Reprezentacja Polski meczem z Argentyną rozpoczęła zmagania w drugiej fazie Mistrzostw Świata rozgrywanych we Włoszech i Bułgarii. Niestety, mecz w naszym wykonaniu był koszmarem, o którym na pewno wszyscy chcą szybko zapomnieć. 

Polacy z wysokiego „C” rozpoczęli piątkowe spotkanie z drużyną Albicelestes. Już na samym początku pierwszego seta Biał0-czerwoni osiągnęli trzypunktową przewagę po ataku Kurka z piłki przechodzącej. Przy stanie 5:1 o czas poprosił Julio Velasco, ale jego podopieczni nie potrafili znaleźć recepty na dobrze grających rywali. Na pierwszej przerwie technicznej na tablicy widniał wynik 8:3. Polacy znakomicie prezentowali się w polu serwisowym, dzięki czemu ułatwili sobie grę blokiem i tym elementem raz po raz zdobywali punkty. Naszą słabą stroną była jednak skuteczność w wyprowadzaniu pierwszego ataku, dlatego też gdy Argentyńczycy odrobili trzy punkty, Vital Heynen poprosił o chwilę rozmowy z zawodnikami. Przerwa pomogła naszym siatkarzom wrócić na właściwe tory, bo na drugiej przerwie technicznej prowadzili znów różnicą sześciu „oczek”. Do końca tej partii kontrolowali przebieg gry i pewnie wygrali tę odsłonę, zdobywając ostatni punkt efektownym blokiem.

W drugim secie kompletnie posypała się gra naszej reprezentacji. Pewnie wygrana poprzednia partia pozwoliła chyba zawodnikom uwierzyć w to, że Argentyńczycy nie wyjdą z dołka. Niestety, tak się nie stało. Zmiany przeprowadzone przez Velasco zmieniły obraz gry naszych rywali, którzy nabrali pewności siebie i podbijali coraz więcej piłek. Biało-czerwoni natomiast mieli w dalszym ciągu problemy z wyprowadzeniem ataków. Na drugiej przerwie technicznej Argentyna prowadziła różnicą dwóch punktów. Gdy przewaga przeciwników wzrosła do czterech „oczek” o czas poprosił Vital Heynen. Jednak rozmowa z zawodnikami nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, bowiem Polacy grali jak sparaliżowani, a Argentyńczycy wyraźnie nabrali wiatru w żagle. Znakomicie na boisku radził sobie Lopez.

Trzeci set od samego początku nie układał się po naszej myśli. Argentyńczycy szybko uzyskali trzypunktową przewagę. Po naszej stronie widać było dużą niepewność w ataku, brakowało zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar odpowiedzialności. W pewnym momencie po stronie rywali doszło do przykrej sytuacji, w czasie akcji zderzyli się ze sobą Lopez i Gonzalez. Obaj przez dłuższy czas nie podnosili się z parkietu. Na szczęście, kontuzje okazały się nie tak poważne, na jakie początkowo wyglądały. Po wykorzystaniu piłki przechodzącej przez Bieńka na tablicy wyników pojawił się wreszcie remis, ale potem znów zawodnicy Argentyny odskoczyli na dwa punkty. Wtedy o czas poprosił Vital Heynen, widząc niemoc swoich podopiecznych. Po naszej stronie brakowało tak naprawdę każdego elementu, począwszy od zagrywki, skończywszy na atakach. Przy stanie 16:20 drugi czas wziął szkoleniowiec Biało-czerwonych. W końcówce jeszcze nasi reprezentanci rzucili się do odrabiania strat, ale ostatecznie przegrali różnicą dwóch punktów.

Czwarty set był ostatnią deską ratunku dla naszej reprezentacji. Polacy byli pod ścianą, sytuacja zaczynała się komplikować coraz bardziej. Na pierwszej przerwie technicznej Biało-czerwoni przegrywali zaledwie jednym punktem, ale wciąż nasza gra nie wyglądała najlepiej. Na szczęście, w tej partii Argentyńczycy podawali nam rękę, popełniając błędy własne. Walka toczyła się punkt za punkt, ponieważ obie drużyny często nie kończyły swoich ataków. Na drugiej przerwie technicznej na tablicy widniał wynik 15:16 dla rywali. Przy stanie 17:19 o czas poprosił Vital Heynen. Nasza sytuacja wyglądała bardzo źle, ale udało nam się doprowadzić do remisu, 20:20. Wtedy przerwę dla swoich zawodników wziął szkoleniowiec Albicelestes. W końcówce było niezwykle nerwowo! Na zagrywkę wszedł Damian Schulz i wtedy udało nam się odskoczyć na dwa punkty i doprowadzić do remisu w całym meczu!

Jak wszyscy doskonale wiemy, tie-break to prawdziwa loteria. Drużyny równorzędną walką zaczęły ten set, 3:3. Niestety, potem Argentyńczycy odskoczyli na trzy punkty i przy stanie 3:6 o czas poprosił Vital Heynen. W odpowiednim momencie ożywił się na szczęście nasz blok a Poglajen pomylił się w ataku i na tablicy pojawił się remis, 7:7. Przy zmianie stron znów górą byli rywale, 7:8. Przy stanie 9:10 czas wziął Vital Heynen, chcąc wybić z rytmu rywali. Przyniosło to oczekiwany skutek, bo tym razem to my prowadziliśmy dwoma punktami po dwóch kontrowersyjnych decyzjach sędziego związanych z oceną akcji przy wypychaniu piłki. Nowe przepisy zabijają ducha sportu! W końcówce jeszcze Kochanowski zablokował w pojedynkę Argentyńczyków, ale rywale doprowadzili do walki na przewagi w tie-breaku i pokonali naszą reprezentację, co bardzo skomplikowało naszą sytuację w grupie.

Piątek – 21.09.2018 – godz. 19.30

Grupa H (Warna, Bułgaria)

Polska – Argentyna 2:3 (25:16, 19:25, 23;25, 25:23, 14:16)

Składy zespołów:

Polska: Piotr Nowakowski (5), Bartosz Kurek (8), Artur Szalpuk (19), Fabian Drzyzga, Aleksander Śliwka (13), Jakub Kochanowski (10), Paweł Zatorski (l) oraz Damian Schulz (3), Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek (4), Dawid Konarski (11), Bartosz Kwolek (3)

Argentyna: Maximiliano Cavanna, Cristian Poglajen (14), Facundo Conte (5), Agustín Loser, Sebastian Solé (10), Bruno Lima (1), Alexis González (l) oraz Ignacio Fernandez (l), Martin Ramos (2), Tomas Lopez (6), Luciano De Cecco, Pablo Crer (9), José Luis Gonzalez (12), Lisandro Zanotti (9)

 

inf.własna/fivb.org
fot. FIVB