Reprezentacja Polski pokonała wczoraj w katowickim Spodku drużynę Stanów Zjednoczonych w ostatnim meczu fazy grupowej Mistrzostw Świata. O przebiegu tego spotkania, dyspozycji Biało-czerwonych i sposobie na odpoczynek opowiedział Kamil Semeniuk, przyjmujący Biało-czerwonych

Zwycięstwo z reprezentacją USA, mimo niełatwego meczu, cieszy podwójnie?

Kamil Semeniuk: Cieszymy się z wygranej, to najważniejsze. Na pewno analizując to spotkanie, można doszukać się elementów, które nie funkcjonowały właściwie. Było też jednak kilka elementów, które funkcjonowały bardzo dobrze. Udało nam się ograniczyć grę jednego z najlepszych atakujących na świecie – Andersona, więc myślę, że są zarówno plusy jak i minusy do wyciągnięcia z tego meczu, a później do przeanalizowania.

Pierwszy set zaczęliście trochę niemrawo, jednak w kolejnych potrafiliście dołożyć kolejne elementy, jak zagrywka, czy blok. Rozkręcaliście się z każdym setem coraz bardziej?

Bardzo fajnie, że w kluczowych momentach poszczególnych setów funkcjonowała zagrywka, czy dokładaliśmy blok, czy udało się wybronić ważny atak i wyprowadzić kontrę. Tak jak powiedziałem, na pewno jest kilka elementów, które cieszą.

Swoją wypowiedzią w mediach odnośnie tego, że wolałbyś zagrywać w ciszy, jak to ma miejsce w tenisie wywołałeś niezłą burzę wśród kibiców. Dzisiaj pokazałeś, że jednak ten doping głośny potrafi też ponieść?

To nie była sugestia, że kibice mają być ciszej, czy cokolwiek w tym stylu. Ja się bardzo cieszę, że mogę być na parkiecie w meczu, gdzie jest pełna hala, a kibice naprawdę są siódmym zawodnikiem na boisku. To była moja preferencja, że jeżeli byłoby to możliwe, to wolałbym, aby było jak w tenisie. Jednak kibice jak mogą, to niech kibicują jak najgłośniej, a na pewno będzie bardzo dobrze. Jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości, że presja nakładana przez kibiców w takich momentach, gdy idzie się w pole zagrywki, może mnie wytrącać z równowagi, czy powodować, że będę psuł zagrywki, to dzisiaj chyba udało się udowodnić, że tak nie jest. Co prawda, nie czytam komentarzy na temat tego co się dzieje na Mistrzostwach Świata, a o tym, że wywołałem “burzę” tą wypowiedzią dowiedziałem się od narzeczonej. Myślę, że moje słowa zostały źle odebrane i tyle mam w tym temacie do powiedzenia.

Faza grupowa zakończona. Patrzycie i analizujecie turniejową drabinkę, czyli to, co może się wydarzyć w kolejnych fazach?

Oczywiście, że każdy z nas, ale i każdy ze środowiska siatkarskiego już po meczu z Bułgarami, gdzieś tam patrzył i obliczał jak to może wyglądać po fazie grupowej. Myślę, że będzie bardzo mała szansa, by w ćwierćfinale uniknąć starcia z Amerykanami, oczywiście, o ile do niego dojdziemy. Myślę, że tym bardziej, mimo wszelkich spekulacji na temat tego czy warto, czy nie warto wygrać z nimi spotkanie w grupie, to zwycięstwo da nam dodatkową pewność siebie i poczucie, że skoro wygraliśmy w grupie, to dlaczego nie mamy tego powtórzyć w ćwierćfinale.

To, że mieliście swoje problemy w tym meczu, a zdołaliście wygrać, jeszcze dodatkowo pokazuje jak jesteście mocni?

