Za nami już trzynaście kolejek Serie A, co oznacza, że pierwsza faza rundy zasadniczej dobiegła końca. Czas więc na podsumowanie tego okresu. Zobaczcie, co jak dotąd działo się w najlepszej lidze świata.  

Przed rozpoczęciem sezonu Serie A mogło się wydawać, że prym będą w niej wiodły cztery ekipy – Cucine Lube, Trentino, Perugia i Azimut Modena. I rzeczywiście, jeśli popatrzymy na tabelę, to na trzech pierwszych miejscach znajdziemy trzy ekipy z tego zestawu – liderem jest Perugia, po piętach depcze jej Lube, a dwa punkty straty do mistrzów Włoch mają siatkarze z Modeny. Ktoś tu się jednak z tej „wielkiej czwórki” wyłamał…

Trentino, na chwilę obecną, dzierży dopiero szóste miejsce w tabeli. A trzeba wspomnieć, że to i tak jest poprawa w stosunku do tego, co prezentowali wcześniej. Podopieczni Angelo Lorenzettiego nieco ponad miesiąc temu z bilansem trzech zwycięstw i pięciu porażek okupowali dziewiątą pozycję. Ekipa z Trydentu już w pierwszym meczu tego sezonu zanotowała niespodziewaną przegraną z Revivre Milano, a okazało się, że to dopiero początek. Później zebrali baty od Ravenny (3:0) czy Calzedonii Verona (3:1). Wydaje się, że przełomem dla wielokrotnych mistrzów Włoch było spotkanie z Taiwan Excellence Latina, w którym przegrywali już 2:0, ale ostatecznie zwyciężyli po tie-breaku. Od tamtej pory nie przegrali żadnego meczu, a po drodze pokonali za to chociażby Azimut Modena.

Wróćmy jednak na czoło tabeli. Jak na razie przewodzi tu Sir Safety Conad Perugia. Block Devils przez dłuższy czas szli w lidze niczym burza i nie mogli znaleźć pogromcy. Passa ekipy Lorenzo Bernardiego zatrzymała się na ośmiu wygranych, a zakończył ją nie kto inny, jak mistrz Włoch – Cucine Lube Civitanova. Pojedynek tych drużyn nie był jednak zbyt zacięty i siatkarze z Civtanovej wygrali już w trzech setach. W dwunastej kolejce Perugia doznała drugiej porażki – tym razem nie urwała ani jednej partii Azimutowi Modena. Poza tym, Block Devils spisują się naprawdę dobrze. Liderem zespołu w pierwszej fazie bezprecedensowo był Aleksandar Atanasijevic, który ciągnął grę zespołu. Serb zanotował jak dotąd 211 punktów. Zaskoczeniem może być za to słaba postawa Ivana Zaytseva, który w niektórych pojedynkach był wręcz cieniem samego siebie.

Tuż za plecami Perugii jest Cucine Lube Civitanova, która traci do Block Devils tylko jedno „oczko”. Mistrzowie Włoch legitymują się świetnym bilansem spotkań z pozostałymi ekipami z czołówki. Podopieczni Giampaolo Medei są bowiem jedyną drużyną, która pokonała wszystkie zespoły z czołowej dziesiątki. Ponieśli jednak dwie sensacyjne porażki – we wtorek ulegli beniaminkovi, BCC Castellanie Grotte, a wcześniej w trzech setach Latinie. Poza tym, Lube – choć zdarzały im się okresy falowanej gry – prezentowali się bardzo dobrze. Jeśli zajrzymy w statystyki, siatkarze z Civitanovej Marche mają najlepszy procent perfekcyjnego przyjęcia z całej ligi (33,3%). Najwięcej „oczek” w zespole uzbierał Osmany Juantorena – 197, a tuż za jego plecami w tej klasyfikacji, ze 193 punktami znajduje się Tsvetan Sokolov.

Trzeci stopień podium okupuje Azimut Modena. Można powiedzieć, że drużyna Radostina Stojczewa jak dotąd spełnia oczekiwania stawiane przed sezonem. Ciągle utrzymuje się w ścisłej czołówce, a do lidera, którego ostatnio zresztą pokonała, ma tylko trzy punkty straty. W Modenie wszystko układało się tak, jak powinno, aż do kolejnego wybryku Earvina Ngapetha. Enfant terrible francuskiej siatkówki po raz kolejny dał o sobie znać, gdy policja zatrzymała go za jazdę pod wpływem alkoholu. Ostatnio doszła do tego sprzeczka braci Nhapeth z trenerem Stojczewem, o której huczały włoskie media. Wersji było wiele – niektóre zakładały nawet, że z klubu wylecą bracia Ngapeth, a inne, że taki los spotka szkoleniowca. Ostatecznie jednak wszyscy zostali, ale czy atmosfera w drużynie będzie właściwa? Przekonamy się niedługo.

