W czwartej kolejce PlusLigi działo się bardzo dużo. Kontrowersje w Szczecinie, pierwsze punkty AZS-u Częstochowa, czy interesujące akademickie derby między Onico Politechniką Warszawską a Indykpolem AZS Olsztyn – to wszystko omówimy dziś w podsumowaniu.

 

Czwartą turę spotkań w PlusLidze rozpoczął mecz w Szczecinie, jak się później okazało niezwykle kontrowersyjny. Espadon podejmował PGE Skrę Bełchatów. Goście dokonali wielu roszad w wyjściowym składzie i na parkiecie obserwowaliśmy zupełnie inną szóstkę niż w poprzednich spotkaniach. Pierwsza partia niespodziewanie była bardzo wyrównana, jej losy ważyły się do samego końca, ale po wielu emocjach górą byli bełchatowianie. W drugim secie siatkarze Skry pokazali się już z dużo lepszej strony. Kontrolowali przebieg gry i odnieśli pewne zwycięstwo do 19. Trzecia odsłona była niemal kopią pierwszej. Wyrównana gra, w większości toczona punkt za punkt, dała zwycięstwo gościom, tak jak i w pierwszym starciu 29:27. W konsekwencji więc Skra wygrała 3:0. Nie wiadomo jednak, czy wynik zostanie podtrzymany. W końcówce pierwszego seta na parkiecie w drużynie bełchatowian znajdowało się czterech obcokrajowców, co może skutkować walkowerem.

 Dzień później siatkarze kieleckiego Effectora musieli stawić czoła rozpędzonym jastrzębianom i byli o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki. W premierowej odsłonie gospodarze zbudowali sobie bezpieczną przewagę, którą przez dłuższy czas utrzymywali. Siatkarze z Jastrzębia obudzili się w końcowej fazie seta i tracili już tylko jedno „oczko”. Było to jednak za mało, żeby ugrać coś więcej i w ostatecznym rozrachunku ulegli 25:22. W drugiej partii gra toczyła się punkt za punkt, żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć drugiej. W końcówce to kielczanom udała się ta sztuka i tak jak za pierwszym razem, zwyciężyli do 22. Było więc już 2:0 i sensacja wisiała w powietrzu, lecz długa przerwa jak w wielu przypadkach nie pomogła prowadzącej drużynie. Jastrzębianie w trzecim starciu pokazali siatkówkę, do której przyzwyczaili swoich kibiców. Nie dali przejąć inicjatywy rywalom i rozgromili ich aż 25:14. Czwarta odsłona wyglądała zupełnie tak samo jak poprzednia. Goście w pełni dominowali, a kielczanie nie mieli czym się im przeciwstawić. Wszystko to złożyło się na zwycięstwo siatkarzy z Jastrzębia 25:15. W tie-breaku zawodnicy Effectora się obudzili i szli łeb w łeb z przeciwnikami. Mieli jednak za mało argumentów i to podopieczni Marka Lebedewa wyszli zwycięsko z tego pojedynku i z Kielc wywieźli dwa punkty.

Trzecie starcie to świetnie zapowiadający się pojedynek na szczycie. W hali Podpromie zmierzyli się Asseco Resovia Rzeszów i LOTOS Trefl Gdańsk. Pierwsze dwa sety nie przyniosły jednak oczekiwanych emocji. Gospodarze grali fantastycznie i nie oddawali inicjatywy. Gdańszczanie zaś mieli ogromne problemy z przyjęciem, przez co nie potrafili wyprowadzić wielu skutecznych akcji. Resoviacy uskuteczniali więc rozbijanie przeciwników zagrywką i atakiem, co zaowocowało zwycięstwami w dwóch pierwszych odsłonach, kolejno do 18 i 17. Przerwa nie pomogła jednak rzeszowianom i w trzecim starciu to LOTOS Trefl był stroną dominującą. W pewnym momencie ich prowadzenie urosło aż do stanu 19:10. Ostatecznie podopieczni Andrei Anastasiego zwyciężyli do 17. Nadzieje kibiców gości na tie-breaka szybko zniweczyli jednak siatkarze Asseco Resovii. Gospodarze odskoczyli rywalom, którzy nie potrafili ich dogonić. Grali świetnie i triumfując 25:17 zapewnili sobie zwycięstwo za trzy punkty.

 Sobotę rozpoczął mecz pomiędzy BBTS-em Bielsko-Biała a GKS-em Katowice. Goście jak dotąd spisywali się nadspodziewanie dobrze, uzyskując 6 punktów w trzech kolejkach.     Bielszczanie zaś mieli na swoim koncie trzy „oczka” po sensacyjnym zwycięstwie nad Czarnymi Radom. Spotkanie w hali w Bielsku lepiej rozpoczęli gospodarze. Dzięki festiwalowi błędów rywali wysunęli się nawet na sześciopunktowe prowadzenie. Po kilku minutach gra wyrównała się, ale wciąż lepszą stroną byli podopieczni Piotra Gruszki. Katowiczanie jednak w ostatniej chwili odwrócili losy tej partii. Mimo, że przegrywali już 24:22 wyszli spod topora i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, wygrywając na przewagi 26:24. Podbudowani takim obrotem spraw goście w drugiej partii górowali nad rywalami. Poza słabszym początkiem cały czas byli na prowadzeniu, którego nie wypuścili z rąk już do końca wygrywając do 22. W trzecim secie siatkarze GKS-u dopełnili tylko dzieła zniszczenia. Rządzili na parkiecie, z każdą chwilą coraz bardziej rozbijając gospodarzy, którzy mieli spore problemy ze skończeniem pierwszej akcji. W konsekwencji GKS zwyciężył do 15, a całe spotkanie 3:0.

