Reprezentacja Polski w trzech setach wygrała z Tunezją w 1/8 finału Mistrzostw Świata. O przebiegu tego spotkania i zbliżającym się ćwierćfinałowym starciu z drużyną USA rozmawialiśmy z Marcinem Januszem, rozgrywającym Biało-czerwonych.Mecz z Tunezją skończył się w trzech setach. Plan został wykonany w 100%?

Marcin Janusz: Tak, zadanie zostało wykonane. Mieliśmy kontrolę przez większość spotkania, z jednym momentem dekoncentracji w trzecim secie. Na szczęście szybko z niego wyszliśmy. Myślami jesteśmy już przy ćwierćfinale. To na pewno będzie ciekawy mecz.

Jak oceniasz halę w Gliwicach? Mówi się, że zmiana obiektu ma największe znaczenie dla rozgrywającego. Jak Ty to odczuwasz?

Oczywiście, jest trochę inaczej. Mieliśmy tutaj jednak kilka treningów, więc to na pewno nam pomogło. Warunki są identyczne dla wszystkich, każda drużyna zmienia halę. Musimy się szybko przystosowywać do nowej sytuacji.  Myślę, że dzisiaj wyglądało to naprawdę dobrze. Oby tak już zostało. Atmosfera jest świetna, niesie nas do zwycięstw.

Po raz kolejny stoczysz pojedynek z doskonałym rozgrywającym, jakim jest Micah Christenson. Jak upatrujesz się na to starcie? Traktujesz to jako kolejne wyzwanie?

Oczywiście, gra przeciwko takiej drużynie, jak Stany Zjednoczone, gdzie rozgrywającym jest Micah, to duże wyzwanie. Po to jednak trenuje się latami, żeby później wychodzić na parkiet i grać przeciwko takim siatkarzom. Podczas tego turnieju pokazaliśmy już, że jesteśmy w stanie prezentować się na najwyższym poziomie. Amerykanie dzisiaj mieli lekkie problemy, ale na to co nie ma co patrzeć, bo to wciąż klasowy zespół, mający w swoich szeregach znakomitych zawodników, więc to będzie na pewno bardzo ciekawe spotkanie. Mam nadzieję, że wyjdziemy z niego zwycięsko.

Gdy dowiedziałeś, że Micah nie zagra w meczu grupowym, czułeś ulgę czy zawód?

Nasz trener uczulił nas, żebyśmy pamiętali o tym, że USA to świetny zespół. Joshua Tuaniga potrafi grać również na bardzo wysokim poziomie. Nie powinno się skupiać nad personalnymi problemami rywali, bo oni wyjdą na boisko i szybko się wtedy z nami rozprawią. Dlatego też nie zaprzątałem sobie tym głowy. Wyszedłem na boisko i wraz z pozostałymi zawodnikami wykonałem swoje zadanie.

Podpatrywałeś kiedykolwiek Micah w ten sposób, by się na nim wzorować?

Micah to jeden z najlepszych rozgrywających na świecie, a pozycja rozgrywającego to jedna z najbardziej specyficznych ról. Uważam, że każdy rozgrywający powinien mieć swój własny styl. Topowi rozgrywający lubią inne zagrania, potrafią zagrać indywidualne akcje. Szanuję Micah’a za sposób gry, bo jest jednym z najlepszych zawodników na tej pozycji. Jednak nigdy specjalnie się na nim nie wzorowałem.

Do kolejnego meczu po raz kolejny macie sporo czasu wolnego. To pomaga czy raczej przeszkadza podczas takiego turnieju?

Gdy gramy często, to dużo mówi się o tym, że gramy za często i nie ma kiedy odpocząć. Teraz, kiedy mamy więcej wolnego, to z kolei mówi się o tym, że przerwy są za długie. Przez ostatnie cztery dni zdążyliśmy się zregenerować, inne drużyny mają jeszcze dłuższe przerwy, więc różnie to może wpływać na formę. My jesteśmy od grania, nie skupiamy się na harmonogramie. Dopiero po turnieju będziemy mogli usiąść i na spokojnie porozmawiać o terminarzu, czy to było dobre czy też nie. W tym wolnym czasie będziemy przygotowywać się taktycznie do ćwierćfinałowego spotkania. Dokładnie przeanalizujemy grę Amerykanów, sprawdzimy, co lubią robić na boisku i w czym czują się najlepiej. Czeka nas kilka treningów, nie chcemy myśleć o tym, jak wygląda harmonogram, ponieważ to nie zależy od nas. Chcemy skupić się na naszej grze.

Mecz z Tunezją to spotkanie z kategorii „zagrać i zapomnieć”?

Myślę, że na tym turnieju każdy mecz jest tym, który będziemy pamiętać bardzo długo. Musieliśmy maksymalnie skoncentrować się na spotkaniu z Tunezją, żeby uniknąć przykrej niespodzianki. Dzisiaj świetnie to pokazała Turcja. Nie wiem dokładnie, co stało się podczas meczu, ale to uczuliło nas, żeby być uważnym w każdym pojedynku. Wiemy, że byliśmy zdecydowanym faworytem, ale wszystko musieliśmy udowodnić na boisku.

Reprezentacja Turcji pokazała, że Amerykanie są bardzo wrażliwi na przyjęcie zagrywki. Czy to będzie klucz do sukcesu w zbliżającym się meczu?

W meczach na najwyższym poziomie zagrywka zawsze odgrywa dużą rolę, czasami wręcz kluczową. Bez dobrego serwisu z takim zespołem jak USA, nie da się wygrać. Można spodziewać się więc bardzo dużego ryzyka z obu stron. Amerykanie są świetni, kiedy przyjmą sobie piłkę, wtedy są prawie nie do zatrzymania. Dodatkowo bardzo cierpliwie grają na wysokich piłkach, ale my również mamy wszystkie atuty, żeby z nimi wygrać.

Czy ten wygrany mecz w grupie ma w tym momencie jakiekolwiek znaczenie? Daje przewagę psychologiczną?

Ten mecz nie ma już żadnego znaczenia. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy w stanie bić się z najlepszymi i wygrywać ważne spotkania. Amerykanie na pewno będą chcieli się zrewanżować. My natomiast będziemy chcieli utrzymać dobrą passę.

Często mówi się, że zagrywka jest odzwierciedleniem aktualnej formy zespołów. Po dzisiejszym meczu można powiedzieć, że znajdujecie się w dobrej formie, biorąc pod uwagę dyspozycję w polu serwisowym?

Nie do końca zgadzam się z tą opinią. Oczywiście, gra się zdecydowanie lepiej, kiedy zagrywka jest dobra, bo wszystkie elementy później się zazębiają, więc pod tym względem serwis rzeczywiście pokazuje formę. Dzisiaj zagraliśmy dobre spotkanie w tym elemencie. Dało się odczuć, że w ważnych momentach, potrafiliśmy odrzucić rywali od siatki. Dla nas ważne jest to, że w kolejnym meczu nie schodzimy poniżej jakiegoś poziomu w zagrywce. To jest nasz duży atut, który będzie nam potrzebny w ćwierćfinale.

z Gliwic Emilia Kotarska/fot. FIVB