Jednym z objawień pierwszej fazy rundy zasadniczej z pewnością jest Calzedonia Verona. Ekipa ta, ze stratą czterech „oczek” do Modeny, zajmuje czwartą pozycję w tabeli. Żółto-granatowi ponieśli do tej pory tylko trzy porażki. Zresztą, ulegali najlepszymi, bo ekipom, które znajdują się na podium. Wszystkie te przegrane miały miejsce u siebie – Calzedonia jest za to niepokonana na wyjeździe. Będąc „w gościach” wygrywali m.in. z Trentino czy Piacenzą. Jeśli chodzi o statystyki, najlepszym punktującym w drużynie z Werony jest Toncek Stern ze 197 „oczkami” na swoim koncie. Słoweński atakujący jest też najlepiej zagrywającym w drużynie (22 asy) oraz drugim najlepszym blokującym (17 punktów w tym elemencie). W tej ostatniej klasyfikacji wyprzedza go tylko Luka Spirito, który ma dwa „oczka” więcej.

Duży progres poczynili siatkarze Kioene Padova, którzy plasują się za Calzedonią. Ubiegły sezon nie był dla tej drużyny udany – odpadli już na początku play-offów o piąte miejsce. Teraz jednak poczynają sobie coraz śmielej. Oczywiście, notują wpadki, jak szybka przegrana z dziewiątym Bunge Ravenna, ale mogą za to pochwalić się chociażby wygraną za trzy punkty z Azimutem Modena. Podopieczni Valerio Baldovina urwali też punkt Cucine Lube i pokonali bardzo solidną Piacenzę. Kioene do takich wyników prowadzi przede wszystkim dwóch liderów – Gabriele Nelli i Luigi Randazzo, którzy zdobyli do tej pory najwięcej punktów w zespole (220 i 186). Wspomniany Nelli i Lazar Cirovic zajmują odpowiednio trzecie i czwarte miejsce w klasyfikacji najlepiej zagrywających w lidze – pierwszy ma na koncie 25, a drugi 23 asy.

Dobrze spisuje się też Revivre Milano. Drużyna Andrei Gianiego zajmuje przyzwoite, siódme miejsce. Mediolańczycy przed sezonem byli stawiani w gronie ekip, które będą mogły zaskoczyć i jak na razie nie zawodzą swoich kibiców. A już na pewno nie robi tego Nimir Abdel-Aziz. Holenderski atakujący rozgrywa fantastyczną rundę. Jest niepodważalnym liderem w klasyfikacji najlepiej punktujących – uzbierał 295 „oczek” i o 32 wyprzedza drugiego Dusana Petkovicia. Przewodzi też w klasyfikacji najlepiej zagrywających (48 asów serwisowych). Ponadto, sześciokrotnie był wybierany najlepszym zawodnikiem spotkania. Te statystyki robią wrażenie. A przecież barwy Revivre reprezentują jeszcze tacy zawodnicy, jak Klemen Cebulj, Matteo Piano czy Ruben Schott. Można więc wnioskować, że to jeszcze nie wszystko, na co stać mediolańczyków i można czekać na to, co pokażą nam w drugiej fazie.

Czerwoną latarnią ligi na półmetku rudny zasadniczej jest Biosi Indexa Sora. W trzynastu kolejkach zespół ten zdołał zgromadzić zaledwie sześć punktów, a pierwsze zwycięstwo siatkarze z Sory odnieśli dopiero 8 grudnia z BCC Castellaną Grotte. We wtorek doszła do tego trzysetowa wygrana z Tonno Callipo Vibo Valentią, dzięki czemu strata ekipy z PalaPolsinelli do przedostatniej Castellany stopniała do jednego „oczka”. Postacią, która wyróżnia się w drużynie jest Dusan Petković. Serb jest wspomnianym drugim najlepszym punktującym Serie A oraz najlepszym atakującym ligi, dzięki 241 punktom zdobytym tym elementem. Nie daje to jednak wiele zespołowi, bo podopieczni Mario Barbiero ostatniej pozycji nie opuszczają od drugiej kolejki. Petkoviciowi muszą więc zacząć pomagać koledzy, bo sam Serb tej drużyny nie pociągnie.

Nie zapominamy oczywiście o dwóch Polakach, którzy występują w Serie A. Lepiej wygląda sytuacja Damiana Domagały, który w Tonno Callipo Vibo Valentia ma więcej szans na grę niż Miłosz Hebda. 20-latek na swojej pozycji rywalizuje z Benjaminem Patchem, który z bardzo dobrej strony pokazał się w tegorocznej Lidze Światowej. Mimo tego, nasz mistrz świata juniorów pojawiał się na parkiecie w dziesięciu spotkaniach. Czasem były to krótkie zmiany, a często Damian gościł na boisku na dłużej. 19-latek zdobył do tej pory łącznie 41 punktów – 34 atakiem, trzy zagrywką i cztery blokiem. Dotychczasowa skuteczność ataków Domagały jest na poziomie 44%. Miłosz Hebda reprezentuje z kolei barwy beniaminka, BCC Castellany Grotte. Byłego siatkarza Trefla Gdańsk w tym sezonie mogliśmy oglądać na boisku w ośmiu meczach. Uzbierał w nich 23 „oczka” – siedemnaście w ataku (ze skutecznością 35%) i sześć blokiem.

oprac. własne
fot: legavolley