Reprezentacja Polski, we wtorkowy wieczór, pokonała w czterech setach drużynę Stanów Zjednoczonych i z kompletem zwycięstw zajęła pierwsze miejsce w grupie C tegorocznych Mistrzostw Świata. O przebiegu tego spotkania, wcześniejszych spekulacjach i niesamowitej atmosferze na trybunach rozmawialiśmy z Marcinem Januszem, rozgrywającym Biało-czerwonych.Wygraliście wszystkie spotkania w grupie C tegorocznych Mistrzostw Świata. To wymarzony początek turnieju?

Marcin Janusz: Pokazujemy, że przyjechaliśmy tutaj w bardzo wysokiej formie. Prezentujemy naprawdę dobrą siatkówkę. Teraz najważniejszym zadaniem jest utrzymanie tej dyspozycji w najważniejszej fazie turnieju. Mamy nadzieję, że utrzymamy ten poziom albo wzniesiemy się jeszcze wyżej.

Przed nami mecze 1/8 turnieju, od teraz każdy mecz jest meczem o życie. Czujecie jeszcze większą presję związaną z tym, że jedna porażka może przekreślić wszystkie marzenia?

Presja była nawet podczas meczów grupowych, więc to jest coś z czym musimy żyć i sobie radzić każdego dnia. Oczywiście, teraz już nie będzie miejsca na najmniejsze potknięcia. Wierzę w to, że mamy tyle jakości, żeby przechodzić te kolejne kroczki.

Macie wymarzonego rywala w 1/8 Mistrzostw Świata?

Przed meczem ze Stanami Zjednoczonymi mówiło się dużo na temat naszych potencjalnych rywali. Pokazaliśmy dzisiaj, że nie kalkulujemy i wychodzimy na każdy mecz w pełni zmotywowani. Chcemy wygrywać wszystkie spotkania. Być może dzisiejsza wygrana sprawi, że czekać nas będzie trudniejsza droga, ale jesteśmy gotowi, żeby grać o najwyższe cele, więc nie chcemy myśleć o wyborze rywala.

Po raz kolejny kibice swoim dopingiem ponieśli Was do zwycięstwa. Czujecie to wsparcie cały czas, będąc na boisku?

Dla mnie to wciąż jest coś nowego, coś co przeżywam pierwszy raz. To, co dzieje się jest niesamowite, nie da się tego opisać. Ten doping nas niesie i pomaga nam w trudnych chwilach. Oby tak było do końca turnieju. Dziękujemy kibicom za to, co robią, to jest naprawdę wspaniałe.

Wczoraj pojawiły się informacje o tym, że nie zagra Micah Christenson. To zmieniło Wasze przygotowania do dzisiejszego meczu?

Jeśli zmiana jest na tak ważnej pozycji, jaką jest rozegranie, to cały system gry tak naprawdę się zmienia. Josua Tuaniga też był rozpisany przez nasz sztab. Trzeba pamiętać o tym, że to również świetny rozgrywający, który pokazał czy to w naszej lidze, czy też Lidze Narodów swoją przydatność do drużyny. Potrafi zagrać bardzo dobrze. Poza tym Stany Zjednoczone na każdej pozycji mają klasowych zawodników, więc za wiele w podejściu do naszego meczu to nie zmieniło, taktycznie oczywiście trochę tak.

Cztery dni wolnego podczas tego turnieju to dobrze czy źle? Do tej pory utrzymywaliście rytm meczowy, teraz trochę z niego wypadniecie.

Nie chciałbym się nad tym zastanawiać, bo jak gramy co dwa dni, to mówi się z kolei dużo o zmęczeniu. Teraz dostaniemy dzień wolnego, więc będzie czas, żeby odetchnąć od tego wszystkiego, co się tutaj dzieje. Skupimy się na tym, żeby grać w siatkówkę. Zrobimy wszystko, żeby tutaj wrócić.

W dzisiejszym meczu pokazaliście po raz kolejny, że pomimo seryjnych strat punktowych, nie spuszczacie głów i potraficie się odbudować. Takie obrazki widzieliśmy już podczas XIX Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. To dobry prognostyk przed tym kolejnym ważnym meczem?

Grając z taką drużyną, jak Stany Zjednoczone, trzeba być gotowym na to, że wyjdą i zaryzykują kilka razy na zagrywce. Zagrają jakąś niesamowitą obronę i kontrę. Ważne, że wyciągnęliśmy wnioski po tym pierwszym secie, kiedy trochę nam zabrakło cierpliwości i może też koncentracji. Trzeba jednak pamiętać o tym, z kim graliśmy. Amerykanie pokazali na tym turnieju, że potrafią wychodzić z opresji w trudnych momentach w końcówce. W meczu z Bułgarią mieli właśnie takie momenty. Nas cieszy po prostu to, że wróciliśmy głowami w tym drugim secie i jeśli zdobywaliśmy przewagę, to już jej nie traciliśmy.

Kibice na „szóstkę”, siatkarze na „szóstkę”. Przed turniejem dużo mówiło się, że prawdziwym sprawdzianem będzie właśnie ten mecz ze Stanami Zjednoczonymi. Czujecie, że jesteście już na właściwym poziomie, takim, jaki chcieliście osiągnąć?

Myślę, że już podczas XIX Memoriału Huberta Jerzego Wagnera widać było już, że nasza forma rośnie. W tych trzech meczach zaprezentowaliśmy się z naprawdę dobrej strony, nie ma się chyba do czego przyczepić. Teraz jednak już o tym wszystkim trzeba zapomnieć. Jeden, nawet najmniejszy błąd, powoduje, że odpada się z turnieju, więc musimy wyrzucić z głowy to, co się dzieje. Niesieni dobrą grą, podejdziemy optymistycznie do tych meczów, ale gdzieś musimy o tym zapomnieć, żeby się nie ekscytować. Najważniejsze dopiero przed nami.

Jaki jest Wasz sposób, żeby zapomnieć o tym, co już było, a skupić się na tym, co przed nami? Co robicie w wolnym czasie, żeby chociaż trochę „wyłączyć głowy i myślenie”?

Oczywiście, każdy indywidualnie podchodzi do tego i ma swoje określone zajęcia. Na pewno staramy się trochę odciąć od tego, co się dzieje na tym turnieju, bo takie zalecenia dostaliśmy od Nikoli. Ja się tego trzymam i czuję się bardzo dobrze. Nie da się ukryć, że dużo dzieje się wokół nas. W Internecie można przeczytać zarówno te dobre i jak złe rzeczy. Tak naprawdę chyba nie ma nawet sensu, żebyśmy zajmowali się tym, co działo się przed naszym meczem ze Stanami Zjednoczonymi. Kalkulacje, kto wygra, kto przegra – my po postu wychodzimy i gramy to, co najlepiej potrafimy. To jest nasza praca, więc chcemy ją wykonywać na najwyższym poziomie.

Wygrywając mecz ze Stanami Zjednoczonymi, właśnie pokazaliście, że nie bierzecie pod uwagę żadnych kalkulacji. Chociaż jeszcze przed turniejem mówiło się o tym, że ten mecz najlepiej będzie przegrać. Wy jednak zachowaliście się fair-play.

Najlepiej będzie jeśli wygramy wszystko. Chcę skupić się na tym, co przed nami. Nie chcę wybiegać myślami gdzieś w inne rejony. Skupmy się na naszej grze i najbliższym meczu.

z Katowic Emilia Kotarska