Reprezentacji Polski wygrała wczoraj bez straty seta z Holandią spotkanie w ramach tegorocznej Ligi Narodów. O przebiegu tego spotkania, tworzeniu się drużyny Nikoli Grbicia i emocjach towarzyszących pojedynkom w ERGO ARENIE rozmawialiśmy z Marcinem Januszem, rozgrywającym Biało-czerwonych.

Obserwując Was z boku, widzimy, że coraz lepiej rozumiecie się na boisku. Jak to wygląda z Waszej perspektywy?

Marcin Janusz: Czuję, że nasza gra jest coraz bardziej płynna. Przez zdecydowaną większość czasu w meczu z Holandią kontrowaliśmy spotkanie. Oczywiście, zdarzył się słabszy moment przy zagrywce Nimira (Abdel-Aziza – przyp. red.), ale od meczu z Iranem odróżniało go to, że nie spanikowaliśmy. Po prostu zachowaliśmy spokój, zaakceptowaliśmy to, że przeciwnik może zrobić coś dobrze, kiedy dużo ryzykuje. Przetrzymaliśmy ten trudny moment i wróciliśmy do naszej dobrej gry. Nie ma co ukrywać, że przez większość spotkania mieliśmy kontrolę i odnieśliśmy pewne zwycięstwo.

Rozegraliście już sporo spotkań na boisku na arenie międzynarodowej. Zgranie drużyny idzie w dobrym kierunku?

Czujemy się coraz bardziej swobodnie, mimo tego, że roszad w składzie jest bardzo dużo przed każdym meczem. Tak naprawdę sami nie jesteśmy pewni, kto zagra danego dnia, jakie zmiany zajdą w trakcie spotkania. Mamy jednak szeroki skład i nie ma co się dziwić trenerowi, że każdego chce spróbować, ponieważ każdy może być przydatny tej drużynie. Trener stoi przed ciężkim wyborem zawodników, z których będzie musiał zrezygnować. My, jako siatkarze, wychodzimy na boisku i dajemy z siebie wszystko. Czasami nie jesteśmy zgrani ze wszystkimi, musimy jeszcze poczuć, które piłki możemy przepuszczać, a które brać. Dużo rzeczy jest do poprawy, ale widać, że z każdym dniem rośniemy, a to jest najważniejsze.

Wszedłeś do kadry z dużym obciążeniem i spoczywa na Tobie ogromna odpowiedzialność. Powtarza się historia z sezonu w ZAKSIE, kiedy zastąpiłeś Bena Toniuttiego. Jak się z tym czujesz?

Myślę, że jest to coś naturalnego w sporcie, zwłaszcza kiedy chce się grać w takiej reprezentacji, jaką jest reprezentacja Polski. Wtedy trzeba zmierzyć się z tym, że ktoś przede mną był wielkim zawodnikiem. Taka sama sytuacja miała właśnie miejsce w Kędzierzynie, gdzie zastąpiłem Bena Toniuttiego, świetnego rozgrywającego. Tak jest również tutaj, kiedy mam okazję być na boisku i zastępuję Fabiana (Drzyzgę – przyp.red.), który ma dużo sukcesów na swoim koncie, więc jest to duże obciążenie, ale z tym trzeba się zmierzyć i być na to gotowym. Ja chcę grać najwięcej. Oczywiście, to trener zdecyduje, kto będzie pierwszym rozgrywającym. Na razie jest sporo roszad, ale to jest coś naturalnego. Mam nadzieję, że podołam zadaniu, jeśli otrzymam szansę.

Trudne zadanie czeka Ciebie jeśli chodzi o zgranie z atakującymi. Do tej pory miałeś mało okazji, żeby grać z Bartoszem Kurkiem i Karolem Butrynem, jedynie z Łukaszem Kaczmarkiem spędzałeś na boisku dużo czasu. Na jakim obecnie etapie jest to zgrywanie z atakującymi?

