Reprezentacja Polski pewnie pokonała drużynę Tunezji w meczu 1/8 finału Mistrzostw Świata. O przebiegu tego pojedynku i zbliżającym się ćwierćfinale ze Stanami Zjednoczonymi rozmawialiśmy z Bartoszem Kurkiem, atakującym Biało-czerwonych.Mecz z Tunezją nie rozpoczął się dla Ciebie najlepiej, jednak z biegiem czasu wszystko zaczęło się układać. Z czego to wynikało?
Bartosz Kurek: Nie jestem w stanie tego wyjaśnić. Generalnie nie ma co ukrywać, że nie zagrałem dzisiaj jakiegoś wybitnego spotkania. Myślę, że było to mocno przeciętne spotkanie w moim wykonaniu, ale – jako drużyna – osiągnęliśmy jednak to, co chcieliśmy. Chciałbym, żebyśmy osiągali takie wyniki, nawet jeżeli miałbym grać przeciętnie.
Siatkarze z Tunezji zaskoczyli Was w jakimś elemencie?
Nie było w ich grze jakiegoś zaskoczenia, a raczej dobra jakość wykonania akcji. Potrafili fragmentami naprawdę fajnie zorganizować swoją grę. Na szczęście, tylko fragmentami, ale to my kontrolowaliśmy spotkanie od początku do końca.
Śledziliście, co działo się w meczu USA-Turcja, który rozgrywał się w Gliwicach?
Nie. Starałem się nie oglądać tego spotkania, ani nie śledzić w ogóle tego, co się działo w tym wcześniejszym meczu. My mieliśmy swoje zadanie do wykonania, skupiłem się tylko na tym.
Męczarnie USA z Turcją to przestroga przed ćwierćfinałem?
Muszę przyznać, że na pewno nie zlekceważymy Amerykanów przed czwartkowym ćwierćfinałem. Musimy przygotować się na bardzo ciężkie spotkanie.
Jesteście w połowie turnieju. Towarzyszy Wam coraz większa mobilizacja i radość gry?
Nie wiem, nie chciałbym teraz podsumowywać tego turnieju, czy nawet jego części. Jest to inny turniej, rozgrywany w innym rytmie, to na pewno. Jednak na podsumowanie przyjdzie czas po turnieju. Mam nadzieję, że skończymy grać i z naszym ostatnim meczem zakończy się również ten turniej.
Zmiana hali z katowickiego Spodka na Arena Gliwice ma jakiekolwiek znaczenie?
Oczywiście, ponieważ do każdej hali trzeba się przyzwyczaić. Jednak zarówno Spodek, jak i Arena Gliwice są wyśmienitymi halami do grania. Nie mamy więc na co narzekać.
z Gliwic Emilia Kotarska