Trefl Gdańsk, dość niespodziewanie, pokonał wczoraj w trzech setach VERVĘ Warszawa Orlen Paliwa. Podopieczni Michała Winiarskiego odrodzili się niemal jak Feniks z popiołów po kompletnie nieudanym meczu z MKS-em Ślepsk Malow Suwałki.

Trzysetowe zwycięstwo nad VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa naznaczone jest dużym znakiem jakości Trefla Gdańsk.

Michał Winiarski: To bardzo cenne zwycięstwo, ponieważ gwarantuje nam pewny udział w fazie play-off. Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że jestem bardzo szczęśliwy z reakcji zespołu po – co by tu nie mówić – brzydkiej porażce z zespołem z Suwałk. Meczem z Warszawą pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która zawsze będzie walczyła do końca. Może zdarzyć się nam słabszy dzień. Wtedy ciężko jest o tym zapomnieć i przespać spokojnie noc. Przeżywamy to wszyscy bardzo mocno. Dlatego cieszę się, że po tamtym spotkaniu przetrenowaliśmy dwa dni i w meczu przeciwko VERVIE zaprezentowaliśmy się z tak dobrej strony.

Ważnym momentem tego spotkania, o ile nawet nie najważniejszym, był drugi set, kiedy mieliście już siedem punktów straty do rywali, ale zdołaliście doprowadzić do wyrównania i w konsekwencji wygrać tę odsłonę?

Na początku tej partii zespół z Warszawy przejął nad nami kontrolę, uciekli na cztery czy pięć punktów, to była trudna dla nas sytuacja. Losy tego seta odwróciły dwie kapitalne zmiany, wejście Kewina Sasaka i Pawła Halaby, którzy tak naprawdę dali nowego ducha drużynie. Kewin posyłał niesamowite zagrywki i miał dużo szczęścia w obronie. Należy podkreślić to, że mecze z takimi przeciwnikami właśnie tak się wygrywa. Czasami jedna przypadkowa piłka może zmienić oblicze zespołu. Tak było też w tym meczu. Po obronie Kewina już wiedziałem, że to jest właśnie nasz dzień. W kolejnej odsłonie utrzymaliśmy koncentrację, nie zadowoliliśmy się jednym punktem, tylko walczyliśmy o pełną pulę. Udowodniliśmy, że robimy postępy jako zespół.

Trzeci set był jednym z najlepszych w tym sezonie w wykonaniu Trefla Gdańsk?

Uważam, że mieliśmy parę tak genialnych setów, jeśli weźmiemy pod uwagę zagrywkę i obronę. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale mogę przyznać, że mecz ze Ślepskiem był najgorszym w naszym wykonaniu. W trzecim secie meczu z VERVĄ znakomicie się ustawialiśmy w obronie, do tego doszła fantastyczna praca wszystkich w drugiej linii. Podbiliśmy masę piłek, sporo kontratakowaliśmy. Czasami to było na dużym ryzyku, więc nie zawsze wszystko nam wychodziło. Tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić.

Siatkówka jest sportem dość nieprzewidywalnym. Co się stało z drużyną Trefla Gdańsk, że po dobrym spotkaniu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, zespół zagrał fatalnie z MKS-em Ślepsk Malow Suwałki, a potem po tej katastrofie znów odrodził się w meczu z VERVĄ Warszawa?

W tym miejscu należy przypomnieć, że ciężko gra się mecze co trzy dni w ciągu dwóch tygodni przy podróżach po całej Polsce. Mamy mniej czasu na trening, a jesteśmy młodym zespołem i tej pracy nad sobą potrzebujemy więcej niż inni. Po meczu z Suwałkami trenowaliśmy trochę dłużej. Myślę jednak, że nastąpiła duża zmiana w głowie. Przecież niemożliwe jest to, że przez dwa dni można zapomnieć, jak się gra w siatkówkę. A tak było przed meczem ze Ślepskiem. Wierzyłem, że w czasie meczu z Warszawą zobaczę dobrą reakcję mojego zespołu. Tak też było. Gratuluję chłopakom postawy na boisku.

z ERGO ARENY Emilia Kotarska