PGE Skra pokonała w środę w meczu o SuperPuchar drużynę Trefla Gdańsk. Tym samym to trofeum ponownie pojechało do Bełchatowa. O przebiegu spotkania, znakomitej postawie Mariusza Wlazłego i o ambitnych celach żółto-czarnych na ten sezon rozmawialiśmy z Robertem Kaźmierczakiem, statystykiem Mistrza Polski.

Emilia Kotarska: Gratuluję zdobycia SuperPucharu 2018. Obroniliście tytuł i możecie zabrać trofeum do Bełchatowa. Cztery dni temu graliście też z Treflem Gdańsk ale w rozgrywkach PlusLigi – tam podopieczni Andrei Anastasiego postawili Wam dużo wyżej poprzeczkę, natomiast ten mecz był już jednostronnym pokazem siły Mistrza Polski. Udało Wam się doskonale rozpracować rywali.

Robert Kaźmierczak: Trzeba przyznać, że nasz lider – Mariusz Wlazły – zagrał fenomenalne zawody. Widać było, że nawet w chwili zawahania zespołu, w dłuższych akacjach to on wyjaśniał sytuację. Chwała mu za to, że potrafi w ten sposób grać mecze obarczone dodatkową presją, kiedy jest troszeczkę więcej kibiców i wszystkie oczy są zwrócone na nas. On wziął to na swoje barki. Do tego pozostali zawodnicy dołożyli jeszcze coś od siebie. Poza tym trener bardzo dobrze przygotował zespół pod względem mentalnym i taktycznym. Zarówno w bloku jak i w kontrataku byliśmy dużo lepszą drużyną, potrafiliśmy radzić sobie z atakami Trefla. Wiedzieliśmy po prostu jak mamy grać, żeby ich wyblokować albo obronić.

Zerknijmy na chwilę na statystyki pomeczowe. Trefl Gdańsk miał dużo lepsze przyjęcie (48% pozytywnego w porównaniu do 41% PGE Skry Bełchatów) a przegrał spotkanie w trzech setach. Co w takim razie spowodowało, że odnieśliście tak efektowne zwycięstwo?

Widać, że byliśmy dużo lepsi w bloku. Jeśli spojrzymy pod kątem zablokowanych piłek, to mamy 16 do 5 dla Skry. Dodatkowo, zwróćmy uwagę na kontratak, 41 do 31. To pokazuje, że potrafiliśmy wiele piłek obronić lub wyblokować i zamienić je w punkty przy skuteczności 49%. Brylowaliśmy więc w kontrataku i to był klucz do naszego zwycięstwa. Kiedy Trefl próbował punktować, my skutecznie sobie z tym radziliśmy. Gdańszczanie zaczęli więc wkładać coraz więcej siły w ataki a przez to też popełniali więcej błędów. Zepsute ataki Maćka (Muzaja – przyp. red.) były powodowane tym, że wywarliśmy na nim dużą presję. W meczu zdobył tylko 7 punktów, podczas gdy Mariusz aż 22 „oczka”. To jest kolosalna różnica, biorąc pod uwagę, że były tylko trzy sety. Gdy zdobywaliśmy przewagę w każdej partii, to nie oddaliśmy jej już do samego końca. Miejmy nadzieję, że to pierwszy taki objaw naszej bardzo dobrej gry i będziemy potrafili utrzymać ten wysoki poziom jak najdłużej.

Już pierwsze kolejki PlusLigi pokazały, że te drużyny, które mają w swoich składach Mistrzów Świata, potrzebują trochę więcej czasu na zgranie i wejście w odpowiedni rytm. Po ilu kolejkach możemy spodziewać się, że te drużyny zaprezentują już nam swój właściwy poziom?

Myślę sobie, że to może nie do końca chodzi o zgranie, bo niektórzy z tych chłopaków wcześniej już grali w swoich zespołach. To jest raczej kwestia takiego ciśnienia, które już zeszło. Każdy zespół na pewno potrzebował czasu na spokojny trening i powrót do odpowiedniej dyspozycji. Wydaje mi się, że ten weekend będzie jeszcze ciekawszy, bo te mocniejsze drużyny, będą sobie już lepiej radzić z teoretycznie słabszymi rywalami. To może być więc kluczowy tydzień, a dla nas to będzie też dodatkowa mobilizacja po zdobyciu SuperPucharu. To trofeum nas zbuduje, bo wiadomo, że po każdym takim zwycięstwie buduje się zespół. Lepiej się odpoczywa, a organizm łatwiej się regeneruje. Nie mamy za dużo czasu do kolejnego meczu z Olsztynem, a przed nami kolejne cele i – moim zdaniem – trudniejsze trofea do zdobycia. Mamy więc co robić, żeby udowodnić, że jesteśmy dobrą drużyną.

Mówisz, że musicie coś udowodnić. Czy Mistrz Polski i jedna z najlepszych drużyn w naszym kraju wciąż musi udowadniać swoją wartość?

Moim zdaniem, Mistrz Polski zawsze musi coś udowadniać. Zawodnicy mają na barkach ciężki plecak obciążony złotem z zeszłego roku, który na pewno będziemy za każdym razem bronić. Do tego jednak jeszcze daleka droga. Stopniowo mecz po meczu czeka nas budowanie zespołu i schematów, które narzuca trener. Myślę, że z każdym kolejnym dniem będzie coraz lepiej.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska