Niedzielne spotkanie w Gdynia Arena zakończyło się zwycięstwem gospodarzy, którzy w czwartym secie odrobili cztery punkty straty i ostatecznie wygrali decydujące starcie w tie-breaku. Dzięki temu już w środę zagrają w półfinale z PGE Skrą Bełchatów. O przebiegu ćwierćfinałowego spotkania, prawdziwej wojnie nerwów i walce do samego końca opowiedział Piotr Nowakowski, środkowy Trefla Gdańsk.

Drugi mecz w Gdyni trzymał w napięciu do ostatniej piłki. Pokazaliście, że gdańskie lwy nie odpuszczają do końca i potrafią wyjść z naprawdę trudnej sytuacji. Co zadecydowało o tym, że to Wy możecie cieszyć się z awansu do półfinału?

Piotr Nowakowski: Pierwsze spotkanie w Gdyni z Jastrzębskim Węglem przegraliśmy znacznie, a dzisiaj wyszarpaliśmy to zwycięstwo. W końcówce czwartego seta pokazaliśmy nasze umiejętności. Tie-break to znów ogromne nerwy, najpierw osiągnęliśmy wysokie prowadzenie, potem oni nas dogonili, ale jednak udało nam się wygrać. Trzeba oddać to, że drużyna Jastrzębskiego Węgla grała znakomicie. My też prezentowaliśmy się z dobrej strony. Ogromnie cieszymy się z tego zwycięstwa. Myślę, że zasłużyliśmy na wygraną. Sobotni mecz nam zwyczajnie nie wyszedł. Wiedzieliśmy jednak, że mamy ten jeden mecz w zapasie, nie załamaliśmy się i walczyliśmy do końca. Po pewnych perturbacjach w tym meczu możemy cieszyć się z awansu do półfinału. Ja jestem bardzo szczęśliwy. Po raz kolejny będę miał okazję pograć w najlepszej czwórce. Czego chcieć więcej?

Po przegranym meczu pojawiły się w głowie chwile zwątpienia? Mieliście swoją szansę, żeby wygrać już to pierwsze spotkanie w Gdyni…

Osobiście żałowałem, że przegraliśmy w sobotę w drugim secie, bo mieliśmy ogromną szansę na prowadzenie w meczu 2:0. To pozwoliłoby nam na większy luz w grze. Tak się jednak nie stało. Dzisiaj jastrzębianie mieli okazję, żeby zakończyć mecz, tak jak wczoraj, w czterech partiach. Jednak tak jak powiedziałem wcześniej – my wyszarpaliśmy to zwycięstwo! Myślę, że ten awans na przestrzeni całego sezonu się nam należał. Graliśmy równo i pokazaliśmy kawał dobrej siatkówki. Byłoby nam bardzo przykro gdybyśmy odpadli na ostatniej prostej.

Co powiedział trener Anastasi przed tie-breakiem?

Buzowały we mnie takie emocje, że słyszałem tylko pojedyncze słowa, takie jak „fight” czy „energy”. W ostatnim secie zagraliśmy tak jak potrafimy najlepiej. Po raz kolejny udowodniliśmy, że umiemy grać w tie-breaku. Mam nadzieję, że nasza passa będzie trwać dalej.

Co się stało w tie-breaku, że straciliście tak dużą przewagę?

W tym secie nie graliśmy skomplikowanej siatkówki. Jastrzębianie zaczęli ustawiać szczelny blok. trzeba jednak przyznać, że oni na przestrzeni całego meczu lepiej zagrywali, więc tym samym utrudniali nam grę. Z naszej strony wyglądało to troszkę gorzej, aczkolwiek udało nam się potem ich odrzucić od siatki i powalczyć w kontratakach. Gdybyśmy przegrali ten mecz, to powiedziałbym, że przegraliśmy właśnie zagrywką.

z GDYNIA ARENA Emilia Kotarska