W hali Azoty mistrzowie Polski podejmowali Cuprum Lubin. Goście podchodzili do tego starcia po zaledwie jednym rozegranym meczu, a ZAKSA miała na swoim koncie dwa zwycięstwa i jedną porażkę. Pierwsza partia wyrównana, z obydwu stron mogliśmy oglądać ciekawe wymiany. Kędzierzynianie stopniowo uzyskiwali przewagę, która wystarczyła, aby triumfować w premierowej odsłonie do 21. W drugim secie pomimo słabego początku ta sztuka gospodarzom udała się szybciej. Inicjatywa była po stronie podopiecznych Ferdinando De Giorgiego i do końca nie wypuścili jej z rąk. Wygrali pewnie – 25:19. W trzeciej odsłonie grała już tak na prawdę tylko jedna drużyna. Siatkarze ZAKSY rozbijali lubinian, którzy na dodatek popełniali dużo błędów w ataku i zagrywce. W ostatecznym rozrachunku kędzierzynianie zwyciężyli 25:16 i zanotowali na swoim koncie wygraną 3:0.

 Kolejny mecz czwartej kolejki to akademickie derby. Na Torwarze Onico AZS Politechnika Warszawska podejmowała Indypol AZS Olsztyn. Starcie to zapowiadało się bardzo ciekawie i nie zawiodło naszych oczekiwań. Pierwsza partia obfitowała w niesamowite emocje, a jej losy ważyły się do ostatniej piłki. Więcej szczęścia w końcówce mieli jednak zawodnicy z Warszawy i to oni zwyciężyli do 23. W drugim secie olsztynianie przespali pierwsze fragmenty co spowodowało sześciopunktową stratę do gospodarzy. Daniel Pliński i spółka nie złożyli jednak broni i próbowali za wszelką cenę dogonić rywali, ale udało im się odrobić jedynie trzy oczka. W ostateczności warszawianie pewnie zwyciężyli 25:20. Olsztynianie zdali sobie sprawę, że aby pozostać w grze muszą za wszelką cenę rozstrzygnąć trzecią partię na swoją korzyść. Przystąpili więc do działania i po jakimś czasie uzyskali trzypunktową przewagę. Po chwili wynosiła ona już pięć „oczek” i goście pewnie zmierzali po wygraną w tym starciu, która niewiele później stała się faktem. Na początku czwartego seta na prowadzeniu utrzymywali się gospodarze. Zaczęli jednak popełniać dużo błędów, przez co olsztynianom udało się ich dogonić. Końcówka czwartej odsłony była niesamowicie emocjonująca, ale to „Inżynierowie” wyszli z niej obronną ręką. Po grze na przewagi zwyciężyli 28:26 i w całym spotkaniu 3:1. Warto podkreślić fantastyczną postawę Michała Filipa, który został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.

Czwartą serię gier zamykał mecz dwóch drużyn, które w tym sezonie ani razu jeszcze nie odniosły zwycięstwa. AZS Częstochowa zmierzył się z Łuczniczką Bydgoszcz. Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gości, którzy już na początku wyszli na sześciopunktowe prowadzenie 8:3. Poczuli się chyba jednak za pewnie i chwilę później był już remis 9:9. W pewnym momencie bydgoszczanie mieli już siedem „oczek” przewagi i tego atutu z rąk już nie wypuścili, wygrywając 25:20. W drugiej partii z lepszej strony pokazali się „akademicy” z Częstochowy, którzy przejęli inicjatywę. Siatkarze Piotra Makowskiego nie dali im jednak odskoczyć, co doprowadziło do wyrównanej i emocjonującej końcówki. Z niej zwycięsko wyszli gospodarze, którzy triumfując 27:25 wygrali pierwszego seta w tym sezonie. Kolejna odsłona to już przewaga gości. Spokojnie kontrolowali przebieg gry i bez większych problemów wygrali do 21. Zupełnie inaczej wyglądało czwarte starcie. Częstochowianie rozpoczęli tę partię z przytupem, a później stale powiększali swoją i tak już znaczącą przewagę. Po jednostronnym fragmencie gry gospodarze doprowadzili do remisu 2:2 i o losach meczu zadecydował tie-break. Piąty set do stanu 10:10 był wyrównany i ciężko było wskazać kto zwycięży. Wtedy do roboty zabrali się podopieczni Michała Bąkiewicza. Udało im się zdobyć kilka „oczek” z rzędu, w konsekwencji wygrywając 15:11 i notując na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w sezonie 2016/17.

Komplet wyników 4. kolejki: Espadon Szczecin – PGE Skra Bełchatów 0:3 (27:29, 19:25, 27:29) MVP: Marcin Janusz

Effector Kielce – Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:22, 25:22, 14:25, 15:25, 13:15) MVP:  Lukas Kampa

Asseco Resovia Rzeszów – LOTOS Trefl Gdańsk 3:1 (25:17, 25:18, 17:25, 25:17) MVP: John Gordon Perrin

BBTS Bielsko-Biała – GKS Katowice 0:3 (24:26, 22:25, 15:25) MVP: Rafał Sobański

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cuprum Lubin 3:0 (25:21, 25:19, 25:16) MVP: Mateusz Bieniek

Onico AZS Politechnika Warszawska – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:23, 25:20, 18:25, 28:26) MVP: Michał Filip

AZS Częstochowa – Łuczniczka Bydgoszcz 3:2 (20:25, 27:25, 21:25, 25:17, 15:11) MVP: Paweł Adamajtis

                                                                                              oprac. Marcin Paluch