Trefl Gdańsk w niedzielę uległ we własnej hali wyżej notowanemu rywalowi, Cerradowi Czarnym Radom. O przebiegu spotkania, kontuzji kolegi z drużyny i zbliżającemu się wielkimi krokami meczowi w Lidze Mistrzów z drużyną z Berlina opowiedział Maciej Muzaj, przyjmujący gdańskich lwów.

Podopieczni Andrei Anastasiego znajdują się obecnie w słabszej formie. W niedzielę kibice, zgromadzeni w ERGO ARENIE, doświadczyli porażki swojej drużyny w trzech setach. Tylko w pierwszej odsłonie na parkiecie toczyła się równorzędna walka. – Przegraliśmy mecz w słabym stylu. Musimy wziąć się w garść. Może trzeba dłużej posiedzieć w szatni, żeby coś zmienić. Wypadł nam jeden kluczowy przyjmujący na krótki moment (Nikola Mijailović – przyp.red.). Jednak to też nie może być wytłumaczeniem na naszą postawę w ostatnich spotkaniach. Siatkówka to sport drużynowy, cały zespół powinien się mocniej zmobilizować w tym trudnym dla nas czasie. Mamy dobrych zmienników, więc musimy walczyć. Na pewno Radom zagrał lepiej, ale nie zagrał na maksimum swoich możliwości. Mogliśmy nawiązać większą walkę, niestety, to się nie udało. – mówił tuż po meczu Maciej Muzaj, atakujący Trefla Gdańsk.

Przegrana końcówka w pierwszym secie wcale nie zapowiadała takiej katastrofy w wykonaniu nadmorskiej ekipy. Jednak w drugiej i trzeciej partii gdańskie lwy wyraźnie odstawały od swoich rywali. – W pierwszej odsłonie tak naprawdę jeden błąd wywołał falę nieudanych akcji. W drugiej partii było podobnie, prosty błąd spowodował duży przestój w naszej grze i potem już trudno było wydostać się z dołka. Graliśmy do połowy setów, po prostym błędzie następowała fala kolejnych. Każda kolejna nasza akcja kończyła się błędem. Radomianie potrafili doskonale to wykorzystać. Siatkówka właśnie tak wygląda, że wygrywa ten, kto popełnia mniej błędów. Po czym dodał – W pierwszym secie mieliśmy swoją szansę. Oczywiście, trzeba podkreślić, że Radom zagrał wspaniałą końcówkę, ale wynik był na styku. Na pewno szkoda tej końcówki, bo wszystko mogło potoczyć się inaczej. – tłumaczył zawodnik żółto-czarnych

Trefl Gdańsk szansę na rehabilitację dostanie już jutro, kiedy to w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów zmierzy się z ekipą mistrza Niemiec, Berlinem Recycling Volleys. – Tak naprawdę to przez cały sezon mamy mało czasu, ale teraz rzeczywiście wszystko przyspiesza. Cieszę się na ten mecz Ligi Mistrzów, bo to są zupełnie inne rozgrywki. Można przenieść się w inny siatkarski wymiar i nie mieć z tyłu głowy tego, że brakuje nam punktów w ligowej tabeli. Start w rozgrywkach pucharowych to dla nas czysta przyjemność i możliwość pokazania się na arenie międzynarodowej. Dodatkowo, warto wspomnieć, że ostatni mecz w Lidze Mistrzów z PGE Skrą Bełchatów dał nam trochę luzu, zaprezentowaliśmy się z dobrej strony jako zespół. Poczuliśmy się lepiej, to nas napędziło i wygraliśmy dwa kolejne mecze w PlusLidze. Mimo tego, że przegraliśmy mecz wyjazdowy w Bełchatowie, to odnaleźliśmy własny rytm. Dlatego mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. – zakończył Muzaj.

inf.własna