Już za tydzień startuje nowy sezon PlusLigi podopieczni trenera Anastasiego zanim jeszcze udali się na turniej do Warszawy zagrali towarzyskie spotkanie w Przywidzu z drużyną JT Thunders. Środkowy LOTOSU Trefla Gdańsk, Wojciech Grzyb ma nadzieję, że w nadchodzącym sezonie kontuzje ominą zespół, a wtedy będzie stać ich na dobry wynik.

-To będzie już Twój trzeci sezon w Gdańsku. Śmiało można powiedzieć, że zadomowiłeś się nad morzem. Czy przygotowania do nadchodzącego sezonu w czymś różniły się od tych w latach poprzednich?

-To wszystko wygląda mniej więcej tak samo. Trener ma podobny pomysł na poprowadzenie tego okresu przygotowawczego. Natomiast ja staram się dawać z siebie jeszcze więcej – jestem znowu rok starszy, więc tutaj już powoli obawiam się, żeby wiek nie zaczął odgrywać zbyt znaczącej roli. Staram się pracować na tyle ciężko, aby moja forma była cały czas na jak najwyższym poziomie. Ale wiek ma też swoje dobre strony. To doświadczenie może procentować i na pewno będzie procentować więc pod tym kierunkiem przygotowań wszystko zmierza w dobrym kierunku. Konkurencja jest bardzo mocna. Jest Bartek Gawryszewski, jest Dima Pashytskyy, młody Patryk Niemiec – który będzie się cały czas rozwijał. Trzeba się cały czas dobrze prezentować, żeby tę przydatność pokazać na treningach i potem w meczu przydać się drużynie.

-Wspomniałeś o konkurencji na środku: patrząc na cały skład to właśnie środek mamy najmocniej obsadzony. Ta wewnętrzna rywalizacja z reguły wychodzi drużynie tylko na plus.

-Myślę, że tak. W większości przypadków, gdzie jest trzech doświadczonych zawodników na jednej pozycji, to działa to mobilizująco. Włodarzom klubu przed sezonem udało się pozyskać Dimę z Rzeszowa, który nie mógł tam kontynuować gry ze względu na konflikt zbyt wysokiej liczby obcokrajowców w drużynie – szczerze, trochę na tym skorzystaliśmy. Pozyskaliśmy świetnego zawodnika – na pewno ta rywalizacja dobrze na nas wszystkich wpłynie i przyniesie pożądane skutki.

-Mamy nowego rozgrywającego – Ty nigdy wcześniej nie miałeś okazji zagrać z Michałem Masnym po jednej stronie siatki. Jak wygląda ten etap, gdzie się docieracie i poznajecie nawzajem?

-Pierwsze treningi były jakieś półtora miesiąca temu. Początki były trudne – powiedziałbym nawet, że bez szału. Ale teraz muszę przyznać, że ta współpraca jest dobra i ten wspólnie spędzony czas procentuje. Wyczuwamy się nawzajem i to powoli zaczyna być widoczne.

-W ostatnim czasie dość często mierzyliście się z zespołem JT Thunders. Prezentują oni inny styl niż ten do którego jesteśmy przyzwyczajeni, jak gra się przeciwko takiej drużynie?

-JT Thunders charakteryzuje bardzo dobra gra w obronie – tak jak większość azjatyckich drużyn. Niewygodnie gra się z takimi ekipami. Może siła fizyczna i wzrost są po naszej stronie, ale tutaj chwila nieuwagi i oni naprawdę potrafią fajnie grać w siatkówkę. To są mecze, w których koncentrację trzeba trzymać cały czas. Mogliśmy u nich podpatrzyć, jak silną bronią jest obrona. Czasami nie przykłada się do tego zbyt dużej wagi. Ten kontrast zmniejszał się. Na początku Japończycy dużo lepiej wyglądali od nas w tym elemencie – im dłużej z nimi gramy, tym jesteśmy skuteczniejsi i wybieramy lepsze warianty, by tę piłkę w boisku umieścić – również więcej bronimy.

-Do startu PlusLigi już niewiele czasu. Pierwszy mecz gracie przeciwko Effectorowi Kielce, myślicie już o tym przeciwniku?

-Na pewno gdzieś w głowach siedzi na ten pierwszy mecz. Ten okres przygotowawczy minął bardzo szybko i zaraz zacznie się, to na co tak długo się przygotowywaliśmy. Czeka nas jeszcze Memoriał Zdzisława Ambroziaka (rozmowa przeprowadza w środę, 21 września– przyp.red.). Nie graliśmy jeszcze w pełnym zestawieniu – brakuje Mateusza Miki. Mimo, że te przygotowania były długie, to brakuje tego czasu. Gramy z Effectorem, który na papierze wygląda na drużynę słabszą od nas, aczkolwiek boisko niejednokrotnie weryfikowało te mecze inaugurujące – one są naprawdę trudne. Każdy nie do końca wie, czego może się spodziewać – my postaramy przygotować się jak najlepiej – fizycznie, taktycznie. Mam nadzieję, że przyjdzie spora grupa kibiców na tę inaugurację i, że w ERGO Arenie podczas każdego mecz będziemy się spotykać z kibicami.

-Dwa lata temu drugie miejsce, w ubiegłym sezonie czwarte. Jakie cele są przed Wami stawiane w tym sezonie?

-Nie wiem, trzeba by chyba zapytać prezesa. Ale myślę, że powtórzenie tego bycia w pierwszej czwórce PlusLigi, to były duży sukces. Tak jak patrzę na ekipy na papierze, to naprawdę PlusLiga robi się bardzo trudna. Coraz ciężej będzie zdobywać punkty w meczach. Im są mocniejsze składy, tym bardziej zacięte będą spotkania – z korzyścią dla kibiców. Mam nadzieję, że przetrwamy ten sezon w zdrowiu. Jeśli będzie mała liczba kontuzji, lub nie będzie ich w ogóle, to na pewno stać nas na dobry wynik.

W środę w Przywidzu rozmawiała: Agnieszka Wencel