szymon Jakubiszak

inf.własna