Trefl Gdańsk w sobotę odniósł drugie zwycięstwo w sezonie 2019/2020, pokonując po niezwykle emocjonującym meczu GKS Katowice. O przebiegu tego spotkania, atmosferze w drużynie gdańskich lwów, grze poza granicami kraju i autorytecie na pozycji przyjmującego, rozmawialiśmy z Pawłem Halabą.

Emilia Kotarska: Gratuluję zwycięstwa. Mecz z GKS-em Katowice to prawdziwy rollercoaster, można powiedzieć, że przebyliście drogę z nieba do piekła, by na koniec znów trafić do nieba. To było trudne spotkanie, ciężko grało się z GieKSą?

Paweł Halaba: Bardzo ciężko grało się z GKS-em, ale spodziewaliśmy się trudnego spotkania. Cieszę się, że po czwartym secie, który przegraliśmy dużą różnicą punktów, wróciliśmy z pełną energią na boisko, by wyszarpać zwycięstwo w tie-breaku.

Trudno wskazać jeden element, który zaważył na zwycięstwie z podopiecznymi Dariusza Daszkiewicza?

Ciężko wskazać taki element. Wydaje mi się, że w tym meczu było bardzo dużo obron. W jednym secie nie mogliśmy po prostu dobić się do boiska. Potem role się odwróciły i w kolejnej partii to znów my wszystko broniliśmy, więc moim zdaniem, kluczem do zwycięstwa był system blok-obrona.

Po meczu z Czarnymi Radom, Marcin Janusz powiedział, że cierpliwa gra będzie przynosiła Wam punkty, więc musicie się właśnie uzbroić w cierpliwość. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Na razie rzeczywiście cierpliwość przynosi nam punkty, bo wygrywamy końcówki, z czego bardzo się cieszę. Jestem zadowolony z tego, że w najważniejszych momentach gramy swoją najlepszą siatkówkę.

Co będzie atutem gdańskich lwów w tym sezonie? Czy będzie to waleczność, o której tak wiele mówił Prezes Dariusz Gadomski?

Atmosfera, waleczność i nieodpuszczanie do ostatniej piłki.

Od tego sezonu trenerem Trefla Gdańsk jest legenda polskiej siatkówki, znakomity przyjmujący i kapitan reprezentacji Polski, Michał Winiarski. Jaki jest szkoleniowiec podczas Waszych zajęć?

Świetnie współpracuje się nam z trenerem Winiarskim. Wydaje mi się, że bardzo dobrze czuje zespół i doprowadzi nas do jakiegoś fajnego miejsca w tej lidze.

Biorąc pod uwagę, że trener Winiarski grał na tej samej pozycji co Ty, możesz liczyć na specjalne wskazówki od niego?

Już przed sezonem dostałem wskazówki od trenera. Teraz, jak zjechaliśmy się do Gdańska, to tak samo na każdym treningu dostaję jakieś małe uwagi, które mi pomagają. Dzięki nim czuję się coraz lepiej jako zawodnik.

Kto był Twoim autorytetem na pozycji przyjmującego, jak zaczynałeś grać w siatkówkę?

Winiar (śmiech). Nie, nie, nie będę się tutaj podlizywał. Tak naprawdę to autorytetem był Osmany Juantorena. Zawsze chciałem grać, tak jak on.

Zanim trafiłeś do Trefla Gdańsk spędziłeś dwa lata poza granicami kraju, najpierw występowałeś w Czechach potem w Niemczech. W wywiadach wspominałeś, że wyjazd spowodowany był tym, że nie dostałeś propozycji regularnej gry z PlusLigi, a nie chciałeś siedzieć na ławce, więc dlatego wyjechałeś. Z perspektywy tych sezonów chyba nie możesz żałować tego kroku?

Jasne, że tak. Naprawdę polecam wszystkim taki wyjazd, dużo można się nauczyć. To prawda, że nie miałem propozycji do grania w “szóstce”, a siedzenie na ławce po prostu mnie nie interesuje. Dlatego próbowałem coś zmienić, wyjechałem za granicę i jak widać, to zaprocentowało. Mam nadzieję, że będę dalej się tak rozwijać.

Twój przykład idealnie pokazuje, że młodzi zawodnicy powinni szukać tej regularnej gry i częściej decydować się na tak odważny krok, jakim jest wyjazd za granicę.

Zdecydowanie tak. Polecam wszystkim taki wyjazd. Nie można bać się, trzeba skorzystać z możliwości rozwoju.

Co mógłbyś powiedzieć o kibicach w Czechach i Niemczech? Można porównać ich do najlepszych kibiców na świecie?

Akurat w tych klubach, w których grałem, atmosfera na meczach była fajna. Wiadomo, że tam hale nie są tak wielkie, jak w Polsce i przychodzi dużo mniej ludzi, ale ogólnie było O.K, co nie zmienia faktu, że atmosfera w naszym kraju jest najlepsza. Nie da się tego przebić.

Pół żartem, pół serio – trzy mecze musiałeś poczekać, żeby dostać MVP. Po ostatnim spotkaniu w ERGO ARENIE Marcin Janusz żartował, że musi Ciebie wypromować, żebyś mógł odebrać upragnioną statuetkę. W meczu z Katowicami to się udało. Jak czułeś się na boisku?

Wiedziałem, że dostanę to wyróżnienie. W tej drużynie bardzo dobrze czuję się na boisku, super się rozumiemy, gramy z uśmiechem na twarzy. Każdy musi się nas obawiać.

Jaki jest Twój największy atut?

Myślę, że serwis.

A jeśli chodzi o zachowanie na boisku?

Ekspresyjność.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

rozmawiała Emilia Kotarska
fot. Kinga Grzonkowska/s-w-o.pl