Rozgrywający Fabian Drzyzga w spotkaniu z Belgami nie wyszedł w podstawowym składzie. Jednak przyznał, że jest zadowolony z wyniku, ale przede wszystkim dobrej gry naszej reprezentacji, która rozkręca się z meczu na mecz i gra coraz lepiej.

Belgia okazała się łatwiejszym przeciwnikiem niż Grecja? Zagraliście pewnie, odnosząc zwycięstwo 3:0, z Grekami było dużo „szarpania” by wygrać.

Fabian Drzyzga: Meczów nie można kalkować, bo każdy jest inną historią. Każdy przeciwnik pozwala na tyle, ile może, albo my pozwalamy na tyle, ile możemy. Nie ma co porównywać tych spotkań. Z Belgami zagraliśmy lepiej i tyle.

Łukasz Kaczmarek pokazał dobrą formę i skuteczność. Zgodzisz się, że to On pociągnął grę?

Tak, myślę, że Łukasz z Grecją też zagrał dobre spotkanie, co pokazały statystyki. Z Belgami rzeczywiście pociągnął grę, pokazał dobrą formę, która rośnie i „Zwierzu” w tej dyspozycji na pewno się przyda w kolejnym etapie turnieju.

Córka Heynena powiedziała podobno ojcu kilka dni temu, że z Grekami to możecie się męczyć, ale z Belgią to musicie wygrać szybko i pewnie. Ta informacja jakoś dodatkowo Was zmobilizowała?

Może to rzeczywiści była jakaś ekstra motywacja (śmiech). A tak na poważnie, to zagraliśmy kolejny mecz na tyle, na ile obecnie możemy. Wtorek mamy dniem wolnym, więc odpoczniemy trochę i później gramy dalej.

Przed meczem z Belgią zrezygnowaliście z porannego treningu. Czy to efekt trudu grania trzy dni z rzędu i zmęczenia?

Każda impreza jest inaczej zorganizowana. Rzeczywiście granie trzech dni dzień po dniu jest męczące, a nawet trochę nużące. Szczególnie w fazie grupowej, gdzie raz się gra z rywalem niżej, a raz wyżej notowanym, przez co z motywacją też bywa różnie. W dniu meczu z Belgią trener dał nam trzy opcje do wyboru, co możemy robić i zgodnie ustaliliśmy, że nie jedziemy na trening do hali, bo wolimy odpocząć. Usiedliśmy sobie przy kawie, porozmawialiśmy. Chcieliśmy też trochę odpocząć od tych autokarów, przejazdów, od hali samej w sobie. Chcieliśmy po prostu złapać chwilę oddechu, aby wieczorem mieć większą chęć do grania.

Wtorek macie wolny od meczu. Jak spędzicie ten dzień?

Nie mam bladego pojęcia. Pomysły często przychodzą w ostatnim momencie. Na pewno odpoczniemy i nie będzie to nic szalonego. Na pewno nie zobaczycie nas nigdzie na rynku w środku nocy na imprezie. Jak już to na jakimś spacerze do południa.

Wygrana w grupie A otwiera fajną drogę do półfinału, bowiem dalej trafiacie na nieco słabszego przeciwnika, a z faworytami do medalu przyjdzie walczyć dopiero w półfinale. Analizujecie te wszystkie możliwości?

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak wygląda układ tabel innych grup. Ja się na tym nie skupiam zupełnie. Wiem, że już na pewno mamy awans do Gdańska, do 1/8 finału, a z kim tam zagramy, to nie mam pojęcia i w ogóle o tym nie myślę obecnie. Chcemy jechać później też do Katowic, więc jeżeli trafimy w Gdańsku na drużynę teoretycznie słabszą, to na pewno lepiej. Jednak czasami jest też tak, że warto się zmierzyć też z tymi mocniejszymi drużynami i zweryfikować na ich tle własną formę. Rzeczywiście jednak lepiej może zróbmy to w półfinale, bo póki co jeszcze forma na pewno nie jest optymalna (śmiech).

Wygrana 3:0 jest budująca? Tak jak Vital Heynen podkreślał, że budujecie się z każdym meczem?

Pewnie tak, bo każde zwycięstwo w jakiś sposób buduje. Jednak nawet gdybyśmy przegrali jednego seta z Belgami, to czy by to coś zmieniło? Nie, nadal byłoby zwycięstwo i nadal za trzy punkty. Chodzi bardziej o grę, a nie sam wynik. W tym spotkaniu zagraliśmy bardzo fajnie, wykluczyliśmy błędy, które gdzieś tam wcześniej się pojawiły. Wiadomo, nigdy nie zagramy idealnie, nawet wygrywając sety 25:5, na pewno nie zagralibyśmy perfekcyjnie, bo to jest siatkówka, zawsze do czegoś można się przyczepić. Ja narzekać nie będę, bo z naszej gry i rezultatu naprawdę jestem zadowolony.

Z Krakowa Emilia Kotarska