Jak celowo przegrać mecz na mistrzostwach Europy? Jak długo trzeba się uczyć pracy z polskimi siatkarzami? Andrea Anastasi doskonale zna odpowiedzi na te pytania. Znajdziecie je w jego autobiografii, w której pojawiają się też inne ciekawe wątki. Włoski szkoleniowiec postanowił rozliczyć się chociażby z nieporozumienia z Mariuszem Wlazłym i porażki na igrzyskach w Londynie. „Licencja na trenowanie” trafiła już do sprzedaży!

Zamów książkę na: www.idz.do/anastasi-swo 

Fragment książki:

Sytuacja w tabeli była doskonała, czekał na nas kluczowy mecz z Italią. Przegrywaliśmy w nim już 0:2 w setach, lecz wtedy losy spotkania, a pewnie i naszego awansu na igrzyska, odwrócił Michał Ruciak. Pojawił się na boisku jako zmiennik i po raz kolejny udowodnił, że świetnie spisuje się w takiej roli. 

To spotkanie było bardzo emocjonalne, w pewnym momencie chłopaki zaczęły prowokować i w końcu wyprowadziły Włochów z równowagi. Z tego powodu końcówka spotkania była wyjątkowo nieprzyjemna. Moi rodacy się wściekli, po spotkaniu podszedł do mnie trener Mauro Berruto, który miał pretensje do Michała Kubiaka za jego słowa z kwadratu rezerwowych. Nie chcę wam ich cytować, bo nie wypada… Nie dziwiłem się, że Włosi się wściekli, powiedziałem jednak Mauro, żeby odpuścił, bo to był mecz. Chłopaki sobie to jakoś wyjaśnią. Ja wiem, do jakich chwytów mogą się czasem posunąć sportowcy – sam nim przecież byłem, i to wcale nie aniołkiem.

Berruto jednak nie umiał przestać i pozwolić, by to się jakoś samo rozładowało, poszedł po spotkaniu dyskutować z Kubiakiem. Mogę powiedzieć, że była to najgorsza decyzja w jego życiu. Pod szatniami trochę się zagotowało. Nie wolno walczyć z graczami, gdy jest końcówka meczu i emocje w nich buzują. Szczególnie nie powinni wkraczać wtedy do akcji trenerzy drużyn przeciwnych, lepiej dać czas na ochłonięcie i po prostu sobie pójść. Zejdzie ciśnienie, znowu będzie normalnie. Wtedy nie było. Jednak zwyciężyliśmy 3:2 i byliśmy już tylko o krok od Londynu. W Tokio zostały nam spotkania z Brazylią i Rosją, które graliśmy już „na oparach”. Byliśmy kompletnie wyczerpani.

Zapamiętałem nasz ostatni mecz, z Rosjanami. Graliśmy rano, a na zewnątrz było naprawdę zimno. Wyszliśmy na to spotkanie zupełnie bez sił, ani fizycznych, ani psychicznych. Mieliśmy już pewne drugie miejsce, awans na igrzyska stał się faktem po wygraniu dwóch setów w starciu z Brazylijczykami. Widziałem po chłopakach, że po wywalczeniu przepustek do Londynu odcięło im prąd. Zeszło całe napięcie, puściły nerwy i nie zostało już nic. 

Próbowałem ich motywować i nawet przez chwilę to działało, ale gdy nie udało się dobić rywala, wiedziałem, że się nie podniesiemy, że nie ma już czym walczyć. Brakło nam paliwa, lecz tak naprawdę nie miało to znaczenia. Jechaliśmy na igrzyska! Byłem i do dziś jestem dumny z tamtej ekipy, która grała w Japonii.

O książce: 

„Jestem od trenowania, a nie od gadania”

Czy ktoś z taką chęcią zwyciężania jak Andrea Anastasi może celowo przegrać? Oczywiście, że tak. W tej książce trener po raz pierwszy zdradza, jak wygląda taki dziwny mecz z perspektywy selekcjonera reprezentacji Polski. 

Włoch barwnie opowiada o swojej biało-czerwonej przygodzie, zaczynając nie jak w klasycznej autobiografii od swojego dzieciństwa, lecz pierwszych kroków w zawodzie trenera. Mówi też o rodzącej się pasji do wygrywania i przewodzenia grupie, kulisach porażki na igrzyskach olimpijskich w Londynie, odejściu z reprezentacji Polski i późniejszych sukcesach w Treflu Gdańsk. Wszystko okraszone barwnymi historiami związanymi z biało-czerwonymi, a także swoistym rozliczeniem ze sprawą Mariusza Wlazłego, który nigdy nie zagrał w drużynie Anastasiego. 

Poznaj bliżej jedynego trenera na świecie, który zdobywał medal mistrzostw Europy z trzema różnymi reprezentacjami. Zobacz, jak się zdobywa „licencję na trenowanie”.

„Andrea Anastasi. Licencja na trenowanie”
Autor: Andrea Anastasi, Kamil Składowski
Premiera: 4.09.2019
Cena okładkowa: 39,99 zł
Liczba stron: 272