Nie ma jakiejś wielkiej filozofii. Po prostu to są setki powtórzeń na treningu. To jest niezwykle ważne, ale ważniejsze są powtórzenia na meczu, gdzie jest presja i zdarzają się nietypowe sytuacje, których na treningu nie da się stworzyć. Kiedy w meczu jest wynik 20:20 to zupełnie inaczej się wszystko odczuwa. Dlatego czas, który spędzamy wspólnie na boisku, jest nam tak bardzo potrzebny. Może nas cieszyć to, że z każdym meczem ta gra wygląda coraz lepiej. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Co jest cechą charakterystyczną drużyny Nikoli  i jej najmocniejszym punktem?

Ciężko coś wybrać. Wydaje mi się, że pod względem siatkarskich elementów, jesteśmy kompletni. Nie mamy dziury, którą przeciwnik mógłby wykorzystać, czy to w przyjęciu, ataku czy też bloku. Na pewno trudno się gra przeciwko nam. Pomimo tego, że jesteśmy nową drużyną, w tych kilku meczach pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić z trudnych sytuacji. Nie raz było tak, że traciliśmy punkty, goniliśmy rywala, a gdzieś tam w końcówce jeden zawodnik wychodził na boisko i wtedy odwracaliśmy losy seta. Można powiedzieć, że jesteśmy silni mentalnie, ale dalej musimy pracować nad tym, żeby nasza gra wyglądała coraz lepiej. Wtedy inne rzeczy przyjdą same.

Turniej w Bolonii zbliża się wielkimi krokami. Spoglądasz w tabelę na kogo możecie trafić?

Tak, dzisiaj spojrzałem i doszedłem do wniosku, że nie ma sensu tam patrzeć (śmiech). Wszystko tak się miesza, że nie ma co nad tym rozmyślać. My występujemy teraz przed naszymi kibicami. Chcemy zagrać jak najlepiej ze Słowenią, z którą mamy niezwykle długą i ciekawą historię spotkań. Tym bardziej będziemy zmotywowani, żeby ten pojedynek wygrać. Na kogo trafimy później, to już sprawa drugorzędna. Wiem, że mamy szansę na wygranie fazy zasadniczej Ligi Narodów, więc postaramy się to zrobić.

Niech się inni boją reprezentacji Polski. Tak chyba możemy podsumować?

Myślę, że mamy już na tyle jakości, że można tak powiedzieć. W tej edycji Ligi Narodów wygrywaliśmy ze zdecydowaną większością tych drużyn, które są stawiane w TOP-ie na świecie, więc tym bardziej nie mamy się czego obawiać. Niezależnie od tego na kogo trafimy, to damy z siebie wszystko. Wierzę w to, że osiągniemy naprawdę dużo.

Marcin, ten sezon nie jest dla Ciebie debiutem w kadrze narodowej, bo już wcześniej miałeś okazję w niej występować. Jednak ten sezon jest zupełnie inny, dużo większa odpowiedzialność spoczywa na Twoich barkach. Spójrzmy na to od strony emocjonalnej. Jak Ty to wszystko teraz odczuwasz?

Rzeczywiście, nie jest to debiut, a czasami czuję się tak jakbym był właśnie debiutantem (śmiech). W poprzednim sezonach zdawałem sobie sprawę z tego, że miejsca na rozegraniu są „zaklepane”. Oczywiście, można dać z siebie wszystko i próbować się przebijać, ale teraz trenuję i gram z zupełnie innym podejściem. Czuję, że mam realną szansę na to, żeby zaistnieć w większym wymiarze w reprezentacji. Staram się wykorzystywać szanse, które dostaję od trenera. Mam nadzieję, że one się jeszcze pojawią ze strony Nikoli. Jak jestem na boisku, to staram się grać jak najlepiej tylko potrafię.

ERGO ARENA przez długi czas była dla Ciebie domem, kiedy występowałeś w barwach Trefla Gdańsk. Jednak przed taką publicznością jeszcze nie miałeś okazji grać. Serce zadrżało przed meczem z Iranem?

