LUK Lublin odniósł wczoraj historyczne zwycięstwo w PlusLidze. We własnej hali pokonał w trzech setach GKS Katowice. MVP spotkania wybrany został Bartosz Filipiak, który po meczu opowiedział o przebiegu tego spotkania.

Ogromne gratulacje! Twoja znakomita gra i dobre indywidualne statystyki przełożyły się na zwycięstwo i nagrodę MVP.

Bartosz Filipiak: Myślę, że dzisiaj cały zespół zagrał znakomite spotkanie. Rywalom ciężko było dobić się po naszej stronie do boiska. Dobrze zagraliśmy systemem blok-obrona. Wydaje mi się, że w pewnym momencie zespołowi z Katowic troszkę odechciało się grać, odebraliśmy im tę chęć do gry. Cieszy to, że przez cały mecz utrzymaliśmy swoją jakość.

Mówi się, że beniaminek na początku musi zapłacić „frycowe”. Po trzech porażkach doczekaliście się w końcu ligowego zwycięstwa.

Nikt z nas nie był zadowolony z dotychczasowych rezultatów osiągniętych w tym sezonie. Pomimo tego, że mierzyliśmy się z trudnymi rywalami, to jednak trzeba zwrócić uwagę na to, że nasza gra nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Wiedzieliśmy co szwankuje i nad tym staraliśmy się pracować. Cieszymy się z tego, że efekty przyszły w meczu z GKS-em Katowice.

To był najlepszy mecz w Waszym wykonaniu?

Myślę, że tak, chociażby z uwagi na to, że wcześniej nie udało nam się wygrać żadnego meczu. To dzisiejsze spotkanie było historycznym zwycięstwem w PlusLidze, więc zdecydowanie tak to można określić.

W dzisiejszym meczu widać było, że staraliście się w każdej sytuacji pomóc Igorowi Gnieckiemu, który musiał grać bez zmiennika.

Dokładnie tak było, aczkolwiek trzeba pochwalić naszego młodego kolegę, bo spisał się świetnie. Nie jest wcale łatwą sprawą grać na pozycji rozgrywającego w takim meczu i debiutować przy takiej wspaniałej publiczności. Igor zagrał znakomicie, duży szacunek dla niego, bo wykonał swoją pracę w niesamowity sposób. Nie było widać po nim żadnego stresu ani nerwów.

Końcówka drugiego seta mogła przysporzyć o zawał serca. Kiedy wydawało się, że spokojnie wygracie różnicą 4 lub 5 punktów, nagle na tablicy wyników pojawił się remis, 24:24. Wygrana w tej partii będzie dodatkowym bodźcem dla Waszej drużyny, pokazującym prawdziwy charakter i to, że jesteście w stanie wygrywać tak zacięte końcówki?

Trzeba powiedzieć, że to była taka pierwsza końcówka w tym sezonie, którą wygraliśmy. Tym bardziej cieszymy się, że już przy pierwszej okazji, udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. To dobrze rokuje na przyszłość.

Do kolejnego meczu podejdziecie już z oczyszczoną głową? Jesteście na przysłowiowych lepszych torach?

Ciężko powiedzieć, czy jesteśmy już na lepszych torach, bo to dopiero zweryfikuje sezon, aczkolwiek na pewno dało nam to dużo pozytywnych emocji i potwierdzenia, że nasza codzienna praca przynosi oczekiwane efekty i potrafimy ją w meczu przełożyć na naszą jakość.

Na ile dla Was to zwycięstwo jest takim wzięciem głębszego oddechu przed dalszą częścią sezonu?

To zwycięstwo jest dla nas pozytywnym bodźcem do dalszej ciężkiej pracy. Wygrana da nam dużo wiary w nasze możliwości, bo zagraliśmy fajny mecz. Tak naprawdę teraz musimy jak najlepiej i najszybciej zregenerować organizmy i myśleć już o kolejnych spotkaniach, żeby utrzymać odpowiedni poziom gry.

z Lublina Emilia Kotarska
fot. plusliga.pl