PGE Skra Bełchatów przegrała wczoraj w półfinale z drużyną Lube Civitanova i dzisiaj zmierzy się w małym finale Klubowych Mistrzostw Świata z Sadą Cruzeiro. Pod koniec trzeciego seta w kluczowym momencie gry Srećko Lisinac został ukarany czerwoną kartką za zbyt ekspresyjne wyrażanie emocji. Ta sytuacja miała decydujący wpływ na przebieg końcówki ostatniej partii i ostateczne zwycięstwo włoskiej ekipy.

PGE Skra Bełchatów w meczu przeciwko Lube miała swoje lepsze i gorsze momenty gry. Wszystkie sety kończyły się zwycięstwem przy minimalnej różnicy punktów, tak więc można powiedzieć, że polskiej drużynie zabrakło niewiele, żeby dzisiaj zagrać w finale Klubowych Mistrzostw Świata.  – W każdym secie spotkania z Lube walczyliśmy ze wszystkich sił. Nie można odmówić nam walki w tym meczu. Lube w tym spotkaniu miało swoje lepsze i gorsze momenty. Cieszy to, że nie poddaliśmy się w żadnej sytuacji. Goniliśmy wynik w drugim i trzecim secie, nawet udało nam się go dogonić… Ciężko więc tak naprawdę powiedzieć, czego nam zabrakło. Niestety, nie wyszły nam końcówki setów. Jesteśmy na siebie bardzo źli. – komentował na gorąco Grzegorz Łomacz, rozgrywający PGE Skry Bełchatów.

W końcówce trzeciej partii, przy stanie 22:22, czerwoną kartką za niesportowe zachowanie został ukarany środkowy żółto-czarnych – Srećko Lisinac. Ta sytuacja miała decydujący wpływ na losy spotkania. – Nie można zwalać wszystkiego na tę czerwoną kartkę, ale na pewno nam nie pomogła w tamtym momencie. Nie powinna decydować o losach spotkania. – mówił Grzegorz Łomacz. Sam Srećko Lisinac przeprosił po meczu na antenie Polsatu kibiców i swoją drużynę, mając świadomość tego, że ta kartka nie powinna się była przydarzyć w takim momencie. Ale to jest sport i to są prawdziwe emocje. – Sędziowie chcą z siatkówki zrobić szachy. Wystarczy popatrzeć się na drugą stronę i dostaje się czerwoną kartkę. Wiem, że popełniłem błąd, to jest moja wina. Powinienem pomyśleć wcześniej, żeby nie zrobić takiego głupstwa. Przepraszam kibiców i moją drużynę za tę kartkę. – powiedział rozżalony Śrećko. Po czym dodał – Siatka jest między nami, przecież my nie jesteśmy żadnymi chuliganami! Ale takie są zasady w siatkówce i musimy je szanować. – zakończył środkowy.

Lube Civitanova, dzięki wczorajszemu zwycięstwu, dzisiaj zagra w finale z ZENITEM Kazań o zwycięstwo w całym turnieju. – To był dla nas wyjątkowy mecz i cieszymy się, że mogliśmy zagrać go właśnie w Polsce. Mierzyliśmy się ze Skrą, przed polską publicznością, co było niesamowitym doświadczeniem. Skra Bełchatów zagrała dobry mecz, a na pewno zaprezentowała się znakomicie w pierwszym secie i udowodniła, że jest silnym zespołem. Wasi zawodnicy przyjmowali bardzo trudne piłki i świetnie radzili sobie w tym elemencie, dlatego tym bardziej cieszę, że potrafiliśmy na to odpowiedzieć i odwrócić set na naszą korzyść. – mówił po meczu Micah Christenson, rozgrywający włoskiej ekipy.

oprac.własne/pzps.pl/polsatsport.pl

fot. FIVB