Bardzo ciekawego wywiadu udzielił szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów, Philippe Blain. Wspomina w nim swoją karierę zawodniczą, jak i trenerską. 

Jak wspominasz swoją karierę jako gracz międzynarodowy?
Zawszę wracam do Mistrzostw Świata 1986, ponieważ była to dla nas wyjątkowa przygoda, zarówno jeśli chodzi o formę, jak i inne czynniki, nawet jeśli zawsze będzie żal, że nie udało nam się wtedy osiągnąć sukcesu. Co prawda zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem tego turnieju, ale naprawdę wolałbym przedłużyć tę przygodę do półfinału. To wspaniałe wspomnienie, ale też wielkie rozczarowanie w Tuluzie pod koniec meczu z Bułgarią.

Co zapadło ci w pamięć z kariery klubowej?
Najbardziej wspominam Cuneo, gdzie rozgrywaliśmy swoje mecze…w namiocie cyrkowym! Gdy dotarliśmy na halę na półtorej godziny przed meczem, kibice już śpiewali. To był świetny czas, z którym wiążę dobre wspomnienia.

Jak wyglądały kulisy zakończenia twojej kariery?
To był zbieg okoliczności. Spędziłem całą karierę jako nieprofesjonalny gracz w Montpellier. Pracowałem w IBM i w tym samym czasie grałem, ale byłem dopuszczony tylko do reprezentacji. Potem musiałem dokonać wyboru: aby stosunkowo wcześnie skończyć z siatkówką i rozpocząć karierę jako dyrektor sportowy, lub zdecydować się na propozycję z Włoch. Pomyślałem, że gdybym zrezygnował, oznaczałoby to porzucenie wszystkich przygotowań do zawodniczej kariery, skupiłbym się na innej opcji, która na długi czas przeniosłaby mnie z boiska na margines. Podpisałem więc dwuletni kontrakt jako gracz, ale miałem przepuklinę dyskową. Po wypełnieniu umowy otrzymałem propozycje z innych klubów, ale Cuneo zaoferowało mi pracę jako trener i postanowiłem w to wejść.

Jak się czułeś, gdy zostałeś trenerem reprezentacji Francji?
Gdy dostałem tę pracę, byłem w Cannes. Zgłosiłem swoją kandydaturę, ponieważ bycie szkoleniowcem drużyny narodowej oznacza inny typ trenera. Miałem trochę dobrych momentów w reprezentacji jako siatkarz, więc postanowiłem kontynuować tę przygodę, oczywiście z dużymi ambicjami, by odnieść sukces.

Twoja przygoda z reprezentacją skończyła się w 2012 roku. Jak doszło do pierwszych kontaktów z polską federacją?
Zdecydowałem się stworzyć projekt w Montpellier, który był kombinacją trenerstwa i zarządzania. Lecz zadzwonił do mnie prezes polskiego związku i powiedział, że organizują Mistrzostwa Świata w 2014 roku i potrzebują trenera. Przyznam, że w siatkarskim świecie to było coś, co stało się moim marzeniem. Myślałem, że będę łączył obie prace, ale gdy w Montpellier stan rzeczy miał się źle, zdecydowałem, że poświęcę się wyłącznie polskiej kadrze.

Co sądzisz o obecnej reprezentacji Francji?
W ciągu ostatnich dwóch, czy trzech lat była to świetna drużyna, która była w stanie zajść naprawdę bardzo daleko. Zrobili to w 2015 roku, ale na Igrzyskach nie osiągnęli rezultatu, którego się po nich spodziewaliśmy. To wysoki poziom sportu, wymagania stawia każdego dnia, a rywale zawsze próbują nowych rozwiązań taktycznych, by pokonać tych, którzy są na szczycie. W przyszłości zobaczymy kto zostanie, a kto odejdzie, ale ci gracze mają wszystkie cechy, a zespół wszystkie elementy, by być pośród najlepszych.

                                                                                                                                             Oprac. własne, źródło: fivb.org