Effector Kielce z dobrej strony zaprezentował się w niedzielnym meczu w ERGO ARENIE. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza byli o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki.

Kielczanie pokazali, że potrafią grać jak równy z równym, nawet z czołówką PlusLigi. Mecz w Bełchatowie to nie był żaden wyjątek, co potwierdzili dzielnie walcząc z LOTOSEM Trefl. – Gdańszczanie byli do ogrania. Nam zabrakło trochę konsekwencji. Pierwsze trzy sety to sety walki. Niestety, wpadały nam bardzo głupie piłki. LOTOS wykorzystywał nasze złe dogrania, czy wystawy. Szkoda, bo naprawdę pokazaliśmy kawał dobrej siatkówki, a wyjeżdżamy stąd bez punktów. – mówił po meczu Mateusz Bieniek, środkowy Effectora Kielce. Po czym dodał – Można powiedzieć, że trzy sety były bardzo równe i każdy w nich mógł wygrać, bo walczyliśmy naprawdę na noże. W czwartym secie już „siedliśmy”, ciężko nam się było pozbierać po tej trzeciej partii.

Zagrywki Mateusza sieją postrach już nie tylko na plusligowych parkietach. O jego trudnym serwisie niejednokrotnie przekonali się rywale reprezentacji Polski. Bieniek wykorzystuje swój atut, dając drużynie możliwość odrzucenia rywali od siatki. – Dostałem od trenera pozwolenie na pełne ryzyko na zagrywce. Mogę robić błędy, więc asy też są w to wliczone. W końcu zagrywka musi wyjść tak jak powinna. 

Przed meczem z LOTOSEM Trefl Gdańsk kielczanie zajmowali 12 pozycję w tabeli z dorobkiem jedenastu punktów. Obecna lokata nie zadowala zawodników, którzy chcą podskoczyć w końcowej klasyfikacji. – Myślę, że na koniec sezonu będziemy wyżej w tabeli. Początek rozgrywek mieliśmy niezbyt udany, ale teraz gramy coraz lepszą siatkówkę. Może poza dwoma wypadkami, prezentowaliśmy się naprawdę dobrze. – komentuje Bieniek.

z ERGO ARENY Emilia Kotarska