Reprezentacja Polski w półfinale tegorocznej Ligi Narodów, rozgrywanym w ERGO ARENIE, w czterech setach pokonała ekipę z Japonii. O przebiegu tego spotkania rozmawialiśmy z Marcinem Januszem, rozgrywającym Biało-czerwonych, który podkreślał, że cierpliwość na boisku odegrała w tym meczu znaczącą rolę.Japonia to specyficzny rywal, o tym mówi się zawsze. Drużyny potrzebują często trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do stylu gry podopiecznych Blaina. Jak to wyglądało z Waszej perspektywy, postawa rywali Was zaskoczyła?

Marcin Janusz: Ten mecz był bardzo trudny, szczególnie w pierwszym secie. Każdy zespół, grając z nami, próbuje odrzucić nas od siatki, Japończycy chcieli zrobić dokładnie to samo. Dodatkowo charakteryzują się tym, że świetnie grają w obronie, może trochę gorzej w bloku, ale nadrabiają wszystko innymi elementami. Cieszy nas to, że nie udało im się nas złamać. Utrzymywaliśmy cierpliwą grę. W pierwszym secie grali naprawdę niesamowicie, ale kiedy przyszedł moment ich przełamania, to zaczęliśmy kontrolować grę i nie daliśmy im już wrócić do swojej siatkówki.

Po tym pierwszym secie zrobiło się nerwowo w Waszych szeregach czy przyjęliście ten wynik na spokojnie?

Takie momenty, jak te w pierwszym secie, są trudne dla każdego zespołu. Nie ma co się oszukiwać, że nie mają wpływu na grę. Nasz przeciwnik grał na tyle niesamowitą siatkówkę, że prezentował na boisku wszystko co mają najlepsze. Dodatkowo skrupulatnie wykorzystywał każdy nasz najmniejszy błąd. Jeśli drużynom udaje się utrzymać taki poziom przez cały mecz, to wtedy wygrywa spotkania – taka jest siatkówka. W takiej sytuacji należy pokłonić się rywalom i bić im brawo oraz uznać swoją porażkę. Ważne jest jednak to, żeby nie schodzić z własnego poziomu i grać cierpliwie. My to robimy, po słabszych momentach, które zawsze pojawiają się w takich meczach, staramy się nie dać złamać i próbujemy wracać do swojej gry.

Jakie elementy trzeba było zmienić po pierwszym secie, żeby poprawić Waszą grę?

Wiele elementów mieliśmy do poprawy, na pewno zagrywka pozostawiała wiele do życzenia. Dodatkowo na początku mieliśmy dużo prostych sytuacji do skończenia piłki, a jednak nie wpadała ona w boisko. Wiadomo, że Japończycy mieli najlepszą pierwszą akcję w tegorocznej Lidze Narodów. Żeby grać z nimi jak równy z równym, to trzeba było odrzucić ich od siatki. Mają gorsze parametry fizyczne, ponieważ są dużo niżsi, więc chcieliśmy wykorzystać ten aspekt. W każdym meczu staramy się dostosować do sytuacji panującej na boisku – oczywiście – nie gubiąc przy tym po drodze swojego stylu. To jest ważne, żeby utrzymywać własną grę.

W trzecim i czwartym secie Japończycy opadli trochę z sił?

Myślę, że to skutek tego, że my nakręciliśmy się swoją grą, złapaliśmy odpowiedni rytm i nie daliśmy im grać tego, co potrafią najlepiej. Japończycy są bardzo młodzi, wprawdzie mają już spore doświadczenie międzynarodowe, ale do takich meczów ciężko jest się przyzwyczaić, niezależnie od tego, ile spotkań rozegra się w karierze. Cieszymy się z tego zwycięstwa i myślimy już o finale.

Co było kluczowym elementem w tym meczu?

Powiedziałbym, że na pewno cierpliwość, chociaż to nie jest element siatkarski. Grając, szczególnie z tym zespołem, trzeba naprawdę nauczyć się cierpliwości, ponieważ oni bronią bardzo dużo piłek, a to potrafi denerwować. Dodatkowo grają świetnie w pierwszej akcji, dlatego trzeba skupiać się na swojej grze i nie myśleć o niepowodzeniach.

Jakie macie oczekiwania przed finałem?

Gramy przed własną publiczną, zrobimy wszystko żeby wygrać złoto w tegorocznej Lidze Narodów, niezależnie od tego z kim zagramy. Amerykanie podczas tego turnieju pokazali, co potrafią. Poza tym oba zespoły nie mają dużo słabych elementów. Receptą na zwycięstwo będzie zaprezentowanie swojej najlepszej siatkówki. Mam nadzieję, że nam się to uda.

inf.własna