W pierwszym meczu 1/8 finału Mistrzostw Świata, rozgrywanego w hali Arena Gliwice, mierzyły się ze sobą ekipy USA i Turcji. Zwycięzcami okazali się podopieczni Johna Sperawa, którzy wygrali spotkanie w pięciu setach.

Początek meczu to wyrównana walka punkt za punkt. Przy stanie 3:2 kontuzji nabawił się Arslan Eksi, ale po udzieleniu mu medycznej pomocy, przy oklaskach kibiców, wrócił na parkiet. Po chwili punktowy blok zaliczyli Amerykanie, tym samym odskoczyli na dwa „oczka”, 4:2. Gdy przewaga siatkarzy Sperawa wzrosła do trzech punktów, widząc niedokładność swoich podopiecznych, o czas poprosił Nedim Ozbey. W międzyczasie asem serwisowym popisał się Aaron Russell, 12:8. W dalszej części tej partii Amerykanie kontrolowali przebieg gry i utrzymywali bezpieczną przewagę, 16:13. Gdy na tablicy ukazał się wynik 19:14 o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec Turcji. Pojedyncze akcje jego podopiecznych to jednak było za mało na dobrze dysponowanych tego dnia Amerykanów, którzy atakowali z różnych stref, do tego bombardowali zagrywką, 22:18. Zepsuty serwis Subasiego dał drużynie USA piłkę setową. Pierwsza partia zakończyła się atakiem ze środka Smitha, 25:21. Mimo dużo lepszego przyjęcia (71%) reprezentacja Turcji nie potrafiła wykorzystać przewagi w tym elemencie (37% pozytywnego przyjęcia po stronie Stanów Zjednoczonych – przyp. red.).

W drugim secie Amerykanie od razu przystąpili do budowania przewagi, górowali nad rywalami w każdym elemencie, 7:3. Dobrze spisywali się wciąż w polu zagrywki, odrzucając rywali od siatki, asem popisał się Torey Defalco, 11:6. Gdy przewaga siatkarzy Stanów Zjednoczonych wzrosła do sześciu „oczek”, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 16:10, o czas poprosił szkoleniowiec Turcji. W końcówce jeszcze przewaga podopiecznych Sperawa wzrosła do ośmiu punktów, 20:12. Różnica klas była widoczna gołym okiem, siatkarzom z Turcji brakowało umiejętności, ale nie można było odmówić im serca do walki. Ostatecznie ten set zakończył się wygraną reprezentacji USA w stosunku 25:17 po błędzie w zagrywce Gunesa. W tej partii Amerykanie poprawili przyjęcie (58% w drugiej partii w stosunku do 37% w pierwszej odsłonie – przyp. red.), co mają odzwierciedlenie w wyniku.

W trzecim secie, podobnie jak w poprzedniej partii, Amerykanie od razu ruszyli do ataku. Jedną z kontr zakończył nawet atakiem Christenson, 3:1. Reprezentacja Turcji została nagrodzona gromkimi brawami za akcję przy stanie 5:5, kiedy to jeden z zawodników rozegrał piłkę głową. Wyrównana walka trwała do stanu 9:9. Potem na dwupunktową przewagę odskoczyli siatkarze reprezentacji Turcji. Wówczas o czas poprosił szkoleniowiec Stanów Zjednoczonych, John Speraw, 9:11. Na nic to się jednak zdało, bowiem rywale jeszcze zwiększyli swoje prowadzenie o kolejne dwa „oczka”. W polu zagrywki dosłownie szalał Subasi, to właśnie dzięki jego odrzucającym serwisom, kadra Turcji mogła cieszyć się z wysokiej przewagi, 10:16. Gdy Amerykanie zaczęli odrabiać straty, o przerwę dla swoich podopiecznych poprosił z kolei trener, Nedim Ozbey. Siatkarze Stanów Zjednoczonych rzucili wszystkie siły na parkiet, żeby dogonić rywali w końcówce, gdy zbliżyli się na jedno „oczko”, ponownie przerwy zażądał szkoleniowiec Turcji. Ostatecznie set zakończył się atakiem po palcach Gungora, 22:25.

W czwartym secie drużyny początkowo grały punkt za punkt do stanu 3:3. Potem reprezentacja Turcji za sprawą skutecznego bloku oraz pomyłki w ataku Andersona odskoczyła na trzy „oczka”. Zdenerwowany John Speraw od razu poprosił o czas, 3:6. Na środku znakomicie spisywał się Gunes. Amerykanie wyraźnie grali spięci, a ich przeciwnicy złapali wiatr w żagle i wykorzystywali każdą nadarzającą się okazję do zdobycia punktu, 5:9. Kibice, zgromadzeni w hali Arena Gliwice, głośno dopingowali Turcję z myślą o teoretycznie łatwiejszym ćwierćfinale. Przy stanie 8:11 czas wziął trener Ozbey Nedim. Jego podopieczni grali ożywieni i pewni swego. Gdy na tablicy pojawił się wynik 8:13 Speraw zaprosił zawodników do siebie. Amerykanie byli zdenerwowani i zdezorientowani wydarzeniami na boisku, a siatkarze z Turcji robili swoje. Wychodziło im dosłownie wszystko, zasłużenie wygrali seta różnicą sześciu punktów, 19:25.

Tie-break rozpoczął się od zepsutego serwisu Averilla, 0:1. Potem Amerykanie odskoczyli na dwa”oczka”, ale siatkarze z Turcji szybko doprowadzili do remisu, 4:4. Przy zmianie stron to właśnie oni prowadzili minimalną różnicą punktów, 7:8. Gdy na tablicy pojawił się wynik 9:8 o czas poprosił szkoleniowiec Ozbey Nedim. Ostatecznie wyrównany tie-break zakończył się zwycięstwem reprezentacji USA.

godz. 17.30 USA – Turcja 3:2 (25:21, 25:17, 22:25, 19:25, 15:12)

Składy zespołów:

USA: Matthew Anderson, Aaron Russell, Jeffreyb Jendryk, Torey Defalco, Micah Christenson, David Smith, Erik Shoji (l) oraz Kyle Russell, Garrett Muagututia, Taylor Averill

Turcja: Burak Gungor, Burutay Subasi, Arslan Eksi, Adis Lagumdzija, Faik Samet Gunes, Bedirhan Bulbul, Berkay Bayraktyar (l) oraz Volkan Done (l), Mirza Lagumdzija, Metin Toy, Dogukan Ulu

inf.własna/fot. FIVB