Serbscy siatkarze po raz drugi w historii sięgnęli po mistrzostwo Europy. Podopieczni Slobodana Kovaca w finale pokonali Słoweńców i powtórzyli niedawny sukces żeńskiej reprezentacji. Najlepszym graczem turnieju został wybrany Uros Kovacević.

Premierowa odsłona bałkańskiego finału rozpoczęła się od wyrównanej gry, ale po krótkim czasie sytuację opanowali Słoweńcy. Współgospodarze mistrzostw bardzo dobrze poczynali sobie w bloku, co i raz zatrzymując ataki rywali. Jeśli zaś Serbom udało się już ominąć tę przeszkodę, Klemen Cebulj i spółka często odpowiadali im skutecznymi kontrami. Przewaga Słoweńców stale rosła i przy stanie 17:13 o czas poprosił Slobodan Kovac. Na nic się to jednak nie zdało, bo ofensywa rywali trwała w najlepsze. Mały sygnał do walki dał Serbom Aleksandar Atanasijević, który zdobył punkt z zagrywki (20:17), ale chwilę później tym samym odpowiedział Jan Kozamernik i było już 22:17. Słoweńcy kontrolowali przebieg gry już do końca seta, wygrywając go pewnie 25:19.

Po przerwie role na boisku zupełnie się odwróciły. Od początku drugiej partii inicjatywa była wyraźnie po stronie drużyny z Serbii, która nękała rywali ich największą dotychczas bronią – blokiem. Nie radził z nim sobie zwłaszcza Mitja Gasparini. Po kolejnej „czapie” zebranej przez 35-latka wynik brzmiał już 12:5, a atakującego na parkiecie zastąpił Toncek Stern. Przewaga rywali cały czas się jednak utrzymywała, a w szeregi drużyny Alberto Giulianiego wkradało się coraz więcej błędów. Gdy piłkę w aut posłali kolejno Klemen Cebulj i Jan Kozamernik, Serbowie prowadzili już 19:10. Ostatecznie zdeklasowali Słoweńców, pozwalając im w tym starciu na zdobycie jedynie szesnastu „oczek”.

W pierwszych akcjach trzeciego seta obie drużyny zmieniały się na minimalnym prowadzeniu. Serbowie odskoczyli jednak po serii udanych ataków jednego z ich największych dziś liderów – Aleksandara Atanasijevicia (10:6). Rywale znów nie potrafili wykorzystać nadarzających się okazji, a ich najsłabszym punktem w dalszym ciągu było prawe skrzydło. Dla odmiany pojawił się na nim Alen Sket, lecz z podobnym skutkiem, co jego dwaj poprzednicy. Podopieczni Slobodana Kovaca czuli się za to coraz pewniej, stale powiększając przewagę nad rozbitymi Słoweńcami. Dobrze spisywał się m.in. Uros Kovacević, po akcjach którego było już 17:11, a kilka chwil później wynik na 23:15 asem serwisowym podwyższył Nemanja Petrić. Ostatecznie Serbowie wygrali 25:18, a partię atakiem po bloku zakończył wspomniany Kovacević.

Niemająca już nic do stracenia reprezentacja Słowenii dobrze otworzyła starcie numer cztery, prowadząc 3:1. Radość jej kibiców, licznie zgromadzonych na trybunach paryskiej AccorHotels Areny, nie potrwała jednak długo. Chwilę później było bowiem 4:4, a po bloku na Mitji Gasparinim prym znów wiedli serbscy siatkarze. Gdy atakujący Słoweńców przekroczył linię trzeciego metra, wynik brzmiał już 10:7 i od tego momentu przewaga Srećko Lisinaca i spółki przez jakiś czas wahała się miedzy jednym a dwoma punktami.

Niedługo później sytuacja znów zaczęła się Słoweńcom kompletnie wymykać z rąk (16:11) i rezultat finału był już niemal przesądzony. Pod koniec seta w grę rywali wkradło się jednak sporo negatywnych emocji, a czerwoną kartką ukarany został Uros Kovacević. W efekcie podopieczni Alberto Giulianiego zdobyli cztery punkty z rzędu (23:20). Resztki nadziei odebrał im jednak Nemanja Petrić, który popisał się w dwóch ostatnich akcjach. Przyjmujący najpierw skutecznie zaatakował z lewego skrzydła, a chwilę później posłał asa serwisowego, kończąc w ten sposób całe spotkanie. Serbowie triumfowali zatem 25:20 i zdobyli drugie w swojej niepodległej historii mistrzostwo Europy.

Serbia – Słowenia 3:1 (19:25, 25:16, 25:18, 25:20)

Składy zespołów:

Serbia: Uros Kovaciević (20), Nemanja Petrić (12), Nikola Jovović (1), Aleksandar Atanasijević (22), Marko Podrascanin (5), Srećko Lisinac (11), Neven Majstorović (L) oraz Petar Krsmanović, Marko Ivović, Nikola Peković (L)

Słowenia: Alen Pajenk (12), Jan Kozamernik (9), Mitja Gasparini (7), Dejan Vincić (1), Tine Urnaut (10), Klemen Cebulj (15), Jani Kovacić (L) oraz Toncek Stern (2), Alen Sket, Ziga Stern

fot: CEV