Reprezentacja Polski, po niezwykle dramatycznym tie-breaku, pokonała drużynę Canarinhos w walce o finał Mistrzostw Świata. O przebiegu tego spotkania, emocjach towarzyszących pojedynkom z USA i Brazylią opowiedział Bartosz Kurek, kapitan Biało-czerwonych.Półfinał z Brazylią był bardzo wymagającym meczem. Czy były chwile zwątpienia w trakcie spotkania?

Bartosz Kurek: Nie mieliśmy momentu zwątpienia. Nawet, kiedy byli z przodu, a w takich momentach bardzo łatwo o to, żeby spuścić głowę, poddać się i nie walczyć. My to robiliśmy do samego końca. Jestem dumny z tych chłopaków, bo wykonali kawał potężnej roboty, by tak prezentować się na boisku.

Wymusiliście kilka błędów na Lealu przez chowanie rąk w bloku. Taka była Wasza taktyka?

Tak trzeba grać z wielkimi zawodnikami, bo mają wszystko w ataku i potrafią wykorzystać każdą niedokładność. Po coś przygotowujemy się do tych meczów, robimy odprawy techniczne, by wiedzieć, co robią w kluczowych momentach.

Kibice w tie-breaku ponownie dodali Wam energii?

W meczu z Amerykanami kibice też zrobili robotę, ale tu w tie-breaku weszli na jeszcze wyższy poziom. Mam nadzieję, że w niedzielę również damy im jakieś powody do radości.

Mecz z Brazylią zagraliście zespołowo, każda strefa funkcjonowała jak należy?

Nie było potrzeby nikogo wyróżniać. Widać było, że wszystkie tłoki dobrze chodzą, razem pracujemy nad tym na boisku. Jest praca zespołowa.

Zacięte dwa tie-breaki – z USA i Brazylią pochłonęły sporo sił. Wystarczy sił na finał Mistrzostw Świata?

Wystarczy sił! Teraz jesteśmy na takiej fali, że moglibyśmy grać przez miesiąc „pięciosetówki”. Jesteśmy dobrze przygotowani i widać, że wytrzymujemy to zarówno i fizycznie, jak i mentalnie.

z Katowic Emilia Kotarska/fot. FIVB