Reprezentacja USA w niedzielę, po dość zaskakującym przebiegu meczu, pokonała w tie-breaku, dobrze grającą, Turcję w 1/8 finału Mistrzostw Świata. O atutach rywali i zbliżającym się ćwierćfinale z naszą drużyną opowiedział w wywiadzie John Speraw, trener Stanów Zjednoczonych.

Reprezentacja USA rozpoczęła spotkanie z Turcją z wysokiego „c”, pewnie pokonując rywali w stosunku 25:21 i 25:17. Gdy wydawało się, że trzeci set będzie kropką nad „i”, podopieczni Nedima Ozbeya ruszyli do odrabiania strat. Odrzucili Amerykanów od siatki, wygrali dwie kolejne partie i tym samym doprowadzili do tie-breaka, którego ostatecznie, ku rozczarowaniu kibiców zgromadzonych w Arenie Gliwice, przegrali. – To było stresujące dla wszystkich. To nie jest nic niezwykłego dla fazy play-off, że zespół który nie ma nic do stracenia, bo nie jest faworytem, gra pewnie. Turcy nie grali tak na początku, jedna dobra seria w polu zagrywki w trzecim secie dała im nowe życie i zaczęli grać rewelacyjnie, a my mieliśmy problemy ze skończeniem akcji po przyjęciu. – mówił po meczu John Speraw, szkoleniowiec drużyny USA.

Stare siatkarskie przysłowie mówi o tym, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Jednak tym razem to porzekadło nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości. Amerykanie zdołali wydrzeć zwycięstwo Turkom, którym naprawdę zabrakło niewiele do awansu do ćwierćfinału. – Mogę jedynie pogratulować chłopakom, bo w piątym secie energia była po stronie rywali, a pomimo tego udało nam się odwrócić tego tie-breaka i to coś niesamowitego. – tłumaczył trener Stanów Zjednoczonych. Odnosząc się do mocnej zagrywki rywali i problemów z przyjęciem zaznaczył, że konieczna jest szczegółowa analiza tego spotkania. – Musimy naprawdę sprawdzić co nie funkcjonuje w naszym przyjęciu. Nie jestem do końca pewien dlaczego tak się dzieje, ale to pierwszy krok do tego, żeby skończyć naszą akcję po przyjęciu. 

Amerykanie starali się powstrzymać Adisa Lagumdziję. Jednak plan się nie powiódł, bo zawodnik zanotował na swoim koncie aż 31 punktów, był po prostu nie do powstrzymania. – Muszę wrócić do tego meczu, popatrzeć w statystyki. – mówi Speraw. Po czym dodaje swoje przemyślenia dotyczące wprowadzenia na boisko Garretta Muagututia. – Myślałem o tej zmianie i z nią czekałem, prawdopodobnie trochę zbyt długo. Muszę się nad tym pochylić. Garrett daje rewelacyjne zmiany, zdarzało się, że na boisku pojawiał się wcześniej i chyba będę musiał dawać mu szansę wcześniej. 

Jednego można być pewnym, w czwartek na kibiców, zgromadzonych zarówno w hali Arena Gliwice jak i przed telewizorami, czeka zacięte spotkanie. Mecz, który jednej drużynie da nowe życie, a drugiej zamknie drogę do strefy medalowej. – Znamy się doskonale, mamy wiele materiałów do analizy, jeśli chodzi o nasze spotkania, więc teraz musimy po prostu zagrać naprzeciwko siebie. Mamy trzy dni i niewiele można jeszcze przeanalizować. – kończy swoją wypowiedź Speraw.

z Gliwic Emilia Kotarska/fot. FIVB