W ćwierćfinałowym meczu Ligi Narodów, rozgrywanym w łódzkiej Atlas Arenie, reprezentacja Polski pokonała w czterech setach Brazylię i tym samym awansowała do półfinału rozgrywek. Co o meczu powiedział Tomasz Fornal, przyjmujący Biało-czerwonych? Sprawdźcie sami.

Trudny początek, ale udało się przełamać rywali?

Tomasz Fornal: Fajnie, że po tym pierwszym secie, gdzie nie wyglądało to najlepiej i mieliśmy problemy w ataku, udało się przełamać rywali. Co prawda Brazylijczycy bardzo dobrze grali i kończyli dużo piłek, które były trudne, a dziś tak jakby problemu nie mieli i atakowali bez bloku. Najważniejsze jest to, że wróciliśmy w drugim secie, po tej ciężkiej końcówce na przewagi. Wydaje mi się, że to kluczowy moment tego meczu. Potem już tak naprawdę, trzeci, czwarty set kontrolowaliśmy cały czas.

Obawiałeś się tego ćwierćfinału? Porażka “wyrzuciłaby” Was z turnieju.

Sądzę, że mało który profesjonalny sportowiec, grający na takim poziomie, obawia się przed meczem jakiegokolwiek spotkania. Tu się nie ma czego bać. Jeżeli byśmy dzisiaj przegrali, to nasze życie nie skończyłoby się na tym meczu. To prawda, byłoby na pewno smutno, bo gramy w Polsce i chcieliśmy być w tym Final Four VNL. Finalnie jesteśmy i to jest najważniejsze, ale dzisiejsza porażka nic w naszym życiu by nie zmieniła.

Darlan kończący ataki był denerwujący?

Naprawdę, nie wiem, ile Darlan ma lat, ale fizycznie wygląda imponująco. Ciężko się takich zawodników blokuje, którzy gdzieś cały czas atakują na wysokim pułapie, tu w głowę, tu między rękami. Najważniejsze jest to, że w tym kluczowym momencie, w czwartym secie, kiedy trzeba było im odjechać, odjechaliśmy i to się liczy.

Trener Nikola Grbić nazywał cię przed chwilą najlepszym przyjmującym na ten moment.

To fajnie, cieszę się z tego powodu. Nasz trener dużo nie chwali, częściej się śmieje ze mnie, więc na pewno mi miło. No nic, ja będę cały czas trenował, bo to mi chyba pozostaje.

Jak się czujesz z Wilfredo Leonem w jednej linii?

Trzyma pasek i przyjmuje, nie? Śmieje się, oczywiście. Fajnie, na pewno z nim gra się w ofensywie. Wilfredo jest fenomenalny. Ja tak naprawdę przez pierwsze trzy sety nie za dużo musiałem w ataku robić. Dostałem kilka piłek, gdzie już chyba za bardzo nie dało się gdzie indziej wystawić. Na pewno, kiedy on jest na parkiecie, większość rywali skupia się na nim i na Bartku Kurku, plus mamy jeszcze fenomenalnych środkowych, jak Mateusz Bieniek, Kuba Kochanowski, czy Norbert Huber, którzy też muszą gdzieś tę atencję przeciwnika przyciągać, więc ja tam sobie zaatakuję raz na seta.

Kiedy dowiedziałeś się, że wyjdziesz w szóstce na Brazylię?

Trener już wczoraj to tak ustawił na treningu, więc spodziewałem się, że wyjdę w szóstce. Cieszę się, że mogłem zagrać od początku w takim ważniejszym spotkaniu. Zobaczymy, jak to będzie w sobotę.

Moppersi musieli co chwila wycierać boisko z powodu przeciekającego dachu i ulewy, która przeszła przez Łódź. Miałeś okazję grać mecz, gdy kapało z dachu?

Jest to dosyć nieprzyjemna sytuacja. Czasami jest tak, że łapaliśmy rytm gry i co chwilę chłopcy wbiegali, musieli wycierać kapiący deszcz, co jest oczywiste, bo nie możemy grać na mokrej nawierzchni. Siatkówka, to nie jest dyscyplina związana z wodą. Mam nadzieję, że to zostanie naprawione i jutro już inni ćwierćfinaliści będą mogli pograć normalnie, że nie będzie już kapało.

z Łodzi Emilia Kotarska