Reprezentacja Polski pod wodzą Vitala Heynena obroniła tytuł Mistrza Świata, zdobyty cztery lata temu. O ciężkiej pracy zawodników i sztabu, budowaniu atmosfery w kadrze i wizji szkoleniowca Biało-Czerwonych, rozmawialiśmy z Robertem Kaźmierczakiem, statystykiem drużyny narodowej i PGE Skry Bełchatów.

Emilia Kotarska: Gratuluję obrony tytułu Mistrza Świata! Przed startem turnieju nikt na Was nie stawiał a obrona tytułu była raczej cichym marzeniem. To, co wydarzyło się we Włoszech i Bułgarii przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Patrząc z perspektywy czasu, dalibyście sobie obciąć rękę przed pierwszym meczem, że zdobędziecie złoto?

Robert Kaźmierczak: Wtedy nie mielibyśmy ręki (śmiech). Tego typu deklaracji raczej nikt z nas by nie złożył, bo takie rzeczy mogą dziać się tylko w filmach. Na pewno przed startem Mistrzostw nie dalibyśmy sobie wmówić, że jesteśmy słabą drużyną. Od samego początku każdy z chłopaków był przekonany o tym, że możemy grać na wysokim poziomie. Każdy mecz w pełnym składzie przed turniejem pokazywał, że potrafimy grać dobrą siatkówkę i z dnia na dzień jest coraz lepiej. Obozy i zgrupowania wyglądały bardzo fajnie. W czasie mistrzostw przytrafiła nam się mała zadyszka z Argentyną i z Francją. Później, jak wygraliśmy 3:0 z Serbami, to widać było jeszcze większą mobilizację i to, że nasz zespół stworzył się na dobre. Tak jak wcześniej już rozmawialiśmy, dla mnie również finałem było spotkanie z Amerykanami w półfinale. Ten mecz wyglądał kosmicznie. Potrafiliśmy sobie poradzić z ich zagrywkami i kontrolować ich poczynania – szczególnie w tych setach, w których mieliśmy dużą przewagę. Myślę, że było kilka momentów, kiedy serca kibiców mocniej zabiły, podobnie jak nasze. Cieszy to, że po czterech latach znów stanęliśmy na najwyższym stopniu podium i obroniliśmy tytuł Mistrza Świata. Już w tym momencie jesteśmy po wstępnych rozmowach z Vitalem, żeby utrzymać pewne schematy. Mamy świadomość tego, że inne reprezentacje będą się nam przyglądać i analizować, jak to wszystko zostało stworzone. Naszą ogromną siłą było to, że zawodnicy stworzyli taką grupę, która od środka była bardzo silna i trzymała się razem od samego początku do końca. Vital w trakcie zgrupowań organizował aktywności typu paintball, gdzie podzieleni na dwie grupy, rywalizowaliśmy ze sobą w lesie do upadłego i całą zabawę przerwał brak kulek. Do końca życia zapamiętam również wyprawę na Rysy, każdy zakupił specjalistyczne buty, rękawice do łańcuchów i w pełnym ekwipunku weszliśmy po polskiej stronie na wysokość 2503 m i zeszliśmy po stronie słowackiej. Chcemy wciąż się doskonalić, szukać nowych możliwości i rozwiązań , które są na świecie. Z mojej perspektywy szukamy nowoczesnych programów statystycznych, musimy się ciągle rozwijać.

W mediach dużo mówiło się i wciąż mówi – tak pół żartem pół serio – o tym, że o Vitalu Heynenie można napisać książkę, przeanalizować jego poczynania a i tak żadnego klucza i schematu się nie odnajdzie, bo Belg potrafi zaskakiwać wszystkich. Z drużyny, która była w totalnej rozsypce po ostatnich zawirowaniach, zmianach trenerów i nieudanych Mistrzostwach Europy, zbudował drużynę, która nie bała się niczego i siała postrach w szeregach rywali. To jak to jest z tym Vitalem? Jaki ma sposób na prowadzenie naszej reprezentacji?

W trakcie Mistrzostw Świata była kilka punktów zwrotnych. Pamiętajmy, że w meczu z Argentyną były duże niesnaski między trenerami, które kumulowały dodatkowe niepotrzebne nerwy. Po takim spotkaniu, my jako sztab i też sami zawodnicy, powinniśmy pokazywać, że patrzymy w tym samym kierunku, co Vital. On jest często nadpobudliwy i wszechwiedzący, bo czasami jest tak, że inni trenerzy czegoś nie wiedzą i później są zdziwieni, że ta sytuacja następuje. Natomiast Vital w ciągu roku pochłania wiele książek, które mu potem pomagają znaleźć rozwiązania.  Jego znajomość człowieka i ludzkiego organizmu jest na najwyższym poziomie. Dzięki temu po prostu – nie chciałbym użyć słowa steruje, bo ma trochę negatywny wydźwięk ale – ukierunkowuje zawodników na właściwe tory. Tak samo stara się działać ze sztabem. Na co dzień dogadujemy się rewelacyjnie, a to też potem ma przełożenie na grupę. Przecież wszyscy tworzymy jeden zespół, więc nawet sztab ma wpływ na to, jaka atmosfera panuje w drużynie. Vital stara się dopasowywać wszystkie klocki tak, by pasowały idealnie. Jego przeszłość pokazuje, że zna się na tym i doskonale się w tym odnajduje. Każdy z dotychczasowych zespołów pod jego wodzą grał coraz lepiej i lepiej. Nasi rywale mogą się więc nas bać, bo my ciągle mamy coś do udowodnienia. W przyszłym roku tego grania na poziomie reprezentacyjnym będzie bardzo dużo, więc z miesiąca na miesiąc znów będziemy coraz lepsi. Przeciwnikom będzie trudno nas pokonać. Bez presji będziemy robili swoje. Wierzę w to, że z tą grupą osiągniemy kolejne sukcesy.