Myślę, że tak, bo nasza gra nie była porywająca i kilka elementów naprawdę może lepiej funkcjonować w naszej grze. To na pewno może dobrze na nas wpłynąć przed kolejnymi meczami, że mimo nieco słabszej gry, potrafimy wygrywać z taką drużyną jak reprezentacja Stanów Zjednoczonych.

Zaczyna już brakować świeżości i pojawia się zmęczenie?

Świeżość może powoli ucieka. Na pewno najwięcej świeżości było na mecz z Bułgarią. Dzisiaj nie ukrywam, że były “ciężary”, jeżeli chodzi o moją dyspozycję i samopoczucie. Jednak najważniejsze, że mimo tego daliśmy radę i to nie przełożyło się na moją niską skuteczność.

Trener w trakcie meczu zwracał uwagę co należy poprawić?

Ja sam widzę, trener nie musi mi tego mówić. W tym meczu na przykład mogłoby być lepsze przyjęcie zagrywki, szczególnie w moim wykonaniu, ale też ogólnie całej drużyny. Niektóre zagrywki rywali nie były super szybkie. Jak to trener mówi, że te serwisy do 100 km/h powinniśmy przyjmować perfekcyjnie i w pierwszej akcji kończyć atak, zdobywając punkt.

To słabsze przyjęcie jednak nie przełożyło się na atak?

Fajnie, że potrafimy grać odrzuceni od siatki, przy negatywnym przyjęciu, że potrafimy grać cierpliwie i w ataku nie popełniać głupich błędów. Staramy się wtedy grać bardziej technicznie, opierając na przykład piłkę o blok rywali.

Czy nie jesteś zbyt surowy dla siebie? Statystyki masz dobre w każdym elemencie…

Ok. Fajnie, że innym elementem siatkarskim potrafię pomagać drużynie, ale jestem wymagający wobec siebie. Jestem przyjmującym i mam przede wszystkim dobrze przyjmować. Jeżeli ja będę dobrze przyjmował, to Marcin Janusz będzie miał większy komfort na rozegraniu, a wtedy te procenty w pozostałych elementach również będzie łatwiej utrzymać.

Teraz w sumie macie cztery dni wolne do kolejnego meczu. Będzie czas na odpoczynek?

Jesteśmy nadal w turnieju, więc nikogo nie zaskoczę, mówiąc, że w te wolne dni nadal będziemy koncentrować się na Mistrzostwach Świata. Wykorzystamy ten czas, by jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania.

Czy taka dłuższa przerwa w turnieju może zaszkodzić, wybić Was z rytmu?

Moim zdaniem rytm jaki mieliśmy teraz, czyli mecz i dzień wolny, po czym kolejny mecz i dzień wolny, to najlepszy system i właśnie tak moglibyśmy grać do samego końca. Teraz mamy kilka dni wolnych, więc na pewno będzie czas na zregenerowanie się, zaleczenie jakiś mikrourazów, bo to jest moment, kiedy już każdego coś tam delikatnie boli. Później będziemy już szlifowali formę i przygotowywali się do kolejnego spotkania.

Po raz kolejny bardzo dobrą zmianę w meczu z USA dał Tomek Fornal. To taki reprezentacyjny Joker?

Myślę, że określenie Tomka jako “Joker”, to dobre określenie. Rzeczywiście wchodzi w trudnym momencie, nie pęka, daje z siebie maksa. Oczywiście, zawsze go wspieramy, gdy po wejściu nie wyjdzie mu jakaś akcja, bo to nie jest proste wejść w trudnym momencie. Tomek jednak wchodzi i gra bardzo dobrze.

Gdzieś w mediach pojawiła się informacja, że ćwiczysz również jogę. To ona pozwala się wyciszyć?

Pierwsze słyszę, że ćwiczę jogę (śmiech). Rzeczywiście nieraz przed snem, w pokoju gdzieś tam się jeszcze rozciągam, ale to nie jest joga.

z Katowic Emilia Kotarska