Reprezentacja Polski ma szansę po raz drugi obronić tytuł Mistrza Świata. Po zwycięstwie w półfinałowym boju nad Brazylią, Biało-czerwoni są dosłownie o krok od spełnienia marzeń. O dramatycznym przebiegu spotkania z Canarinhos i wspaniałych kibicach rozmawialiśmy z Grzegorzem Łomaczem, rozgrywającym naszej kadry.Najważniejsza wiadomość dnia jest taka, że wygraliście półfinał z Brazylią, jednak po raz kolejny zafundowaliście nam niezły dreszczowiec.

Grzegorz Łomacz: Ciężko na gorąco to wszystko opisać. To był bardzo dziwny mecz, wydaje mi się, że obie drużyny długo szukały swojego rytmu i zdarzały się różne dziwne akcje. Dopiero w drugiej połowie tego spotkania były one już o wiele bardziej zacięte, było sporo walki na maksa. Cieszymy się, że w tie-breaku nam wyszło, choć nawet oglądając te akcje, byliśmy mocno spoceni.

Nie poddawaliście się do końca, nawet w tych przegranych partiach. To jest mocny punkt Waszego teamu?

Nawet w tym pierwszym secie, kiedy po ostatniej akcji i wideo weryfikacji, uciekła nam cała partia, dalej dawaliśmy z siebie wszystko. Ta drużyna już się tym charakteryzuje, że bez względu na sytuację daje z siebie wszystko, gra swoje i cały czas wierzy w zwycięstwo. Zagraliśmy do samego końca na swoim poziomie.

Spodek po raz kolejny odleciał?

Za każdym razem, kiedy podczas Mistrzostw Świata wchodzimy do Spodka, kibice naprawdę robią wrażenie. Chyba wszyscy ulegają tym emocjom, zarówno my, jak i drużyny przeciwne. Trudno to wyłączyć przy takiej atmosferze na trybunach, ale czujemy wsparcie od kibiców.

W tie-breaku kilkukrotnie traciliście przewagę i odrabialiście straty. Było nerwowo?

To jest walka na noże. Na boisku każdy koncentruje się na tym, co trzeba zrobić w danej akcji i ten wynik schodzi na drugi plan. Cieszymy się, że w tych kluczowych akcjach Kamil Semeniuk tak świetnie zagrywał, że udało nam się zakończyć tę partię i cały mecz na naszą korzyść.

z Katowic Emilia Kotarska