Kalendarz rozgrywek w przyszłym roku przeraża chyba wszystkich. Jak to jest możliwe, że jeden turniej się kończy a drugi zaczyna za kilka dni? Rok 2019 to trudna walka o kwalifikacje na Igrzyska Olimpijskie, bo kuriozalne zasady FIVB powodują, że nawet Mistrz Świata musi walczyć o awans. Pociesza jednak fakt, że Vital już w głowie układa kolejny plan – tak jak to miało miejsce chociażby podczas tegorocznej Ligi Narodów.

Nie mamy – niestety – na to wpływu, a chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że Mistrz Świata powinien mieć bezpośredni awans na Igrzyska Olimpijskie. Vital prowadzi stałe rozmowy ze sztabem nie po to, żebyśmy sobie tylko porozmawiali, co słychać w rodzinie, ale żebyśmy na bieżąco wyciągali wnioski z tego, co się dzieje. Fajnie, że od samego początku zaczynamy działać. Myślę, że jeszcze nie układa zespołów, ale będzie to konsultował ze swoimi asystentami. Głęboko wierzę w to, że to znowu będzie jego decyzja, ale każdy z nas stara się pomóc i dorzucić swoją cegiełkę. Dla mnie osobiście to jest zaszczyt, że mogę pracować w takiej grupie, bo dogadujemy się rewelacyjnie. Fajnie jest otaczać się takimi ludźmi, bo wtedy to nie jest praca, a hobby i spełnianie własnych marzeń. Tak ucieka dzień po dniu, rok po roku, a ja przez cały czas chcę osiągać więcej z daną grupą, z którą na co dzień pracuję. Nie jest na pewno to łatwe, bo mamy duże obciążenia i ogrom pracy przy komputerze, ale dzięki wsparciu rodziny to jest możliwe. Dlatego staram się maksymalnie wykorzystać każdą wolną chwilę i spędzić ją z najbliższymi, bo taki czas jest na wagę złota. Wtedy człowiek szybko się regeneruje i następnego dnia potrafi wrócić na najwyższe obroty.

Myślisz, że sukces, który osiągnęliście sprawi, że będzie Wam teraz łatwiej wprowadzać swój plan w życie bez większej krytyki? Bo jednak w tym roku podczas Ligi Narodów pojawiały się głosy, że takie rotowanie składem wcale nie sprzyja budowaniu drużyny…

Wydaje mi się, że w tym momencie ludzie już nam bardziej ufają. Wszyscy powinni też zaufać Vitalowi. Przed jego wyborem na trenera naszej reprezentacji dostawałem dużo pytań, dlaczego robi tak a nie inaczej. Ja starałem się wszystkim tłumaczyć to ze swojej perspektywy, jak wyglądała nasza praca w zespołach Belgii czy w Bydgoszczy. Na szczęście, udało się i federacja mu zaufała. Myślę, że nikt tego teraz nie żałuje. W niektórych jego decyzjach czasami jest odrobina szaleństwa, ale te decyzje są poparte wiedzą merytoryczną. Za każdym razem może je wytłumaczyć i poprzeć argumentami. Najważniejsze w jego pracy jest to, że nic nie robi w ciemno, wszystko ma wcześniej przemyślane, jego ścieżka jest spójna. Kolejny raz będziemy musieli mu zaufać. Czeka go na pewno trudny wybór, bo w Polsce jest ogromny potencjał zawodników. Vital więc będzie miał nie lada ból głowy. Oby sportowa rywalizacja była do samego końca. Jeśli uda mu się stworzyć taki system, żeby każdy był na boisku i mógł pojechać na jakiś turniej, to taka sytuacja da na pewno tym młodszym trochę doświadczenia na arenie międzynarodowej, a to wszystko będzie owocowało w przyszłości.

Wiem, że nie da się wskazać jednego elementu, który był decydujący w walce o Mistrzostwo Świata w Bułgarii i we Włoszech, ale gdyby tak spróbować… to mentalność była naszą największą bronią?

Zdecydowanie tak. Nasza reprezentacja nie była grupą tworzoną na ostatni moment. Ta drużyna tworzyła się na przestrzeni lat. Przecież zawodnicy znali się już wcześniej, rozegrali ze sobą mnóstwo meczów, wiele ze sobą zarówno wygrali jak i przegrali. Myślę, że to determinacja tych kluczowych zawodników, plus wsparcie pozostałych, była kluczem do zwycięstwa.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska
zdjęcia: FIVB