W pierwszym półfinale Mistrzostw Europy reprezentacja Polski podejmowała Słowenię. Biało-czerwoni zaczęli spotkanie od przegranego seta, jednak potem nie dali szans rywalom i pewnie awansowali do finału.
Początek meczu to wyrównana walka obu ekip, 4:4. Zawodnicy grali nerwowo w polu serwisowym, raz po raz uderzając w siatkę lub aut. Dopiero po skutecznym ataku Hubera i Kaczmarka, nasza reprezentacja odskoczyła na dwa “oczka”, 8:6. Niestety, skuteczny blok na Wilfredo Leonie i wykorzystana kontra dała rywalom nie tylko wyrównanie ale i minimalne prowadzenie. W dalszej części tej partii ponownie toczyło się równorzędne granie. Przy stanie 14:12 o czas poprosił Gheorghe Cretu. Jego podopieczni po raz kolejny zdołali doprowadzić do remisu. W międzyczasie Polacy zatrzymali blokiem atak Mozica. Pierwszy set to walka o każdy punkt, która toczyła się do samego końca. Przy stanie 20:21 o przerwę poprosił Nikola Grbić. Zepsuta zagrywka Hubera dała piłkę setową Słowenii, a autowy atak ze środka Kochanowskiego, wygraną w pierwszej odsłonie, 23:25.
Drugi set lepiej rozpoczęli nasi rywale, osiągając dwupunktową przewagę, 1:3. Biało-czerwoni mieli duże kłopoty z przyjęciem zagrywki Słoweńców. Przy stanie 2:6 o czas poprosił Nikola Grbić. Całe szczęście, że w polu serwisowym z dobrej strony pokazał się Leon, dzięki czemu udało nam się szybko doprowadzić do remisu, 6:6. Przeciwnicy zaczęli popełniać błędy, wówczas Biało-czerwoni wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Gdy na tablicy pojawił się wynik 12:9 czas wziął Cretu. W polskiej drużynie zaczął wyróżniać się Leon, który kończył nieprawdopodobne piłki, a do tego dołożył asa, 17:12. Nerwowa atmosfera udzielała się wszystkim na boisku, za dyskusję żółtą kartką ukarany został Norbert Huber. Po autowym ataku Kaczmarka, nasza przewaga z pięciu punktów zmalała do dwóch, 20:18. Chcąc przerwać złą passę Polaków, Grbić zażądał rozmowy ze swoimi zawodnikami. W końcówce Biało-czerwoni zatrzymali jeszcze blokiem Klemena Cebulja, 23:19. Set zakończyła zepsuta zagrywka Słoweńców, 25:21.
Trzeci set rozpoczął się podobnie do pierwszego, drużyny grały punkt za punkt, 7:7. Przy stanie 13:12 Gregor Ropret musiał zejść z boiska z powodu kontuzji. Chwilę później o czas poprosił Cretu, próbując uspokoić swoich zawodników. Na nic jednak to się zdało, bowiem Biało-czerwoni stopniowo powiększali przewagę. W międzyczasie punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Tine Urnaut, a ciasno po skosie trafił Kaczmarek, 18:15. Polacy grali spokojniej i skuteczniej. Na środku dobrze spisywał się Huber, z kolei Marcin Janusz był bliski zakończenia seta asem serwisowym, jednak challenge pokazał minimalny aut, 24:20. Partia zakończyła się udaną kiwką Śliwki, 25:20.
W czwartym secie Słoweńcy podjęli walkę o wyrównanie stanu meczu, dużo ryzykowali w polu serwisowym, przez co często oddawali nam punkty. W końcu asa serwisowego, po serii nieudanych zagrywek w całym meczu, posłał Kuba Kochanowski, 6:6. Na środku nie do zatrzymania był Norbert Huber. Z kolei Leon ponownie zameldował się poprawnie z pola serwisowego, posyłając asa. Przy stanie 13:11 o czas poprosił Cretu. Jego podopieczni popełniali mnóstwo błędów własnych, a nasi siatkarze nakręcali się własną grą, 16:11. W końcówce jeszcze zablokowaliśmy Urnauta i dwukrotnie Roka Mozica, 22:16. Gdy wydawało się, że dogramy mecz na spokojnie, nasza przewaga zaczęła maleć w drastycznym tempie. Przy stanie 22:19 o przerwę poprosił szkoleniowiec naszej kadry. Ostatecznie mecz zakończył się skutecznym atakiem Kaczmarka, 25:21.
Polska – Słowenia 3:1 (23:25, 25:21, 25:20, 25:21)
Składy zespołów:
Polska: Łukasz Kaczmarek, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Norbert Huber, Paweł Zatorski (l) oraz Tomasz Fornal
Słowenia: Alen Pajenk, Klemen Cebulj, Rok Mozic, Gregor Ropret, Tine Urnaut, Jan Kozamernik, Jani Kovacic (l) oraz Uros Planinsic, Rok Bracko, Nik Mujanovic
inf.własna