Niewielu kibiców kobiecej siatkówki wytypowałoby poprawny wynik piątkowego spotkania pomiędzy Grot Budowlani Łódź a Legionovią Legionowo. Większość postawiłaby na szybkie zwycięstwo łodzianek. A jednak zespół z Mazowsza sprawił nie lada niespodziankę i w pięciu setach pokonał wicemistrzynie Polski.  

Tą wygraną Legionowianki na pewno poprawiły sobie humory. W poprzednim sezonie zagrały dziewięć tie-breaków i wygrały tylko dwa z nich.  W tym to ich trzecie spotkanie zakończone w pięciu partiach. Pierwsze dwa – rozegrane tuż przed Świętami Bożego Narodzenia z ENEA PTPS Piła oraz KS Pałac Bydgoszcz – przegrały, choć niewiele brakowało do odniesienia zwycięstwa. W piątek po raz pierwszy to one wygrały w piątym secie, a pokonaną drużyną był Grot Budowlani Łódź, znajdujący się aktualnie na czwartym miejscu w tabeli LSK. Zawodniczki z Mazowsza nadal jednak pozostają w strefie spadkowej, choć na pewno poprawiły grę, są bardziej zgrane i coraz lepiej czują się na boisku.

– Sprawiłyśmy niespodziankę, ale walczyłyśmy, jak się dało. Przyjechałyśmy z takim nastawieniem, że zespół z Łodzi jest liderem. Ten mecz był tym, w którym mogłyśmy pokazać to, nad czym pracowałyśmy przez całą przerwę świąteczną, a pracowałyśmy naprawdę ciężko. Może nie w każdym momencie się to nam udawało, ale były akcje, w których wykorzystywałyśmy to, co trenowałyśmy w ostatnich dniach. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nadal będzie się to nam udawać – powiedziała Magdalena Damaske, MVP spotkania.

To, co można było zobaczyć w tym meczu, to ogromna walka legionowianek od pierwszej piłki. Rozpoczęły od mocnych ataków i szybko wyszły na prowadzenie, 6:1. Mimo, że gospodynie je dogoniły i miały szanse na pokonanie rywalek, to podopieczne Piotra Olenderka wygrały tę odsłonę. Drugą z kolei przegrały do 8, nie pokazując praktycznie nic ze swoich umiejętności. Jednak w kolejnych setach ponownie ujrzeliśmy młode zawodniczki z Legionowa walczące punkt za punkt z mistrzyniami Polski. Trzecią partię wygrały na przewagi, podobnie jak i piątą. W tie-breaku nawet przegrywały 8:12, ale potrafiły zmusić rywalki do błędów, same ich nie popełniając. Wygrały go na przewagi, 19:17. – Udało się nam podnieść po drugim secie. Tie-break to był set na przewagi, więc w każdej chwili mały błąd mógł zaważyć o wygranej. Cieszę się, że nam się udało. Zachowałyśmy spokój, nie zestresowałyśmy się, bo taka gra jest naprawdę ciężka. Nie można wtedy popełniać błędów. Wiadomo, że jeśli ma się jakiś zapas punktowy czy chociażby trochę czasu do końca seta, to nie trzeba się tak przejmować jednym błędem. Tu jeśli go popełnimy, to piłka setowa jest dla przeciwnika. A my to wytrzymałyśmy i nie złamałyśmy się – zakończyła przyjmująca Legionovii Legionowo.