Podczas meczu reprezentacji Polski z Meksykiem, Nikola Grbić, pozwolił zagrać wszystkim swoim zawodnikom. O przebiegu tego spotkania i zbliżającym się pojedynku ze Stanami Zjednoczonymi, rozmawialiśmy z Grzegorzem Łomaczem.Pokonaliście reprezentację Bułgarii i Meksyku podczas tegorocznych Mistrzostw Świata w ramach fazy grupowej. Wydaje się, że to co najłatwiejsze już za Wami. Teraz będzie zdecydowanie trudniej?

Grzegorz Łomacz: Zgadza się. Rozegraliśmy do tej pory dwa spotkania, które wygraliśmy po 3:0. Taki był plan. Cieszymy się, że mamy zapewniony awans. Teraz będziemy iść krok po kroku do samego finału. Cały czas trenujemy i jesteśmy skupieni na naszej pracy.

We wtorek można spodziewać się jeszcze lepszej atmosfery niż podczas dwóch ostatnich spotkań. Z tyłu głowy pojawiały się już wcześniej myśli związane z meczem ze Stanami Zjednoczonymi?

W zasadzie to dopiero teraz zaczynamy dużo mówić o meczu z USA. Do tej pory skupialiśmy się na małych krokach, najpierw analizowaliśmy Bułgarię, teraz Meksyk. Od jutra w naszych głowach będą tylko Stany Zjednoczone.

Trudno jest zmotywować się do takiego meczu, w którym jesteście zdecydowanym faworytem, a rywal nie jest z górnej półki?

Myślę, że może podczas turnieju towarzyskiego, mógłby być z tym problem, bo ciężko byłoby wydobyć z siebie odpowiednie pokłady adrenaliny, ale nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego mogło się zdarzyć na Mistrzostwach Świata, gdzie stawka turnieju jest ogromna.

Pół żartem pół serio – w  drugim secie już praktycznie wszyscy nowi zawodnicy byli na parkiecie, a Ty wciąż czekałeś na swoją kolej, przebierałeś już nogami, żeby wskoczyć na boisko?

Nie, nie przebierałem nogami (śmiech). Cierpliwie czekałem na swoją szansę i w końcu ją dostałem. Każdy z nas chce poczuć jak najwięcej tego boiska i jak najwięcej pomóc drużynie. Dzisiaj była ku temu idealna okazja.

z Katowic Emilia Kotarska