To już koniec przygody PGE Skry Bełchatów z obecną edycją Ligi Mistrzów. Żółto-czarni po raz drugi ulegli dziś Cucine Lube Civitanova. W wyjazdowym spotkaniu bełchatowianie wyraźnie ulegli mistrzom Włoch, nie urywając im choćby seta. 

Mecz dobrze rozpoczęli gospodarze – po skutecznym ataku Osmany’ego Juantoreny i dobrych zagrywkach Micah Christensona Lube prowadziło 3:0. Później oglądaliśmy grę punkt za punkt, aż Biancorossi powiększyli przewagę po kontrze (7:3). Po chwili dwa “oczka” padły łupem Skry, ale później to Lube znów odskoczyło. Przy stanie 11:6 o czas poprosił Roberto Piazza. Sytuacja nie ulegała jednak poprawie. Atak Juantoreny sprawił, że rezultat brzmiał już 14:8, a na przerwę techniczną mistrzowie Włoch schodzili z prowadzeniem 16:10. Bełchatowianom nie pomogła zmiana rozgrywającego, a w końcówce show na zagrywce odegrał Micah Christenson. Amerykanin bombardował żółto-czarnych, a Lube wyraźnie górowało na parkiecie (22:14). Gospodarze nie mogli zmarnować tej przewagi i wygrali premierową odsłonę do 17.

Na początku drugiej partii dobrze prezentowali się bełchatowianie, którzy po kilku udanych akcjach prowadzili 4:1. Radość nie potrwała jednak długo – Lube zaczęło odrabiać straty i po dwóch skutecznych atakach Juantoreny było już 7:7. Chwilę później zablokowany został Ebadipour i to gospodarze wyszli na prowadzenie (10:9). Wtedy zaczęła się dominacja Biancorossich. Podopieczni Giampaolo Medei wykorzystywali kolejne kontry, a żółto-czarni nie mogli odnaleźć rytmu gry. Nie pomagały też przerwy Roberto Piazzy. Świetną serią zagrywek popisał się Taylor Sander i było już 19:12 na korzyść mistrzów Włoch. Po odgwizdaniu podwójnego odbicia Kacprowi Piechockiemu Skra przegrywała 22:14. Wtedy bełchatowianie zdobyli cztery punkty z rzędu, ale zdało się to na nic, gdyż po tej serii popełnili trzy błędy i Lube wygrało 25:18.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od trzech „oczek” z rzędu dla gospodarzy. Po asie serwisowym Dragana Stankovicia Lube powiększyło przewagę do czterech punktów (6:2), z którą schodziło również na pierwszą przerwę techniczną. Skuteczna kontra bełchatowian zmniejszyła stratę i wynik brzmiał 10:8. Po kilku wymianach bełchatowianie zbliżyli się do swoich rywali już tylko na jedno „oczko”. Lube jednak znów zaczęło wtedy odskakiwać i przy stanie 17:14 od razu o czas poprosił Roberto Piazza. Od razu zatrzymany jednak został Mariusz Wlazły i sytuacja żółto-czarnych mocno się skomplikowała (18:14). Skra po raz kolejny musiała gonić wynik – wygrała dwie akcje, a po kilku minutach asa serwisowego posłał Wlazły i było już tylko 20:19, na co przerwą zareagował Giampaoli Medei. Końcówka znów należała jednak do Lube. Biancorossi grali bardzo pewnie i nie dali sobie wyrwać korzystnego wyniku. Po dwóch skutecznych atakach Davide Candellaro triumfowali 25:21 i pewnie zameldowali się w 1/6 finału, gdzie zmierzą się z Diatec Trentino.

Cucine Lube Civitanova – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:17, 25:18, 25:21)

Składy zespołów:

Cucine Lube: Tsvetan Sokolov (17), Davide Candellaro (5), Taylor Sander (10), Osmany Juantorena (12), Dragan Stankovic (3), Micah Christenson (6), Jenia Grebennikov (L) oraz Tsimafei Zhukouski

PGE Skra: Srecko Lisinac (7), Mariusz Wlazły (10), Karol Kłos (8), Bartosz Bednorz (1), Milad Ebadipour (7), Grzegorz Łomacz, Kacper Piechocki (L) oraz Marcin Janusz, Milan Katic, Nikolay Penchev (3)

fot: CEV