Biało-czerwoni bez straty seta pokonali w katowickim Spodku drużynę Bułgarii w pierwszym meczu tegorocznych Mistrzostw Świata. Jednym z najlepiej punktujących zawodników w kadrze Polski był Bartosz Kurek, który zdobył 4 asy i 2 bloki. Kapitan reprezentacji Polski w wywiadzie opowiedział o przebiegu tego spotkania. 

Łatwe 3:0 na otwarcie mundialu, czyli wszystko zgodnie z planem?

Bartosz Kurek: Nie było łatwo, lekko i przyjemnie. Oczywiście, patrząc na wynik, to jest fajnie. Jednak ten mecz nas dużo kosztował, przede wszystkim emocjonalnie, ale też ten czas przygotowań był trudny. Czas, kiedy trenujesz, dajesz swoją energię i przygotowujesz się do tego spotkania, a przygotowaliśmy się bardzo dobrze do tego pojedynku.

Od początku weszliście bardzo mocno w mecz, deklasując rywali. Lepszego początku nie można było sobie wymarzyć?

Zdecydowanie. Widać było od początku, że jesteśmy bardzo mocno skoncentrowani. Te emocje jednak mogą pójść zawsze w dwie strony – albo tak jak my to zrobiliśmy, wygraliśmy szybko, albo może też taki mecz nie iść po naszej myśli i odbijać się długo czkawką. Początek meczu, to dla nas wymarzony set i później naprawdę dobrze graliśmy.

Myślicie o tych mistrzostwach długofalowo, czy jednak każdy punkt, set, mecz, to osobna historia?

Każde spotkanie to osobna historia i tak trzeba o tym myśleć. Na poprzednich mistrzostwach przydarzały nam się na przykład porażki i to seryjnie, a i tak potrafiliśmy wyjść z całego turnieju zwycięsko. Także naprawdę podczas tak długiego turnieju może wiele rzeczy się wydarzyć i musimy być na to przygotowani. Nie ma co wybiegać za daleko w przyszłość.

Na ile procent ocenisz swoją dzisiejszą grę, swoją formę tu i teraz?

Sto! Dałem z siebie wszystko, co na dziś mogłem dać i wygraliśmy spotkanie. Jestem zadowolony ze swojego występu.

Trener Nikola Grbić musiał w jakimś momencie przypomnieć Wam o taktyce i “poprawić” grę?

Tak. Myślę, że niepotrzebnie w drugim secie się rozluźniliśmy przy niezbyt trudnej zagrywce rywali. Nie potrafiliśmy wtedy skończyć swojego ataku.

z Katowic Emilia Kotarska/fot. FIVB