Reprezentacja Polski przegrała wczoraj w półfinale Ligi Narodów z drużyną Francji. O przebiegu tego spotkania rozmawialiśmy z Jakubem Kochanowskim, środkowym Biało-czerwonych.
W turnieju finałowym VNL w ćwierćfinale najpierw mierzyliście się z Brazylią, a teraz przyszedł czas na Francję. W pięciosetowym pojedynku lepsi okazali się Trójkolorowi. Które z tych spotkań było trudniejsze pod względem emocjonalnym?
Jakub Kochanowski: Pięć setów zawsze męczy, a tie-break wyzwala większe emocje. Mecz z Francją był bardzo wymagający, nie wiem czy bardziej niż ten z Brazylią, ale z pewnością były to dwa spotkania rozgrywane na ogromnych emocjach.
Jaka jest największa zaleta rywala, dzięki której dosłownie wyrwali zwycięstwo w ostatnich piłkach?
Myślę, że największą ich zaletą od zawsze jest obrona. Nie skończyliśmy kilku ataków, właśnie przez to, jak grają w tym elemencie. Oni to potem przekuwali na punkty.
Drugi set był przełomowym momentem, który pobudził Francuzów do walki?
Myślę, że w tym momencie nakręcili się na grę, wtedy zaczęła u nich bardzo dobrze funkcjonować obrona. Nie mogliśmy dobić się do przysłowiowego pomarańczowego, nie można jednak powiedzieć, że tym nas zaskoczyli, bo byliśmy na to przygotowani. Tak naprawdę trudno powiedzieć, co zadecydowało o naszej porażce, bo to były dwie piłki, a jedna zagrywka w tie-breaku była praktycznie nie do przyjęcia. Jest nam trochę smutno, że mieliśmy wszystko w swoich rękach, a zwycięstwo nam uciekło. Nie możemy jednak zwieszać głów i mówić, że graliśmy źle, bo zagraliśmy naprawdę ciekawe spotkanie.
Czy taka porażka może wbrew pozorom wnieść do Waszych przygotowań więcej danych niż zwycięstwo?
Każdy mecz jest swego rodzaju lekcją, niezależnie od tego, czy jest wygrany czy przegrany. Z każdego spotkania wyciągamy rzeczy, które musimy poprawić, bo nie da się zagrać perfekcyjnego spotkania. W każdym z nich znajdzie się coś, co może zafunkcjonować lepiej w kolejnym. W meczu z Francją było kilka rzeczy, które mogliśmy zrobić inaczej, może wtedy wygralibyśmy to spotkanie. Jesteśmy w tym momencie w procesie przygotowań do optymalnej formy, nie gramy jeszcze najlepiej. Może więc dzisiejsza porażka pozwoli dojść do szczytu formy szybciej.
Wspomniałeś o tym, że są pewne rzeczy do poprawy. Co chciałbyś poprawić u siebie?
Wiele rzeczy (śmiech). Mimo wszystko jednak to zagrywka jest tym elementem, nad którym od zawsze pracuję i pewnie będę zawsze pracował. Jest to coś, co w moim repertuarze wachluje. Mam nadzieję, że w odpowiednim momencie przyjdzie dobra dyspozycja w polu serwisowym.
z Łodzi Emilia Kotarska