W ostatniej kolejce Trefl Gdańsk bez straty seta pokonał Asseco Resovię Rzeszów, dzięki czemu wskoczył na czwarte miejsce w tabeli PlusLigi, wyprzedzając rywali zaledwie o jedno „oczko”. O randze tego spotkania, jego przebiegu i walce o czołową „szóstkę” rozmawialiśmy z Damianem Schulzem, atakującym żółto-czarnych.

Emilia Kotarska: Gratuluję pięknego zwycięstwa. Spodziewaliście się przed meczem takiego rezultatu?

Damian Schulz: Myślę, że nie. Trudno było oczekiwać szybkiego meczu z takim rywalem jak Resovia. Spotkanie – nawet pomimo dobrego wyniku – nie było wcale tak łatwe, jak można wywnioskować, patrząc tylko na wynik. Resovia grała naprawdę dobrze. My mieliśmy przewagę w bloku i obronie, bo udało nam się podbić więcej piłek. To było kluczowe w odniesieniu zwycięstwa. Jesteśmy zadowoleni, tym bardziej, że było to drugie zwycięstwo z Rzeszowem w trzech setach w tym sezonie.

Patrząc na statystyki, można śmiało stwierdzić, że znaleźliście receptę na grę rzeszowian.

Tak to już jest w siatkówce, że czasami jeden zespół nam „leży”, a inny już niekoniecznie. Do tej pory mieliśmy problem z Katowicami, bo nigdy wcześniej z nimi nie wygraliśmy. Na szczęście  przerwaliśmy złą passę i w drugiej rundzie pokonaliśmy GKS. Cieszy to, że po raz drugi okazało się, że mamy swój sposób na Rzeszów.

Mimo dużo słabszego przyjęcia, lepiej prezentowaliście się w ataku niż Wasi rywale.

Przez cały tydzień bardzo ciężko trenowaliśmy grę na wysokiej piłce. To przyniosło oczekiwany rezultat.

Coraz bliżej do końca rundy zasadniczej – teraz już nie ma miejsca na pomyłki i straty punktów. Mecz z Asseco Resovią był niezwykle istotny w kontekście końcowej lokaty w tabeli.

Rzeczywiście, ten mecz z Resovią był dla nas bardzo ważny. Gdybyśmy z nimi przegrali, to rzeszowianie odskoczyliby nam już na pięć punktów. Dzięki zwycięstwu to my jednak przeskoczyliśmy ich w tabeli o jedno „oczko”. Odskoczyliśmy również drużynom, które nas gonią w tabeli, więc nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się cieszyć.

Walka o czołową „szóstkę” zapowiada się niezwykle imponująco, bo wciąż kilka drużyn ma chrapkę, żeby znaleźć się w gronie szczęśliwców.

To prawda, o „szóstkę” wciąż walczy Olsztyn, Lubin czy Jastrzębie. Przed nami arcyciekawy mecz z Indykpolem AZS i Cuprum. To na pewno będą interesujące spotkania, tak samo jak to z Resovią. Każde spotkanie już teraz jest niezwykle istotne, nie możemy pozwolić sobie na głupie straty punktów.

Wygrany Puchar Polski nadał Wam większej pewności siebie? Wcześniej zdarzyły Wam się trzy słabsze spotkania, o meczu z ONICO na pewno chcieliście zapomnieć jak najszybciej.

Rozegraliśmy trzy słabsze spotkania, ale rzeczywiście ten mecz w Warszawie kompletnie nam nie wyszedł. Chyba wszyscy mieliśmy po prostu słabszy dzień. W meczach przeciwko Skrze i ZAKSIE graliśmy dobrze, ale przegraliśmy. Nie wiem, czy można powiedzieć, że mieliśmy spadek formy. Na szczęście, udało nam się zrewanżować tym drużynom w Pucharze Polski we Wrocławiu.

Puchar Polski odczarował wszystko?

Myślę, że za bardzo nie miał czego odczarować. Graliśmy naprawdę dobrze. Zanotowaliśmy jeden słabszy dzień w Warszawie.

Przed Wami wyjazdowe spotkanie z Espadonem Szczecin i szansa na rewanż za porażkę u siebie. Podopieczni Mieszko Gogola przed sezonem na pewno mieli większe aspiracje, ale skóry tanio nie sprzedadzą.

W pierwszej rundzie – niestety – nie udało nam się wygrać ani ze Szczecinem ani z Katowicami. W drugiej rundzie zrewanżowaliśmy się GieKSie, teraz mamy zamiar zrobić to samo z Espadonem.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska