Za nami już dziewiąta kolejka siatkarskiej ekstraklasy. W niej m.in. niespodziewanie poległ gdański LOTOS, a w hicie kolejki w Olsztynie fantastycznie zaprezentowali się mistrzowie Polski.

Pierwsze spotkanie dziewiątej tury rozgrywek między Jastrzębskim Węglem a PGE Skrą Bełchatów rozegrano awansem 9 listopada. Mecz ten z powodu dobrej formy obu drużyn zapowiadał się arcyciekawie i napewno nie zawiódł oczekiwań kibiców. Rozpędzeni jastrzębianie nie okazali się być gościnni, a fantastycznie grający Maciej Muzaj i Salvador Hidalgo Oliva siali popłoch w ekipie z Bełchatowa. Żółto-czarni nie poddawali się jednak i postawili trudne warunki gospodarzom. Siatkarze Phillippe’a Blaina fatalnie spisywali się natomiast w zagrywce, oddając przeciwnikom aż 25 punktów, czyli całego seta z błędów własnych w polu serwisowym. Wydawało się, że jastrzębianie prowadząc 2:1 i 16:12 w czwartej partii się już pewni zwycięstwa za trzy punkty, ale wtedy po serii świetnych zagrywek Mariusza Wlazłego bełchaowianie niemalże cudem wyszli z opresji i kilka minut później było już 16:19. W konsekwencji drużyna z Bełchatowa doprowadziła do tie-breaka. W piątej odsłonie musieli jednak uznać wyższość fanastycznie dysponowanych siatkarzy Marka Lebedewa i przegrywając 15:11 ulegli w całym meczu 3:2.

W czwartek 17 listopada w hali w Bielsku-Białej miejscowy BBTS podejmował Effectora Kielce. Gospodarze chcieli odbić się od dna, a kielczanie umocnić swoją pozycję w środku tabeli. Mecz lepiej ułożył się dla ekipy Dariusza Daszkiewicza. W pierwszym secie górowali nad rywalami w większości elementów, zwłaszcza w bloku, gdzie punktowali pięciokrotnie, a bielszczanie – ani razu. W drugiej partii obudzili się bielszczanie. Siatkarze Effectora co prawda przez większość czasu prezentowali się lepiej, ale w końcówce podopieczni Miroslava Palguta rozpędzili się i dokładając do tego trzy asy serwisowe triumfowali do 23. Podbudowani zawodnicy BBTS-u po długiej przerwie znów pokazali na co ich stać. Kielczanie zaczęli popełniać więcej błędów, a gospodarze dzięki świetnej postawie m.in. Milosa Vemicia zwyciężyli 25:21. Później do głosu doszli jednak goście i nawet pomimo słabego przyjęcia (zaledwie 27% dokładnego i 9% perfekcyjnego) okazali się lepsi w czwartej partii doprowadzając do tie-breaka. W nim także bielszczanie musieli uznać wyższość siatkarzy z Kielc, którzy wygrywając 15:11 zapisali na swoje konto dwa „oczka”.

Piątkowego wieczoru oczy siatkarskiej Polski były skierowane na Olsztyn, gdzie spotkanie Indykpolu AZS z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zostało ochrzczone hitem kolejki. Mistrzowie Polski nie pozostawili jednak cienia wątpliwości, że są drużyną lepszą od olsztynian. W pierwszej partii gospodarze starali się nawiązać walkę, ale zabójcza końcówka kędzierzynian pozbawiła ich wszelkiej nadziei. Podopieczni Ferdinando de Giorgiego w pełni zdominowali drugie starcie. Siatkarze z Olsztyna nie mogli się odnaleźć przede wszystkim w ataku. Ich skuteczność w tym elemencie wynosiła bowiem zaledwie 31%, przy 59% gości. Trzecia odsłona to również zdecydowana przewaga ZAKSY. Gospodarzom udało się co prawda zbliżyć do rywali, ale nie mieli argumentów, by urwać im choćby jednego seta. W konsekwencji mecz zakończył się pewną wygraną gości w trzech partiach. Warto zaznaczyć, że w drużynie mistrzów Polski po raz pierwszy po długiej kontuzji na boisku pojawił się Kevin Tille. Do dużej niespodzianki doszło w Radomiu, gdzie nienajlepiej spisujący się w ostatnim czasie Cerrad Czarni zmierzyli się z LOTOSEM Trefl Gdańsk. Pierwsza partia nie zapowiadała żadnych sensacji. Gdańszczanie spokojnie rozstrzygnęli ją na swoją korzyść. Do zwycięstwa poprowadził ich Damian Schulz, który po raz kolejny pokazał się ze znakomitej strony. Potem jednak to radomianie zaczęli nieoczekiwanie przejmować inicjatywę i dość pewnie triumfowali w drugiej partii. Gospodarze zanotowali 53% dokładnego przyjęcia i 42% perfekcyjnego, co okazało się kluczowym elementem w tej partii. Kolejne dwa starcia były niezwykle wyrównane i o ich losach decydowały niezwykle emocjonujące końcówki. W obu przypadkach więcej zimnej krwi sensacyjnie zachowali siatkarze z Radomia, którzy zwycięstwami do 28 i do 30 zapewnili sobie niespodziewaną wygraną za trzy punkty. Warto zaznaczyć, że w tym meczu obie ekipy bardzo przyzwoicie spisywały się w ataku. Czarni mieli w tym elemencie 59% skuteczności, natomiast gdańszczanie kończyli 54% piłek.

W Częstochowie doszło do niezwykle wyrównanego spotkania, w którym miejscowy AZS podejmował nieobliczalny MKS Będzin. Przebieg tej potyczki zmieniał się niczym w kalejdoskopie. Po pierwszej partii, w której pewnie zwyciężyli gospodarze do głosu doszli będzinianie i to oni zdominowali drugiego seta. Pomogli im w tym „Akademicy”, którzy oddali im 10 „oczek” po błędach własnych. Trzecia odsłona była bardzo zacięta i przyniosła nam wiele emocji. Obie ekipy nie dawały za wygraną i toczyły zaciekłą walkę na przewagi. Z

niej obronną ręką wyszli siatkarze z Będzina, a częstochowianom w końcówce zabrakło skuteczności i pewności siebie, co poskutkowało wynikiem 34:32. Podopieczni Michała Bąkiewicza wyraźnie chcieli zrewanżować się rywalom za nieudany finisz poprzedniego starcia. Dokładne przejęcie na poziomie 62% znacznie ułatwiło im grę i m.in. dzięki temu pewnie wygrali 25:18. W tie-breaku zawodnicy drużyny przyjezdnej przejęli inicjatywę. Pięciokrotnie zablokowali siatkarzy z Jasnej Góry i zwyciężyli 15:10, a w całym meczu 3:2.

Siatkarze Asseco Resovii chcieli zmazać plamę sprzed tygodnia, kiedy to ulegli GKS-owi Katowice. Z takim właśnie nastawieniem udali się do Bydgoszczy na potyczkę z miejscową Łuczniczką. Od początku mecz ułożył się po myśli podopiecznych Andrzeja Kowala, który w konsekwencji pozostał na swoim stanowisku. Nie było w tym spotkaniu momentu, w którym wicemistrzowie Polski mogli poczuć się niepewnie. Przez cały czas spokojnie kontrolowali przebieg gry, a siatkarze Łuczniczki nie mieli argumentów, by się im przeciwstawić. Rzeszowianie dobrze spisywali się zwłaszcza w ataku, gdzie mieli 60% skuteczności i w bloku, którym postraszyli rywali 7 razy. Bardzo przyzwoitą statystykę zanotowali także w przyjęciu – 55% dokładnego i 23% perfekcyjnego. Te wszystkie czynniki złożyły się na bezproblemową wygraną Asseco Resovii 3:0.

W Katowicach byliśmy świadkami starcia beniaminków. Miejscowy GKS podejmował Espadon Szczecin i był faworytem tego spotkania. Pierwsza partia przebiegła pod dyktando gospodarzy, którzy od początku do końca mieli inicjatywę i bez większych problemów zwyciężyli do 19. W ekipie trenera Piotra Gruszki szalał Karol Futryn, na którego siatkarze Espadonu nie mogli znaleźć recepty. W kolejnej partii szczecinianie napędzani dobrą grą Michała Ruciana, czy Bartłomieja Klutha ruszyli do ataku i udało im się triumfować 25:21. W znacznym stopniu do tej wygranej przyczynili się jednak zawodnicy GKS-u, którzy skończyli zaledwie 25% swoich ataków. Trzeci set był niezwykle wyrównany, praktycznie przez cały czas oglądaliśmy grę punkt za punkt, co doprowadziło do fantastycznej końcówki. W niej po dwóch skutecznych blokach górą okazali się być katowiczanie, którzy wygrali 35:33. Podłamani szczecinianie później nie byli już w stanie nawiązać walki. Siatkarze Piotra Gruszki mogli pochwalić się w tej partii bardzo dobrym dokładnym przyjęciem, które wynosiło 69%. Ostatecznie GKS wygrał 3:1, a Karol Butryn, który został MVP tego spotkania zgromadził na swoim koncie aż 29 „oczek”.

W ostatnim spotkaniu dziewiątej kolejki siatkarze Onico AZS Politechniki Warszawskiej chcieli przełamać w Lubinie passę porażek. Nie wygrali oni bowiem od trzech spotkań, więc za wszelką cenę chcieli pokonać Cuprum. Zaczęli dobrze, znakomicie spisywali się w przyjęciu (70% dokładnego i 40% perfekcyjnego) i spokojnie kontrolowali przebieg seta. Zwyciężyli premierową odsłonę do 21, ale potem to lubinianie przejęli inicjatywę. W drużynie „Inżynierów” pogorszyło się przyjęcie, a siatkarze Cuprum kończyli 61% swoich ataków i nie dali szans warszawianom na wygraną w drugiej partii. Trzeci set to także duża przewaga gospodarzy. Podopieczni Jakuba Bednaruka wpadli w niemoc w ofensywie i skończyli zaledwie 36% piłek. Miało to duży wpływ na wynik, który wyniósł 25:19 dla Cuprum. Czwarta odsłona to już pełna dominacja siatkarzy z Lubina. Stołeczni zawodnicy nie mieli nic do powiedzenia, wciąż tragicznie spisywali się w ataku, a w drużynie rywali świetnie prezentował się Łukasz Kaczmarek. W konsekwencji Cuprum zwyciężyło aż 25:15 i w całym meczu 3:1.

Komplet wyników 9. kolejki:

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:22, 25:21, 23:25, 15:11) MVP: Salvador Hidalgo Oliva

BBTS Bielsko-Biała – Effector Kielce 2:3 (21:25, 25:23, 25:21, 22:25, 12:15) MVP: Marcin Komenda

Indykpol AZS Olsztyn – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (19:25, 16:25, 21:25) MVP: Dawid Konarski

Cerrad Czarni Radom – LOTOS Trefl Gdańsk 3:1 (21:25, 25:22, 30:28, 32:30) MVP: Bartłomiej Bołądź

AZS Częstochowa – MKS Będzin 2:3 (25:19, 18:25, 32:34, 25:18, 10:15) MVP: Marcin Waliński

Łuczniczka Bydgoszcz – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25, 18:25, 20:25) MVP: Gavin Schmitt

GKS Katowice – Espadon Szczecin 3:1 (25:19, 21:25, 35:33, 25:16) MVP: Karol Butryn

Cuprum Lubin – Onico AZS Politechnika Warszawska 3:1 (25:21, 19:25, 19:25, 15:25) MVP: Łukasz Kaczmarek

opracował: Marcin Paluch