Po niesatysfakcjonującym w wykonaniu naszej kadry sezonie reprezentacyjnym kibice z utęsknieniem wyczekują na rozgrywki PlusLigi. W tym roku po raz pierwszy w historii liczy ona aż 16 zespołów, co z pewnością budzić może kontrowersje. Już od dziś będziemy mogli jednak przekonać się, czy takie rozwiązanie wymyślone przez działaczy ma sens.

Tradycyjnie już ligowe zmagania zainauguruje beniaminek podejmujący na własnym boisku aktualnego mistrza kraju. Teoretycznie spotkania takie nie zwiastują wielkich emocji, ale transfery Espadonu Szczecin, zaczynającego dopiero swoją przygodę w PlusLidze, prezentują się imponująco. Drużyna składająca się m.in. z bułgarskiego rozgrywającego Gieorgiego Bratojewa, jego reprezentacyjnego kolegi, atakującego Danaiła Miluszewa, czy uznanych polskich graczy, Michała Ruciaka i Marcina Wiki może mieć aspiracje, aby powalczyć o coś więcej niż brak spadku z PlusLigi. Przeciwko ZAKSIE, której po fenomenalnym ubiegłym sezonie udało się zatrzymać niemal niezmieniony skład, szczecinianie musieliby zagrać na maksimum umiejętności. W przeciwnym razie czeka nas jednostronny pojedynek, bo aktualny mistrz Polski marzący o obronie tytułu takie mecze wygrywać musi. Ciężej natomiast wytypować zwycięzce pojedynku w Jastrzębiu Zdroju, gdzie na mecz z gospodarzami przyjedzie Indykpol AZS Olsztyn. Jastrzębianie odważnie deklarują, że celują w pierwszą piątkę PlusLigi, ale z pewnością minie trochę czasu zanim nowi zawodnicy, w tym rozgrywający Lucas Kampa i przyjmujący Scott Touzinsky wejdą w odpowiedni rytm gry. Olsztynianie pod wodzą Andrei Gardiniego postawili z kolei na mieszankę doświadczenia z młodością. W przypadku tego drugiego kibice nie tylko AZS-u Olsztyn, ale również polskiej reprezentacji, liczą na błysk talentu Aleksandra Śliwki, który jeśli wykorzysta drzemiący w nim potencjał może wyrosnąć na gwiazdę PlusLigi. Ciekawy pojedynek czeka nas również na Torwarze, gdzie ONICO AZS Politechnika Warszawska zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów. Najbardziej charyzmatyczny szkoleniowiec ligi, Jakub Bednaruk, który co roku wykonywał fantastyczną pracę z młodymi siatkarzami, tym razem będzie miał do dyspozycji kilka naprawdę znanych osobistości. Wszak poza pozostającymi w składzie Zagumnym i Samicą do zespołu dołączył Andrzej Wrona. Przekonamy się jednak, czy transfer akurat na pozycji środkowego sprawi, że dobra dyspozycja Akademików przestanie być rozpatrywana jako niespodzianka. W Rzeszowie postawiono zaś na stworzenie gwiazdozbioru. Gavin Schmitt czy Marko Ivović w najlepszej dyspozycji są gwarancją na to, że Resovia ma szansę powalczyć o sukces nie tylko w polskiej lidze, ale i w europejskich pucharach. Do tego jednak jeszcze długa droga a ewentualne potknięcie w sobotnim pojedynku przeciwko AZS-owi może mieć konsekwencje w późniejszym rozrachunku. W niedzielę czeka nas mecz Łuczniczki Bydgoszcz z drugim z beniaminków – GKS-em Katowice. Faworytem wcale nie wydaje się być jednak ta bardziej doświadczona ekipa PlusLigi, gdyż w zespole ze Śląska zobaczymy na boisku takich graczy, jak Marco Falaschi czy Serhij Kapelus, których umiejętności są nam doskonale znane. Dodatkowo, osoba Piotra Gruszki w roli szkoleniowca sprawia, że na papierze to właśnie beniaminek prezentuje się ciekawiej aniżeli Łuczniczka, której Wojciech Ferens do zwycięstwa może nie wystarczyć. W poniedziałkowym starciu Lotosu Trefla Gdańsk z Effectorem Kielce dość łatwo wskazać triumfatora i będzie nim prawdopodobnie ekipa prowadzona przez Andreę Anastasiego. Chociaż z Gdańska odeszły dwa najważniejsze ogniwa, Murphy Troy i Sebastian Schwarz, to w składzie obecni są Mateusz Mika, Michał Masny czy Dmytro Paszycki, których umiejętności na drużynę z Kielc powinny bez problemu wystarczyć. Nie skreślajmy jednak Effectora z całego sezonu, gdyż siatkarze tacy jak Jakub Wachnik i Bartosz Bućko są w stanie sprawić niejedną niespodziankę. Wyraźnego faworyta ma także wtorkowy mecz Cerradu Czarnych Radom z AZS-em Częstochowa. Ekipa z Jasnej Góry już od kilku lat ma problemy finansowe i gra o stawkę może zacząć się dla niej dopiero w barażach. W Radomiu, co prawda, nie udało się zatrzymać Raula Lozano, ale zatrudniono znanych i uznanych obcokrajowców- Emanulea Kohuta i Davida Smitha. Również jednostronny pojedynek czeka nas w środę, kiedy to w Bełchatowie Skra podejmie drużynę z Będzina. Dla widowiska dobrze byłoby, gdyby MKS postawił się brązowym medalistom ubiegłego sezonu, ale głodna sukcesu Skra zrobi wszystko, aby pokazać swoją siłę. Ostatni mecz pierwszej kolejki to pojedynek BBTS-u Bielsko Białej z Cuprumem Lubin, który odbędzie się jednak dopiero 19 października ze względu na problemu kadrowe lubinian. Większość zawodników tej drużyny przebywa obecnie na zgrupowaniach swoich reprezentacji walczących w kwalifikacjach do ME. Niestety to właśnie z tego powodu głośno jest ostatnio o ekipie z Lubina, która w ubiegłym sezonie prezentowała się nadspodziewanie dobrze i wywalczyła ostatecznie piąte miejsce w lidze.

Osoba Grzegorza Łomacza czy Markusa Boehme to na pewno gwarancja jakości, ale zanim zobaczymy na co stać ten zespół, musi on rozwiązać swoje pozaboiskowe problemy. Wtedy z łatwością powinien pokonać drużynę z Bielska Białej, dla której sukcesem może okazać się samo utrzymanie w lidze.

Pamiętajmy jednak, że wszystkie prognozy zweryfikuje boisko, a już w piątek może się okazać, że te powyższe nadają się jedynie do kosza.

                                                                                                          Oprac. Emilia Obidzińska