Reprezentacja Polski, której kapitanem jest Bartosz Kurek, pokonała wczoraj w czterech setach drużynę Stanów Zjednoczonych w ostatnim meczu fazy grupowej Mistrzostw Świata. O przebiegu tego pojedynku, formie Biało-czerwonych i najlepszym prezencie urodzinowym opowiedział atakujący Biało-czerwonych, który w poniedziałek obchodził 34-te urodziny.W dzisiejszym meczu ze Stanami Zjednoczonymi mieliście swoje problemy. Jak udało się przezwyciężyć chwile słabości w pierwszym secie?

Bartosz Kurek: Jestem zadowolony z tego, że potrafiliśmy znaleźć rozwiązania na nasze problemy w trakcie meczu. Nie czekaliśmy aż to spotkanie się skończy. Nie spuszczaliśmy głów, znaleźliśmy te elementy, w których dzisiaj byliśmy lepsi od Amerykanów i to wykorzystaliśmy. Najważniejsze jest to, że pomimo trudności w pierwszym secie, potrafiliśmy w nim po prostu być. Gdybyśmy rozegrali trochę lepiej końcówkę i gdyby zawodnik amerykański nie trafił w linię przy zagrywce, to kto wie, może i z tego seta wyszlibyśmy zwycięsko. Nie chcę jednak za bardzo w tym momencie dyskutować o technice i pewnych szczegółach, które poprawiliśmy. Fajnie, że potrafiliśmy zrzucić z siebie ciężar popełnionych wcześniej błędów i z czystą głową podejść do kolejnych setów i akcji.

Przed meczem z USA mówiłeś, że chcecie zobaczyć, w jakim miejscu jesteście. Jak określiłbyś Waszą pozycję po zwycięstwie ze Stanami Zjednoczonymi?

Myślę, że to dobre miejsce. jestem zadowolony z naszej dyspozycji oraz z tego, jak trenujemy, bo to też jest bardzo ważne na takim turnieju, zwłaszcza kiedy czeka nas kilka dni przerwy. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że samą formą nie wygramy meczów, musimy wyjść na boisko i zostawić serducho. Jestem pewny, że ta ekipa to zrobi. Od kolejnej rundy będziemy udowadniać, czy jesteśmy gotowi na ten turniej czyt też nie. Myślę, że wszyscy wykonaliśmy fantastycznie swoją robotę, bo kiedy Amerykanie mają piłkę przy siatce, to naprawdę ciężko się z nimi gra. W kolejnym meczu wyjdziemy i zaczniemy znów od stanu 0:0. Trzeba będzie odłożyć wszystkie problemy i wspomnienia, a także rozegrane mecze i zagrać ten jeden najważniejszy od początku do końca bardzo dobrze.

W pewnym sensie we wtorek dostałeś od swoich kolegów prezent urodzinowy. To była największa impreza urodzinowa w Twoim życiu?

Nie skłamię, jeżeli powiem, że obchodzenie urodzin w takim miejscu, wśród takiej publiczności, to niesamowite przeżycie. Jestem życiowym szczęściarzem, że mogłem spędzić moje urodziny właśnie tutaj, w takiej atmosferze. Do tej pory urodziny przeżywałem albo na zgrupowaniach z chłopakami, albo w domu z najbliższą rodziną. To chyba była moja największa impreza urodzinowa.

Kamilowi Semeniukowi nadaliście pseudonim „maszyna”. Jaką nazwę wymyśliliście w stosunku do Tomka Fornala? „Joker” czy może „finisher”, bo skończył każdego wygranego seta?

„Forni” niech zostanie po prostu „Fornim”. Tomek daje jakość od początku tego sezonu kadrowego, a na tym turnieju potrzeba każdego z czternastki. Dzisiaj Łukasz Kaczmarek grał praktycznie każdą końcówkę setów, robił przejścia z Grzesiem Łomaczem i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiązywali wszystkie problemy. Każdy, kto daje jakość, przyda się nam na boisku.

z Katowic Emilia Kotarska