Podopieczni Vitala Heynena po wygraniu XVI Memoriału Huberta Jerzego Wagnera dostali tylko jeden dzień wolny. We wtorek w Spale rozpoczęli ostatni etap przygotowań do obrony tytułu mistrzów świata.

Z występu w Memoriale reprezentanci Polski na pewno mogą być zadowoleni. Jak sami podkreślali w każdym wywiadzie, nie są jeszcze w optymalnej formie, przed turniejem ciężko trenowali i ciągle pracują nad poprawą swojej gry. Mimo to w bardzo dobrym stylu wygrali wszystkie trzy spotkania – z Kanadą, Francją oraz Rosją.

Elementami, z którymi w pierwszej części sezonu reprezentacyjnego zawodnicy mieli najwięcej problemów były zagrywka i przyjęcie. Dlatego też w ostatnim czasie poświęcili im najwięcej uwagi. – Przez dobry tydzień staraliśmy się te elementy poprawić. Wiadomo, że czasem jak się dużo trenuje jakiś element , to na samym początku nie zawsze wychodzi, tylko dopiero po jakimś czasie zaskoczy. Fajnie, że zagrywka zaskoczyła nam na tym turnieju i nieźle to wyglądało – mówił po spotkaniu z Rosją Damian Schulz, atakujący reprezentacji Polski. W meczu przeciwko zwycięzcom Ligi Narodów każdy zawodnik popisywał się mocnymi serwisami, które odrzucały rywali od siatki, a ich samych nakręcały do jeszcze lepszej gry.

Z pewnością wielu kibiców oczekiwało, że podczas tego turnieju Vital Heynen wyłoni pierwszą szóstkę, która stanowiłaby już o sile polskiej drużyny podczas mistrzostw świata. Tak się jednak nie stało. Trener po raz kolejny rotował składem i dał szansę każdemu zawodnikowi na występ przed krakowską publicznością. – Wszystko było z góry zaplanowane, kto kiedy gra. Każdy z nas  starał się zaprezentować jak najlepiej. To co pokazaliśmy przez cały turniej, to nie jest nawet 50%. Wydaje mi się, że to jest bardzo dobre rozwiązanie, bo jak ktoś nie będzie miał dnia, to zawsze jest paru chłopaków, którzy mogą spróbować zagrać. Dlatego fajne jest to, że mamy tak szeroki skład. Każdy z nas dostaje swoją szansę na boisku – zakończył Damian Schulz.