Reprezentacja Polski wygrała wczoraj bez straty seta mecz 1/8 finału Mistrzostw Świata. W czwartek w ćwierćfinale zmierzy się z doskonale znanym rywalem, jedną z najlepszych drużyn na świecie, jakim są Stany Zjednoczone. O nastawieniu przed tym pojedynkiem rozmawialiśmy z Aleksandrem Śliwką, przyjmującym Biało-czerwonych.Wygrana bez straty seta z Tunezją w 1/8 finału Mistrzostw Świata to dobry prognostyk przed kolejnym meczem? Widać było, że czułeś się dobrze na boisku. Jesteś zadowolony ze swojej aktualnej formy?

Aleksander Śliwka: Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa, bo tak naprawdę występy indywidualne, czy to mój czy innego kolegi, nie mają znaczenia, ma znaczenie wynik drużyny. Do tej pory wygrywamy każdy mecz na tych mistrzostwach i myślę, że to jest najważniejsze. Idziemy do przodu, przeszliśmy kolejną rundę, skupiamy się na każdym kolejnym kroku, a kolejnym będzie ćwierćfinał.

Ostatnio nie prezentowałeś swojej najlepszej dyspozycji. Czy teraz już wszystko idzie w dobrym kierunku?

W sporcie są wzloty i upady. Każdy sportowiec potwierdzi, że czasem zagra lepszy, czasem gorszy mecz. Najważniejsze jest to, aby nie robić z tego tragedii i wielkiego szumu. Ja tak do tego podchodzę. Ważne jest, żeby na kolejne spotkanie wyjść z wiarą w siebie i wiedzieć, że jest się w stanie grać bardzo dobrze. Ja o tym wiem, drużyna mi ufa, myślę, że trener również we mnie wierzy. Dla mnie najważniejsze jest to, że ci ludzie, którzy są w drużynie, z którymi jesteśmy w grupie od kilku miesięcy, szanują się wzajemnie, znają swoją wartość i wartość kolegi z boiska.

Mecz z Tunezją teoretycznie powinien być łatwy, gładki i przyjemny. Jednak spotkanie USA-Turcja pokazało, że żadnego rywala nie można lekceważyć, bo krótka chwila dekoncentracji i może zdarzyć się najgorsze, tym bardziej, że teraz każdy mecz jest na wagę złota. Trudno jest utrzymać odpowiednią koncentrację w trakcie pojedynku z takim przeciwnikiem, jak Tunezja?

Powtarzaliśmy sobie przed tym spotkaniem, że musimy zachować odpowiednią koncentrację. Widzieliśmy poprzedni mecz Stanów Zjednoczonych z Turcją. Amerykanie wygrali gładko dwa sety, nie wiem czy potem stracili koncentrację czy pewność siebie, ale z pewnością to spotkanie się odwróciło. Zdawaliśmy sobie sprawę, jakie są pułapki grania z teoretycznie tylko słabszymi rywalami. Bycie faworytem trzeba jeszcze potwierdzić na parkiecie i tak chcieliśmy zrobić. Należy pamiętać o tym, że głowa pracuje niezależnie od tych myśli, które są przed meczem i te spadki koncentracji będą się zdarzać w trakcie meczu. Cieszymy się jednak, że nie straciliśmy tu seta i pewnie wygraliśmy spotkanie.

Dużo mówi się o problemach zdrowotnych Micah Christensona. Czy to ma dla Was jakiekolwiek znaczenie?

Micah Christenson jest wspaniałym rozgrywającym, jednym z najlepszych na świecie. Natomiast Joshua Tuaniga też jest świetny na swojej pozycji. W drużynie zmienia się jeden zawodnik, teoretycznie to niewiele, ale w przypadku tego zespołu, osoba Christensona daje całej ekipie dużo pewności na boisku. Myślę, że mamy na tyle dużo jakości, aby nie oglądać się na to, kto będzie grał po drugiej stronie.

Wygrany mecz ze Stanami Zjednoczonymi w fazie grupowej daje Wam przewagę psychologiczną?

Nasze pojedynki z Amerykanami kończyły się różnymi wynikami i myślę, że delikatna przewaga psychologiczna może być po naszej stronie, ale wydaje mi się, że to spotkanie będzie zupełnie nową historią. To już mecz fazy pucharowej, w której przegrany odpada, to jest zupełnie inny kaliber starcia niż to spotkanie w fazie grupowej. To będzie nowe otwarcie, nowa bitwa, mam nadzieję, że wyjdziemy z niej zwycięsko.

z Gliwic Emilia Kotarska/fot. FIVB