Reprezentacja Polski była zdecydowanym faworytem drugiego spotkania 1/8 finału Mistrzostw Świata, rozgrywanego w hali Arena Gliwice. Podopieczni Nikoli Grbicia, zgodnie z planem, pokonali w trzech setach Tunezję i zameldowali się w ćwierćfinale, w którym zagrają z USA. O przebiegu pojedynku w Gliwicach i zbliżającym się meczu ze Stanami Zjednoczonymi rozmawialiśmy z Mateuszem Bieńkiem.Tunezja to nie jest rywal z górnej półki, ale w takim meczu nie można sobie pozwolić na najmniejsze potknięcie. Zagraliście perfekcyjne spotkanie?
Mateusz Bieniek: Zdecydowanie naszym planem była wygrana 3:0. Udało się zrealizować to założenie w 100%. Wiedzieliśmy, że rywale zrobią wszystko, żeby wygrać. Wydaje mi się, że dla nich to był taki finał Mistrzostw Świata. Walczyli na boisku, starali się, ale my byliśmy dzisiaj zdecydowanie lepszym zespołem. Udowodniliśmy to swoją postawą na parkiecie.
Do następnego meczu macie po raz kolejny cztery dni wolnego. Wystarczy na odpowiednie przygotowanie się do ćwierćfinału ze Stanami Zjednoczonymi czy to jednak za długa przerwa?
Mamy wystarczająco dużo czasu do tego meczu. Rzeczywiście, przerwy pomiędzy kolejnymi spotkaniami są bardzo długie, ale taki jest terminarz. Nie mamy na to wpływu. Przeznaczymy ten czas na spokojną siłownię i trening w hali.
Pół żartem, pół serio – można powiedzieć, że staliście się fanami USA?
Na to wychodzi (śmiech). Na pewno szykujemy się na bardzo ciężki bój ze Stanami Zjednoczonymi, ale wierzymy w siebie. W czwartek spotkają się naprawdę dwie silne reprezentacje.
Reprezentacja USA była o krok od odpadnięcia z turnieju. To dla Was przestroga?
Siłą rzeczy docierały do nas wydarzenia z meczu Turcja-USA. Wiedzieliśmy, że Stany Zjednoczone miały w tym meczu swoje problemy. My natomiast wiedzieliśmy, że nie zlekceważymy przeciwnika, a wyjdziemy w pełni skoncentrowani, żeby wykonać swoje zadanie.
z Gliwic Emilia Kotarska