Mieliśmy wiele meczów, kiedy broniłem barw Trefla i wtedy ERGO ARENA była wypełniona kibicami, chociaż to nie było łatwe podczas meczu ligowego. Jednak gra w reprezentacji to jest zupełnie coś innego, kiedy wch0odzi się na halę i widzi wszystko w barwach biało-czerwonych, słyszy się wszystkie przyśpiewki, które śpiewało się, jak było się dzieckiem i oglądało to w telewizji. Dodatkowo słyszy się hymn, to jest coś wyjątkowego i czasami przechodzą ciarki. To nas niesie. Oczywiście, czujemy wtedy większą presję, bo każdy chce właśnie dla tych kibiców jak najlepiej się pokazać. To jest niesamowite przeżycie. Mam nadzieję, że jak najwięcej meczów zagramy w Polsce.

W kadrze Nikoli Grbicia znajdują się zarówno starsi zawodnicy jak i ci młodzi, ale już z dużym doświadczeniem i dorobkiem medali, zarówno w PlusLidzie jak i na arenie międzynarodowej. Wszyscy uczycie się dopiero funkcjonowania w takiej grupie, którą nazwałabym „młodą”, ponieważ staż jest naprawdę bardzo krótki…

Myślę, że to charakteryzuje nie tylko kadrę Polski a i całą polską siatkówkę, że mamy wielu graczy, którzy grają od lat na międzynarodowym poziomie, ale w kadrze nie mieli okazji zaistnieć, bo te składy są tak szerokie, że ciężko dostać się do reprezentacji. Dzisiaj widzieliśmy, jak wchodzi Karol Butryn, który do tej pory nie miał żadnego doświadczenia kadrowego, a wychodzi pod ogromną presją przy wypełnionej po brzegi hali w międzynarodowym meczu, i potrafi zagrać świetnie. Ale to widać w naszej lidze, która jest bardzo mocna, daje możliwość przetarcia na tym najwyższym poziomie. Później każdy, kto wchodzi już do międzynarodowego grania, jest po prostu na to gotowy.

Obecnie obserwujemy częste zmiany w trakcie meczu. Dla Ciebie, jako rozgrywającego, to może być nieco trudne ale zaprocentuje w przyszłości?

Oczywiście, jest to coś nietypowego, bo z reguły w lidze tak nie rotuje się składem. Tutaj jednak wszystko jest spowodowane tym, że mamy bardzo szeroki skład. Nie zazdroszczę trenerowi, bo będzie musiał podjąć niezwykle trudne decyzje, ponieważ kto nie zagra w meczu, to pokazuje, że jest gotowy na międzynarodowe granie. Każdy ma trochę inne atuty, inne słabości. Nie ma więc co się dziwić, że na tym etapie jest taka rotacja zawodników, bo trenera czeka niezwykle trudna decyzja.

Mówiąc pół żartem, pół serio, nie ułatwiacie życia trenerowi (śmiech)…

Myślę, że tak, ale z dwojga złego lepiej w tę stronę (śmiech). Tacy jesteśmy. Wydaje mi się, że trener też cieszy się z tego, że to tak dobrze wygląda. Oczywiście, nie jest idealnie, bo jest jeszcze wiele rzeczy, nad którymi musimy pracować i to robimy, a trener zajmuje się wyborem. Każdy, kto wchodzi na boisko, wie, jak ma się zachować, ma już na koncie bardzo ważne rozegrane mecze. Nie ma co się bać, że ktoś się „spali”, czy nie wytrzyma presji. Oczywiście, czasami trzeba będzie zaakceptować, że coś nie wyjdzie, bo jest wiele reprezentacji na najwyższym poziomie, ale nas charakteryzuje bardzo szeroki skład. Pozostało więc tylko wykorzystywanie tego w spotkaniach.

Dużo energii i uśmiech też powinno i będzie Was charakteryzować?

Szczególnie wtedy, gdy gramy przed takimi wspaniałymi kibicami (uśmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

inf.własna
fot. Anna Jaźwińska-Curyłło